Dziś jest: 25.11.2024
Imieniny: Erazma, Katarzyny
Data dodania: 2005-02-13 00:00

magda_515167

Ludzki problem

Skarpetka - woła Maria Gadkowska i za kratą piwnicy pojawia się czarny kot z białą łapą. W bloku przy ul. Osińskiego kocia rodzina schroniła się przed zimnem. Nie odpowiada to większości lokatorów.

reklama
Dźwięk nalewania mleka do miseczki i sypania suchej karmy to sygnał, że czas na posiłek. Cztery koty, które mieszkają w piwnicy bloku przy ul. Osińskiego, reagują na sygnał natychmiast. Wiedzą, że przy osobach, które je karmią, mogą czuć się bezpiecznie. Po głosie poznają - Moją mamę to już po głosie poznają - mówi Maria Gadkowska, studentka. - Ona tylko mówi kici, kici, a one już są. Do mnie aż tak chętnie nie przychodzą. Ale już jak słyszą nalewanie mleka albo imię Skarpetka, przybiegają. Oswajanie się kotów z ludźmi i ludzi z kotami trwa już od miesiąca. Maria Gadkowska nie tylko karmi koty, ale też się z nimi bawi. - Spędzam w piwnicy sporo czasu, rzucając kotom zabawkę na sznurku, lubią też dźwięk moich kluczy na smyczy - wylicza pani Maria. - Ale są też dni, kiedy nie chcą przyjść. Jeśli w piwnicy jest jakiś mężczyzna, od razu chowają się po kątach. To wszystko przez to, że zaznały od nich cierpienia. Tylko krzyczą Sąsiedzi pani Marii nie tolerują kotów w piwnicy. Przewracają miski z jedzeniem, wylewają mleko. - Jednak najgorsze było to, gdy kratowane drzwi zasłonili dyktą, odgradzając kotki od mamy - mówi Maria Gadkowska. - Musiałyśmy z mamą dyktę odchylić, bo maluchy, zdane tylko na siebie i odgrodzone od jedzenia, nie przeżyłyby. I jeszcze za to dostałyśmy po głowie od sąsiadów. Sąsiedzi przekonują panią Marię, że trzeba pozbyć się kotów. Nie chcą nawet poczekać do końca zimy. A kotka znów jest w ciąży. - Oni nie chcą rozmawiać, tylko krzyczą - ubolewa Maria Gadkowska. - Żadnych argumentów, tylko krzyk. Nie dociera do nich, że zwierzęta czują. Musimy je zabrać Problemem kotów w piwnicy bloku przy ul. Osińskiego zainteresowaliśmy Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. - Byliśmy tam w piątek - mówi Maryla Abramska, inspektor TOZ. - Postawa mieszkańców mnie załamała. Przekonywali, że przez koty są tylko problemy, że one śmierdzą i że przez nie w bloku są szczury. Nasze tłumaczenia zdały się na nic. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zaproponowało, że postawi przed blokiem budę, w której mogłaby zamieszkać kocia rodzina. Ale i na takie rozwiązanie lokatorzy nie chcieli się zgodzić. - Powtarzali tylko w kółko, że nie chcą kotów - załamuje ręce Maryla Abramska. - Aż się przestraszyłam, że coś tym kotom zrobią. Dlatego jeszcze w weekend musimy je stamtąd zabrać. Kotki są śliczne, więc liczę na to, że znajdą dom. A kocią mamę będziemy musieli wysterylizować. Anna Szapiel

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl