Jak to się stało, że zaczął pan trenować Aleksandra?
Mijają właśnie trzy lata odkąd współpracujemy. Zaczęło się od zajęć grupowych, które prowadziłem w klubie UKS „Trzydziestka” Olsztyn. Któregoś razu pojechaliśmy na turniej szachowy. Olkowi za bardzo nie szło. Trochę mu pomogłem psychicznie. Później, rozmawiając z rodzicami, doszliśmy do wniosku, że oprócz zajęć grupowych, fajnie byłoby rozpocząć współpracę indywidualną.
Aleksander musiał mieć zaledwie 7 lat. To standard, że tak szybko zaczyna się przygodę z szachami?
Wbrew pozorom zaczyna się grać bardzo wcześnie. Już nawet na poziomie przedszkoli odbywają się zajęcia szachowe.
Jakiś czas temu rekordy popularności bił serial „Gambit Królowej”. Dużo pozytywnego hałasu o szachach robią też sukcesy Jana-Krzysztofa Dudy, który potrafi pokonać mistrza świata, Magnusa Carlsena. Przeżywamy boom na szachy?
Ogromny. Widzę to chociażby po szachowej lidze przedszkolaków, w której uczestniczy mnóstwo dzieci. Pamiętam, że jeszcze przed pandemią, w turniejach kuratoryjnych w jednej grupie potrafiło grać ponad dwieście osób. Szachy to fajny sposób na spędzenie czasu, a przy okazji jest to rozwojowe zajęcie. Jeżdżąc na turnieje poznajemy nowych ludzi i trzeba zaznaczyć, że są to osoby w różnym przedziale wiekowym – od przedszkolaków do emerytów.
Nie ma kategorii wiekowych? Dzieci pojedynkują się z dorosłymi?
Jakiś czas temu był turniej w Orzyszu, w którym udział wzięło 120 zawodników z całej Polski i Olek zajął 9 miejsce. Rywalizował z dorosłymi, z zawodnikami, którzy grają w szachy od kilkudziesięciu lat. Można się naprawdę przejechać, siadając naprzeciwko małego chłopca i myśląc, że nie potrafi grać. Często okazuje się, że jego wiedza jest ogromna.
Szachy mają opinię trudnej gry, a z tego co pan mówi wynika, że nawet kilkuletnie dzieci nieźle sobie z nią radzą... To jak to w końcu jest – szachy są trudne, czy nie?
Same zasady nie są trudne. Wystarczy poznać reguły i próbować. Nie musimy wiedzieć, że dane otwarcie nazywa się tak, a nie inaczej. Można grać dla zabawy i większość osób tak do tego podchodzi. Jednak jeśli chodzi o wyczyn to mogę powiedzieć, sam gram od dwudziestu lat i cały czas moja wiedza na temat tego sportu jest ograniczona. Żeby nauczyć się grać na najwyższym poziomie, trzeba poświęcić temu praktycznie całe życie.
Jakie cechy musi mieć dobry szachista?
Na pewno musi mieć bardzo dobrą pamięć. Jak w każdym sporcie dobry szachista musi też mieć spokojną głowę. Trzeba umieć odciąć się od świata zewnętrznego. Skupić się na danej pozycji. Szukać niuansów i najlepszych ruchów. Nie myśleć o tym, że muszę wygrać, bo presja i nerwy potrafią wszystko zabić. Widziałem to podczas mistrzostw Polski. W wielu przypadkach wygrywali nie ci, którzy codziennie trenowali z arcymistrzami, ale ci, którzy najlepiej poradzili sobie ze stresem.
Wygląda na to, że Aleksander radzi sobie ze stresem rewelacyjnie, bo podczas tegorocznych mistrzostw Polski wygrał 7 pojedynków i 2 zremisował, co dało złoto. Jak przebiegały zawody?
Przed mistrzostwami zakładałem, że sukcesem będzie miejsce w czołowej dziesiątce, bo poziom jest naprawdę wysoki. Samo dostanie się na te zawody poprzedzone jest eliminacjami wojewódzkimi i międzywojewódzkimi. Mistrzostwa Polski poszły rewelacyjnie. Myślę, że to co u Olka zagrało, to właśnie spokojna głowa. W każdej partii pokazał szachy na wysokim poziomie. Grał bardzo stabilnie, czego przeciwnikom zabrakło. Nie ustrzegli się błędów, które Olek umiał wykorzystać.
Piotr Renkowski i Aleksander Kopacki podczas marcowej gali w Biskupcu (fot. archiwum prywatne Piotra Renkowskiego)
Jak układają się takie zawody czasowo? Aleksander stoczył 9 pojedynków – ile potrafiły trwać?
Regulamin dopuszczał półtorej godziny na partię i dodatkowo pół minuty za każde posunięcie. Większość partii trwała około 3-4 godzin. Niektóre zbliżały się nawet do pięciu. Były sytuacje, że Olek nad jednym ruchem potrafił myśleć pół godziny. Zawodnik po takiej partii jest wykończony. Dlatego właśnie mistrzostwa potrafią trwać kilka dni, żeby nie trzeba było rozgrywać więcej niż jedną partię dziennie.
Istnieje możliwość zrobienia sobie przerwy, żeby coś zjeść, napić się i tak dalej?
Partia trwa bez przerw. Jednak po wykonaniu swojego posunięcia, można wstać od stolika i się przejść. Często jest zapewniona woda, herbata. Można z tego skorzystać. Wszystko dzieje się w wyznaczonej strefie, której nie można opuszczać. Chodzi o ochronę przed ewentualnymi oszustwami.
Jak oszukują szachiści?
To bardzo proste. Wystarczy mieć telefon z dostępem do odpowiedniego silnika, który liczy warianty. Ocena komputera jest dużo trafniejsza, niż ocena zawodnika.
Poziom musi być bardzo wyrównany, skoro trzeba pojedynkować się kilka godzin, żeby zaszachować rywala.
Dziesięciolatkowie potrafią trenować z członkami kadry narodowej. W innych sportach trudno sobie coś takiego wyobrazić. Gram z Olkiem na treningach i widzę jak wysoki ma poziom. Powiem szczerze, że nie zawsze udaje mi się wygrywać. Zdarzają się remisy, a nawet porażki.
Jak często trenujecie?
Przed mistrzostwami spotykaliśmy się trzy razy w tygodniu na dwie godziny. Dodatkowo Olek chodził na treningi grupowe. Zaliczyliśmy też bardzo dużo turniejów weekendowych, które bardzo pomagają. Olek gra też poprzez portale internetowe.
Strzelam, że Aleksander musi się dobrze uczyć. Czy niekoniecznie?
Z tego co wiem, problemów nie ma. Pamiętam jak podczas pandemii mówił, że wolałby wrócić do szkoły, niż uczyć się zdalnie.
Swoistym Świętym Graalem w szachach wydaje się być tytuł arcymistrza. Jak się do niego dochodzi?
Decyduje międzynarodowy ranking FIDE. Trzeba naprawdę dużo startować i wygrywać. Z tego co wiem, to w całej historii naszego województwa było tylko dwóch arcymistrzów – Aleksander Miśta z Ostródy i Igor Janik z Elbląga. O tym jak trudny jest to tytuł do zdobycia niech świadczy fakt, że przez nasz region przewinęło się pewnie i kilka tysięcy szachistów, a tylko dwóm się udało. Trzeba zupełnie poświęcić się szachom i startować w turniejach na całym świecie.
Jakie macie wraz z Aleksandrem plany startowe na kolejne miesiące?
Prawdopodobnie będziemy się szykowali na mistrzostwa świata, które w tym roku odbędą się w Egipcie. Jest to impreza naprawdę bardzo trudna ale też kosztowna. Najprawdopodobniej jako opiekunowie pojadą z Olkiem rodzice. Ja natomiast będę współpracował zdalnie.
Poza tym, że trenuje pan zawodników, to sam też startuje w turniejach i to nierzadko z sukcesami.
Chcę dawać przykład. Jakim byłbym trenerem, gdybym tylko mówił co robić, a nie potrafił tego pokazać w praktyce?
Pasja stała się sposobem na życie czy dodatkowo pracuje pan w zupełnie innym zawodzie?
Jestem instruktorem szachów na cały etat. Współpracuję z klubem Olka, czyli LZS CKTiS Biskupiec ale też ze Stomilem i UKS „Trzydziestką”. Dużo mam też zawodników indywidualnych. Poza Olkiem warto wspomnieć o Krzysiu Zawale, który rok temu podczas mistrzostw Polski do lat 10 zdobył srebro.
Komentarze (7)
Dodaj swój komentarz