Zuzia Szydlik z Barczewa zawsze była uśmiechniętą i spokojną dziewczynką. W 2021 r. dopiero zaczynała swoją przygodę z przedszkolem. Niestety, wizyty w placówce szybko zostały ograniczone przez poważną chorobę. W listopadzie ubiegłego roku u dziecka zdiagnozowano nowotwór złośliwy nerki.
Zaczęło się niepozornie. Zuzia zaczęła gorączkować i często bolał ją brzuch. Dziewczynka miała robione podstawowe badania krwi, które mocno zaniepokoiły rodziców oraz lekarzy. Postawienie diagnozy nie było proste. Był to okres pandemii koronawirusa, dlatego u dziecka kontrolnie zrobiono test na izbie przyjęć, który ku zdziwieniu rodziców, okazał się pozytywny. Dlatego mała pacjentka zamiast na oddział pediatryczny, trafiła na oddział zakaźny.
Na kilka dni przed radosnym okresem świąt Bożego Narodzenia rodzice dziecka usłyszeli diagnozę – nowotwór nerki z przerzutami. Wtedy zaczął się koszmar dla całej rodziny.
- Kiedy choruje twoje dziecko, cały świat nagle przestaje istnieć. Sprawy, które wcześniej były najważniejsze, od razu przechodzą na dalszy plan. Liczy się tylko jedno — zdrowie. Będąc rodzicami czwórki dzieci, wiemy, ile emocji przewija się przez rodzicielstwo. Jednak takiego strachu wcześniej nie czuliśmy. Patrząc codziennie na tracącą włoski i wagę Zuzię, wiemy, że nie możemy marnować czasu. Nie ma miejsca na zastanawianie się i gdybanie. Liczy się tu i teraz! - mówią rodzice Zuzi, Joanna i Damian.
Jak mówią, szpital stał się ich drugim domem. Walka cały czas trwa. 5-latka w ciągu roku przeszła dwadzieścia jeden podań chemii, operację wycięcia lewej nerki oraz guza, który miał już czternaście centymetrów. Pojawiły się też liczne przerzuty z nerek do płuc, wątroby i szpiku kostnego. Rokowania nie są dobre, ale Zuzia oraz jej rodzice nie zamierzają się poddać.
- Musiałam zostać w domu z półrocznym maleństwem, opiekując się również dwójką starszych dzieci. Mój mąż wyjechał z Zuzią szukać nadziei do szpitala w Niemczech. W najbliższych dniach dowiemy się co robić dalej. Oby ta szansa się pojawiła... - nie traci nadziei pani Joanna.
Koszty leczenia są bardzo duże, ale niestety nie mogą być refundowane. Dlatego na portali siepomaga.pl prowadzona jest ZBIÓRKA PIENIĘŻNA. Do tej pory zebrano ponad 410 tys. zł. Liczy się każda złotówka. Każdy, kto chce pomóc, może także wziąć udział w licytacjach przedmiotów, które są prowadzone na facebookowej grupie Licytacje dla Zuzi Szydlik.
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz