Miasto nieprawidłowo naliczało dotacje w latach 2008-2015. Jego dyrektor Jolanta Jastrzębska próbowała porozumieć się z urzędem, ale bez powodzenia. W końcu postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i w 2017 roku złożyła pozew do Sądu Okręgowego w Olsztynie dotyczący uzupełnienia kwoty dotacji.
Zgodnie z ustawą o systemie oświaty, gmina zobowiązana była naliczać dotację dla przedszkoli niepublicznych w wysokości 75% wydatków bieżących ponoszonych na prowadzone przedszkola miejskie. Z akt sprawy wynika, że Miasto Olsztyn wyłączył niektóre wydatki, zapisane w budżecie.
Jednak urzędnicy przedstawiają tę sprawę inaczej.
– Naliczaliśmy dotację na podstawie opinii, którą uzyskaliśmy z regionalnej izby obrachunkowej i która wykazała, że nie musimy do kwoty dotacji wliczać pieniędzy, które są na wydzielonym rachunku prowadzonym przez przedszkole – powiedziała Marta Bartoszewicz, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Olsztyna.
I z takim przeświadczeniem ratusz odwołał się od decyzji sądu okręgowego. Jednakże Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie przyjął takiego tłumaczenia z uwagi na opinię biegłego, której nikt nie zakwestionował.
Warto nadmienić, że w każdym stanowisku wydanym przez RIO, Izba zamieszcza dopisek: "W tym miejscu wskazać należy, że Izba nie ma uprawnień do dokonywania powszechnie obowiązującej wykładni przepisów prawa. W związku z tym niniejsze wyjaśnienie należy potraktować jako stanowisko Izby, które nie jest wiążące dla wnioskującego o udzielenie wyjaśnienia, jak również dla organów rozstrzygających w konkretnych sprawach".
Co ciekawe stanowisko olsztyńskiej RIO w temacie naliczania dotacji oświatowych, było odosobnione w skali kraju. Inne Regionalne Izby stały na stanowisku, że do naliczania dotacji należy wliczać wszystkie wydatki znajdujące się w budżecie gminy, ponoszone na przedszkola, niezależnie od tego, w jakiej części budżetu były one ujęte. Takie stanowisko jest również prezentowane w orzeczeniach sądów.
Urząd miasta musi zwrócić przedszkolu niemal 2 mln zł zaległych dotacji oraz blisko 600 tys. zł odsetek.
Sprawa jest rozwojowa, bowiem nie tylko ta placówka mogła otrzymać mniejsze dotacje niż powinna.
– W grudniu 2019 roku wpłynęło kilka wezwań do zapłaty z niepublicznych przedszkoli prowadzonych przez osoby inne niż jednostki samorządu terytorialnego – dodała Marta Bartoszewicz.
Nie tylko olsztyński samorząd ma takie problemy. Wśród miast, które źle naliczały dotacje są m.in. Warszawa, Poznań, Lublin, Szczecin czy Elbląg.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz