O sprawie pisaliśmy 2 maja. Wtedy to olsztyńscy policjanci upublicznili informację o zbrodni, której 29 kwietnia dokonała 29-letnia Joanna G. wspólnie z 41-letnim kochankiem Jackiem P. i jego kolegą Łukaszem K. Kobieta zleciła zabójstwo swojego niepełnosprawnego męża 31-letniego Piotra. Do zdarzenia doszło 29 kwietnia około godziny 23:00 w Olsztynie przy ulicy Barcza w zaroślach naprzeciwko placu zabaw. Następnego dnia oficer dyżurny olsztyńskiej Policji przyjął telefoniczne zgłoszenie od przypadkowego przechodnia o tym, że w zaroślach na łące leży ciało mężczyzny. Na miejsce pojechali policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Przeciwko Życiu i Zdrowiu Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie. Ustalono, że zmarły to 31-letni niepełnosprawny poruszający się na wózku inwalidzkim mieszkaniec pobliskiego osiedla. Na miejscu zdarzenia pod nadzorem prokuratora pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza, technik kryminalistyczny. Na miejscu zabezpieczono ślady biologiczne, wywrócony wózek inwalidzki, dokonano oględzin miejsca zdarzenia oraz wstępnych oględzin ciała. Ofiara miała obrażenia twarzy, które wskazywały na to, że mogły one powstać w wyniku działania innych osób. Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikało, że zabójstwa mogły dokonać osoby z bliskiego otoczenia ofiary. Ostatecznie kryminalni zatrzymali najpierw 41-letniego Jacka P., kochanka żony zmarłego. Następnie ustalono drugiego ze sprawców zabójstwa, którym okazał się kolega Jacka P. 31-letni Łukasz K. Zatrzymano także 29-letnią żonę mężczyzny. Podczas przesłuchania cała trójka przyznała się do wspólnego dokonania zabójstwa.
29-latka pod pretekstem spaceru wyprowadziła męża na wózku inwalidzkim w okolice placu zabaw przy ulicy Barcza. Wówczas Jacek P. oraz Łukasz K. założyli na szyję jej męża skórzany pasek, którym go dusili, aż ten utracił przytomność. Następnie sprawcy jeszcze bili i kopali pokrzywdzonego. Następnie podejrzani zaciągnęli ciało 31-latka oraz jego wózek inwalidzki w pobliskie zarośla. Dodatkowo sprawcy, aby zatrzeć ślady przestępstwa, spalili odzież zmarłego w pobliskim pustostanie. Jak ustalili policjanci, po zabójstwie sprawcy mieli wrócić do mieszkania zmarłego, gdzie wspólnie z jego żoną pili alkohol.
Sprawa wstrząsnęła mieszkańcami osiedla Nagórki, którzy doskonale znali 31-latka i jego historię.
- Ten chłopak był ogromnie wierzący. Wyciągnął tę dziewczynę i jej pięcioro dzieci z biedy, zapewnił im mieszkanie i miłość. Wszyscy wiedzieli, że Aśka od dawna piła ze starszym od siebie kochankiem. Piotrek zdawał się tego nie zauważać, razem z jej dziećmi bawił się na placu zabaw, był szczęśliwy, chociaż mówiło się, że groził jej rozwodem. Wciąż nie możemy uwierzyć, że mogła posunąć się do zabójstwa. Mamy nadzieję, że odpowie za swoje czyny. Piszę do Was, bo w mediach pojawia się tyle nieprawdy – media pokazują, że ta kobieta była z Piotrkiem nieszczęśliwa, a to nie jest i nigdy nie była prawda. Ta kobieta to nie żadna ofiara choroby alkoholowej, czy biedy, z której wyszła, a zwyczajna morderczyni, która powinna spędzić resztę życia za kratkami. Tylko tych dzieci szkoda – pisze nasz czytelnik ''amis''.
Komentarze (10)
Dodaj swój komentarz