Od 2006 roku zajmował już stanowisko wiceministra spraw zagranicznych. W listopadzie 2008 roku wrócił do Warszawy, gdzie został prezesem spółki LitPolLink, mającej na celu stworzenie połączenia elektroenergetycznego, łączącego Litwę i Polskę. 13 grudnia 2012 został wyznaczony (z nominacji Akcji Wyborczej Polaków na Litwie) na stanowisko ministra energetyki Litwy.
- We wcześniejszej karierze zawodowej był pan menedżerem, dyplomatą. A jeszcze wcześniej?
- Jestem absolwentem wileńskiej Szkoły Średniej im. Władysława Syrokomli. To placówka z polskim językiem nauczania. W Wilnie do tej pory mieszka cała moja rodzina - rodzice, siostra, brat. Jeszcze w szkole byłem aktywnym harcerzem. Po zakończeniu szkoły średniej bardzo chciałem dostać się do warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. To przecież jedna z najlepszych tego typu placówek w całym regionie. Studiując byłem stypendystą rządu polskiego. Studenckie życie poznawałem z perspektywy „akademika”. Ponadto to wtedy zakochałem się w wakacyjnych, studenckich, wypadach na Mazury. Później, już pracując nad projektem połączenia elektroenergetycznego, dostrzegłem to że część projektu jest zlokalizowana na terenie województwa Warmińsko Mazurskiego. Z tego też względu miałem okazję uczestniczyć w wielu spotkaniach (formalnych jak i tych nieformalnych), które często odbywały się w tymże województwie. Dzięki tym wyjazdom poznawałem kolejne wspaniałe miejsca regionu. Piękne jeziora, lasy. W roku 2010, z okazji 600 - lecia bitwy grunwaldzkiej, byliśmy współorganizatorem polsko-litewskiego spotkania firm – operatorów systemu przesyłowego. Uczestniczyliśmy w centralnych uroczystościach grunwaldzkich. Mieliśmy też własny program pobytu, mający na celu wzajemną integrację pracowników dwóch firm.
Zaraz po studiach, pracując już w warszawskiej placówce amerykańskiego Citibank, brałem udział w programie młodej kadry menedżerskiej. Niebawem jednak otrzymałem propozycję pracy w Ambasadzie Litwy i zarazem w litewskim MSZ. Zgodziłem się od razu. Zaproponowano mi miejsce w zespole prowadzącym pracę organizacyjną skierowaną na wstąpienie Litwy do NATO.
Logicznym następstwem tej pracy była propozycja wyjazdu w kwietniu 2001 roku, na trzy i pół roku, do Stanów Zjednoczonych. Zostałem tam doradcą ambasadora do spraw kontaktów ze stanami USA oraz środowiskiem organizacji pozarządowych, włączając w to Kongres Polonii Amerykańskiej. Moim podstawowym zajęciem było propagowanie wśród Amerykanów idei wstąpienia Litwy do paktu. Wiele czasu poświęcałem także kontaktom z Polonią amerykańską, która deklarowała swe poparcie dla Litwy, przy wstępowaniu do NATO. Otrzymałem w tym czasie duże wsparcie od Jana Nowaka Jeziorańskiego oraz Zbigniewa Brzezińskiego. Oni też popierali atlantyckie aspiracje Litwy.
W stolicy Stanów przeżyłem zamachy terrorystyczne z 11 września 2001. Akurat w Waszyngtonie gościł prezydent Litwy Valdas Adamkus. Ja byłem odpowiedzialny za przebieg spotkania prezydenta z przedstawicielami Polonii i działaczami litewskimi, którzy przyjechali do stolicy z poszczególnych stanów. W obliczu tragedii i praktycznie sparaliżowaniu transportu i handlu, należało w jakiś sposób zatroszczyć się o prezydenta i osoby przybyłe na spotkanie. Litwa w roku 2004 została członkiem NATO, a ja wróciłem do Wilna. W roku 2006 z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie zostałem wiceministrem spraw zagranicznych w koalicyjnym rządzie socjaldemokraty Gedyminasa Kirkilasa. Potem „Litpollink” i znów teraz jestem w Wilnie.
- Litewski minister energetyki zajmuje się między innymi nadzorowaniem prac nad nową strategią energetyczną kraju. Czy ma ona związek z polską energetyką?
- Oczywiście. Pierwszym przykładem jest choćby, realizowany od roku 2008, projekt połączenia elektroenergetycznego pomiędzy obydwoma krajami. Specjalnie, w celu koordynacji tej wielkiej inwestycji, została powołana, w roku 2008 spółka celowa, „Litpollink”. Przez ostatnie lata trwały prace wokół przygotowania optymalnej trasy, raporty środowiskowe. Przygotowywano też projekty techniczne. Obecnie trwają już przetargi na roboty budowlane. Po litewskiej, jak i polskiej, stronie będą wydane w tym roku pozwolenia na budowę. Tuż obok Olity (litewski Alytus) ma powstać najdroższa część inwestycji, czyli stacja przekształtnikowa prądu stałego. Umożliwi ona połączenie, różnych technologicznie, energetycznych systemów Polski i Litwy. Rocznie, już od grudnia 2015, będzie można tędy przesyłać 500 MW energii elektrycznej. W roku 2020 ta liczba ma urosnąć do 1000 MW. Połączenie elektroenergetyczne między Polską a Litwą to wspólny projekt operatorów sieci przesyłowych obu krajów - PSE oraz Litgrid. Podstawowym jego celem jest połączenie rynków energii elektrycznej krajów bałtyckich z rynkiem reszty UE, poprzez zamknięcie tzw. pierścienia bałtyckiego. Zgodnie z decyzją Parlamentu Europejskiego i Rady UE projekt należy do priorytetowych, których realizowanie jest w interesie Unii Europejskiej.
- Jak będzie wykorzystywane polsko-litewskie połączenie elektroenergetyczne. Kto będzie eksporterem, a kto importerem elektryczności?
- To będzie połączenie infrastrukturalne pozwalające na przesył energii w każdą stronę. Operatorzy systemów udostępnią linie dla uczestników rynku. Czyli o tym, w którą stronę będzie płynęła energia ma decydować rynek.
- Co więc będzie dalej z budową litewskiej elektrowni atomowej w Wisaginie.
- Specjalna grupa robocza zakończyła prace nad oceną projektu. Mamy wnioski oraz rekomendacje rządowe. One zakładają, że projekt elektrowni atomowej może być dalej rozwijany, jednak pod pewnymi warunkami. Musi to być projekt regionalny, gdzie koszty odpowiedzialność i ryzyka będą współdzielone przez partnerów inwestycji. Model projektu ma zapewniać korzystne warunki finansowe dla każdej ze stron. Dla realizacji budowy niezbędne jest poparcie społeczne. Ludność Litwy winna otrzymać od swojego rządu wyjaśnienia na wszystkie niejasności związane z energetyką atomową.
- W tym miejscu kłania się sprawa wydobywania na Litwie gazu łupkowego mogącego w pewnym zakresie zastąpić także energię elektryczną. Tymczasem sejmowy komitet ochrony środowiska zaproponował rządowi wstrzymanie projektu wydobycia gazu łupkowego na Litwie. Rząd z kolei podkreśla, że najpierw należy zbadać, czy na Litwie w ogóle istnieją złoża tego gazu.
- Poszukiwania gazu łupkowego na Litwie mogą się odbywać, ale obywatele powinni otrzymywać pełne, związane z tym, informacje. Najważniejsze, by wszystkie kolejne kroki były zgodne z interesem publicznym i zasadami ochrony środowiska. Musimy wspierać innowacyjne technologie w celu zmniejszania cen wykorzystywanych przez nas źródeł energii. Realizowanie nowych projektów stwarza też nowe miejsca pracy, przyciąga inwestycje. A według, niepotwierdzonych ostatecznie, danych na Litwie może być około 400-800 metrów sześciennych gazu łupkowego.
- Co dalej z budową terminala LNG w Kłajpedzie. On ma również dać krajowi większą niezależność energetyczną.
- Jego budowa trwa. Podpisane zostały umowy na budowę wszystkich elementów składowych projektu. Są to prace nad pogłębianiem portu, budową pirsu, budową gazociągu łączącego terminal z siecią przesyłową. Juz zostało zbudowane 60 % zamówionego statku, który będzie spełniał rolę gazoportu. Trwają negocjacje nad dostawą gazu od końca roku 2014. Sama budowa jednocześnie jest już istotnym argumentem, w potencjalnych rozmowach, na temat obniżenia cen gazu dla Litwy. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że terminal to projekt strategiczny i jest kwestią polityczną, a nawet geopolityczną. Jego budowa powinna być ukończona do grudnia 2014 roku, gdy w kłajpedzkim porcie przycumuje pływający gazoport, budowany w Korei Południowej.
- Kiedyś mówiło się także o konieczności wybudowania połączenia gazowego z Polską.
- To nadal jest ważna sprawa. Lada moment litewski rząd spodziewa się wniosków ze studium wykonalności tego połączenia, wykonywanych przez specjalistyczne firmy. Ten projekt jest również klasyfikowany jako europejski. Pozwoli on połączyć państwa bałtyckie, a także Skandynawię, ze wspólnym rynkiem gazowym. Według wstępnych szacunków gazociąg miałby 562 km długości i umożliwiałby przesyłanie do krajów bałtyckich 2 - 3 mld metrów sześciennych gazu ziemnego rocznie, a przy dodatkowych inwestycjach - do 4,5 mld metrów sześciennych rocznie. Powstanie tego połączenia gotowa jest wesprzeć Komisja Europejska. Jak jednak wyliczają specjaliści dopiero od poziomu finansowania w wysokości 60 – 70% taki projekt ma sens.
- W ciągu ostatnich kilku lat polskie media dużo pisały na temat kłopotów na Litwie jakie miał PKN Orlen.
- Chyba ta sprawa zdecydowanie zmieniła się. „Orlen Lietuva” ma w ostatnim roku bardzo dobre wyniki finansowe. Nie unikamy oczywiście takich ważnych dla koncernu spraw jak choćby połączenie kolejowe z Łotwą czy budowa rurociągu dla produktów naftowych.
- Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych awansów!
Rozmawiał w Wilnie: Krzysztof Szczepanik
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz