Chcieli przedłużyć sezon na deskę
Wszystko zaczęło się na przełomie lutego i marca 2022 roku. To właśnie wtedy olsztyńscy skejci ruszyli z pierwszymi pracami pod estakadą na ul. Armii Krajowej na osiedlu Grunwaldzkim. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo. Po pierwsze, miało gwarantować ochronę przed śniegiem i deszczem. Po drugie, znajdować się z dala od zabudowań, aby nikogo nie narażać na, nieodzowny deskorolkowym trickom, hałas.
- Chcieliśmy przedłużyć sobie sezon deskorolkowy – powiedział nam Janek, jeden z pomysłodawców wybudowania skateparku, który nie chciał podawać swojego nazwiska. - W Olsztynie brakuje zadaszonych miejsc, w których moglibyśmy jeździć. Niektórzy skejterzy chowają się do przejścia podziemnego na Dworcu Zachodnim, ale są stamtąd przeganiani. Ta estakada była idealna. Wokół są tereny podmokłe, bagna. Nikomu byśmy nie przeszkadzali. Początkowo wydawało się nam, że problemem będzie brak betonu, ale okazało się, że możemy go wylewać sami. Tak zrobiliśmy. Auto parkowaliśmy kawałek dalej i nosiliśmy worki z zaprawą na plecach.
O akcji zaczęło być głośno w deskorolkowym środowisku. Pomoc zaoferowali nie tylko nastolatkowie, ale też większe podmioty, jak przedsiębiorca, który dołożył się do zakupu betonu. Przez blisko rok robót inwestycja miała pochłonąć 8000 złotych. Pieniądze w większości pochodziły od skejterów. Część udało się pozyskać dzięki internetowym zbiórkom.
- Pracowaliśmy głównie weekendami. Od samego rana do nocy. W tygodniu mieliśmy swoje obowiązki - praca, szkoła. Przy wszystkim działało nawet kilkadziesiąt osób. Jestem tylko jednym z wielu – podkreśla nasz rozmówca.
Szybka akcja inspektoratu
Przez długi czas budowa skateparku przebiegała bez wiedzy urzędników. Początkiem końca obiektu okazało się anonimowe zgłoszenie o samowoli budowlanej, które w styczniu br. trafiło do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Olsztynie.
- PINB o tym fakcie poinformowała zarządcę terenu, a więc ZDZiT, jednocześnie wszczynając postępowanie administracyjne. Zawiadomienie o nielegalnym zajęciu terenu działki (2/35 obr. 50 w Olsztynie) zgodnie z procedurą zostało zgłoszone na policję. Pod koniec 2022 roku ZDZiT otrzymał zawiadomienie z policji o nieustaleniu sprawcy przedmiotowego wykroczenia. Następnie ZDZiT otrzymał od PINB decyzję o konieczności rozbiórki obiektu budowlanego pod estakadą. Aktualnie prace rozbiórkowe trwają – przekazał nam rzecznik prasowy ZDZiT, Michał Koronowski.
Kontrole wykonane przez drogowców i inspektorat wykazały, że pod mostem wykonano nielegalną niwelację terenu, żelbetową płytę i mur, oraz dokonano ingerencji w rurę spustową odwodnienia, uniemożliwiając swobodny odpływ wody.
- Rurę odetkaliśmy, bo była tam włożona szmata. Woda normalnie spływa – twierdzi Janek. Od lat nikt się tym miejscem nie interesował. Zanim w ogóle ruszyliśmy z robotami, trzeba było tam posprzątać. Wszędzie leżało pełno śmieci. Od butelek, przez materac menela, po strzykawki.
Koszt robót określono na 7000 zł netto.
- Mieliśmy wyłożone 5/7 betonażu pierwszej sekcji. W kwietniu chcieliśmy zacząć wykładanie reszty. Z czasem planowaliśmy zrobić drugą sekcję. Ten skatepark był czymś, o czym marzyliśmy. Zrobiliśmy coś z niczego. To było miejsce od skejterów dla skejterów – podkreśla olsztyński deskorolkowiec.
Głównym zarzutem kierowanym w stronę budowniczych skateparku jest „samowola budowlana”. Na pytanie, dlaczego nie skorzystano z legalnych procedur, Janek odpowiada:
- A czy ktokolwiek w urzędzie potraktowałby nas poważnie? Jesteśmy młodymi ludźmi, którzy po prostu chcieli stworzyć sobie miejsce do spędzania wolnego czasu. Jeśli wszystko przeszłoby przez miasto, najpewniej kosztowałoby milion złotych. Trzeba byłoby zrobić drogę na miejsce, jakiś dojazd, co już pochłonęłoby dużo pieniędzy. My zrobiliśmy to za mniej niż dziesięć tysięcy – wylicza skejter i dodaje: - Wiedzieliśmy, jak wyglądały prace przy budowie skateparku na Plaży Miejskiej. Mało brakowało, a w ogóle by nie powstał. Wszystko przeciągało się w czasie.
Skateparku nie ma, zapał pozostał
Olsztyńscy sympatycy deskorolki nie mieli tyle szczęścia, co ich odpowiednicy z Warszawy. W roku 2017 stołeczni skejci zbudowali największy w Polsce basen do jazdy na desce lub rolkach. Obiekt znajdował się pod mostem Poniatowskiego. Inwestycja została przeprowadzona oddolnie i miała pochłonąć ok. 15 tys. zł.
Gdy o sprawie dowiedziała się inspekcja budowlana, podjęto decyzję o rozbiórce. Tutaj kończy się jednak wspólna historia warszawskich i olsztyńskich deskorolkowców. W Warszawie zdążono w porę oprotestować decyzję urzędników. Ostatecznie między społecznikami a urzędem miasta doszło do kompromisu. Samowolnie postawiony skatepark miał zostać wyburzony, ale w zamian zastąpiony nowym, sfinansowanym z budżetu miasta.
- Na jakiekolwiek protesty było za późno – mówi Janek. - O pracach rozbiórkowych dowiedzieliśmy się po fakcie. Gdyby tylko pojawiła się taka możliwość, bylibyśmy w stanie odbudować skatepark. Szukamy nowej miejscówki, gdzie moglibyśmy zrobić Bagno 2. Chodzi o starą halę, magazyn, albo wiadukt z przychylnym zarządcą – ogłasza skejter z Olsztyna.
Nasz rozmówca podkreśla, że wspólne prace przy budowie skateparku zjednoczyły środowisko.
- Skejterski Olsztyn w ostatnich kilku latach mocno się rozwinął. Jest nas około 50 osób, a jeszcze kilka lat temu była garstka. Mam znajomego z Warszawy, który powiedział mi, że nigdzie indziej nie ma takiego klimatu do jazdy na desce jak właśnie u nas.
Akcja olsztyńskich skejterów dokumentowana jest za pośrednictwem mediów społecznościowych. Osoby zainteresowane pomocą w znalezieniu deskorolkowcom nowego miejsca na przezimowanie, mogą zgłaszać się przez instagramowy profil BagnoSB.
Komentarze (44)
Dodaj swój komentarz