Data dodania: 2005-02-10 00:00
Muszą zdążyć
Woźny ma budzić szkołę. Tylko jak, jeśli przyjeżdżam później niż uczniowie - pyta Grażyna Świerżewska, woźna w Gimnazjum nr 5. Przez zmianę rozkładu MPK spóźnia się cała administracja szkoły.
Wyjazd z pętli na Pieczewie o godz. 6.12 lub o 6.59. Po zmianie rozkładu jazdy MPK taki wybór mają pasażerowie autobusu nr 27. Jednak ani jedno, ani drugie połączenie nie pasuje im tak, jak kurs, którym jeździli wcześniej.
Stoją przed
- Do niedawna pomiędzy tymi kursami był jeszcze autobus o godz. 6.34 i ten był idealny - tłumaczy Danuta Trawczyńska, kierownik administracji w Gimnazjum nr 5 przu ul. Konopnickiej. - Jadąc tym autobusem, byliśmy w pracy na siódmą. A teraz? Albo czekamy przed szkołą, aż woźna, która sprząta, nam otworzy, bo nie zawsze słyszy dzwonek.
- Albo się spóźniamy - dodaje Teresa Stępniak, sekretarka. - Dyrektorka wprawdzie nic nam nie mówi, ale przecież nie możemy tak w nieskończoność.
- Z tym niesłyszeniem przez woźną to też różnie bywa - przerywa Grażyna Świerżewska, woźna. - Ja też jeżdżę tym autobusem. Jak nie zdążę na 6.12, jestem przed ósmą i wpuszczam uczniów do brudnej szkoły. A to przecież niedopuszczalne. No i jeszcze są uczniowie, którzy dojeżdżają z okolicznych wsi i są w szkole przede mną. A właściwie przed szkołą, bo budynek jest zamknięty.
Bez alternatywy
Zniknięcie jednego kursu z rozkładu boleśnie odczuło ponad 10 pracowników administracji Gimnazjum nr 5 i tyle samo nauczycieli. Do szkoły nie mają też jak dojechać niektórzy uczniowie.
- To narawdę jest problem - przekonuje Grażyna Kosińska, księgowa szkoły. - Żeby tu było jakieś alternatywne połączenie, ale nie ma. Próbowałam jeździć piętnastką i się przesiadać, ale to nic nie daje. Docieram do szkoły o tej samej porze, co koleżanki, które jadą późniejszym kursem.
- Ale to nie jest tylko problem naszej szkoły - dodaje Danuta Trawczyńska. - Tym kursem jeździło pół administracji Szpitala Miejskiego. Wiem, bo znamy się z przystanków, na których razem wsiadaliśmy. Wiem, że oni mieli nawet pisać petycję do MPK, ale nie wiem, co z tego wyszło.
Ważna ekonomia
Sygnały niezadowolonych pasażerów dotarły już do MPK. Firma zastanawia się, jak rozwiązać problem.
- Coś wymyślić będziemy musieli - przyznaje Krzysztof Zienkiewicz, rzecznik MPK. - Niestety, jestem na urlopie, więc dokładnie nie wiem, jakie ustalenia zapadły. Ale jednocześnie wydaje mi się, że problem nie jest tak ogromny. Sprawdziliśmy potoki pasażerskie i tym kursem nie jeździło zbyt wiele osób. Pewnie go przywrócimy, ale może na mniejszych autobusach, bo musimy kierować się też ekonomią.
Anna Szapiel
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz