Data dodania: 2005-01-09 00:00
Na pazurki
O tajemnicy absolutnej, narzekaniu i diablicy pod skórą rozmawiamy z Anną Stommą, stylistką paznokci.
- Przedłużanie i malowanie paznokci trwa prawie dwie godziny. To pewnie dobra okazja do poplotkowania.
- Plotkujemy o wszystkim i wszystkich. Po dwóch, trzech wizytach wiem o klientkach tyle co dobra przyjaciółka. Znam imiona ich dzieci, mężów, kochanków... Wiem, gdzie się bawiły w ostatni weekend. Znam ich problemy i radości. Klientki zwierzają się z najbardziej intymnych spraw. A ja jak ksiądz, zachowuję absolutną tajemnicę.
- A klientki miałyby się z czego spowiadać?
- Tajemnica. Mogę powiedzieć o najbardziej popularnym grzeszku. Większość klientów, nie tylko kobiet, nie potrafi dostrzegać pozytywnych stron życia. Bez przerwy narzekają. Przykładowo, przychodzi studentka, której rodzice opłacają naukę i stancję, ma przystojnego, miłego, bogatego chłopaka i non stop żali się... jakie ma ciężkie życie. Staram się nastrajać pozytywnie wszystkie klientki. Uświadamiam im, jak wielkimi są szczęściarami.
- Znajomość klientek pozwala pani dobrze dobrać wzory na paznokciach?
- Bez tego trudno byłoby mi pracować. Przychodzi do mnie słodziutka blondynka, wygląda na cichą myszkę, a pod skórą ma diablicę. Muszę to wyczuć i zrobić jej wyzywający wzór na paznokciach, bo w delikatnym będzie się źle czuła. Podobnie w przypadku kobiety, która przychodzi w dresie, ale na co dzień jest dyrektorką banku. Będzie jej pasował tylko spokojny, stonowany wzór. Czasem nie wypada zapytać, czym zajmuje się klientka, bo można popełnić gafę. Już wiem, że jak w zimie przychodzi do mnie kobieta i robi sobie paznokcie u nóg, to pracuje z gołymi stopami i lepiej nie pytać gdzie...
- A przychodzą do pani mężczyźni?
- Nawet nie zdaje pan sobie sprawy jak wielu. Jedni robią sobie manicure, bo obgryzają paznokcie i chcą zatrzeć ślady. Inni to biznesmeni, którzy dbają o nieskazitelny wizerunek.
- Jak o paznokcie mogą zadbać osoby, których nie stać na wizytę u pani?
- Podgrzać pół szklanki oliwki, dodać pięć kropli cytryny i odrobinę żółtka. Taką papką nasmarować macierz, czyli podstawę paznokci. Po miesiącu takiej kuracji paznokcie będą jak ze stali.
Michał Bartoszewicz
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz