Data dodania: 2007-05-24 21:24
Na ulicy 1 Maja koparka na boczku
Boczek grillowany, biała kiełbaska i zapiekane kartofelki to nowa potrawa serwowana w WaMa Club pod Teatrem im. Jaracza. Do jej wymyślenia zainspirował kucharza czwartkowy wypadek w centrum Olsztyna.
O godz. 6.13 na chodnik przy ul. 1 Maja przewróciła się pracująca przy remoncie ulicy koparka. Operator podnosił właśnie betonowy krąg, który przeważył maszynę i ją przewrócił. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Wypadek sprowokował Filipa Onichimowskiego, szefa klubu WaMa do kolejnych działań marketingowych. - Pomysł się narodził pod wpływem wydarzeń, najpierw przyszła nam do głowy nazwa "koparka na boczku", potem kucharz wymyślił danie - opowiada. - Możemy albo płakać, albo śmiać się z tego, co się dzieje na ul. 1 Maja, wybieramy to drugie.
Od środy w lokalu serwowane są też specjalne drinki: śląski asfalt, budowlana sjesta i kerownik (nie kierownik!) po zmianie.
Akcja podnoszenia koparki skończyła się o godz. 17.55.
Nowe menu to nie jedyny sposób, w który Wama Club chce zwrócić uwagę na trudności na ul. 1 Maja. Klub wykorzystał je nawet w reklamie radiowej: "Jasiu dajesz z tą taczką, dajesz! Tylko nie za szybko! Najdłuższy w tej części Europy remont 100 metrów asfaltu trwa. Chcesz go zobaczyć na żywo? Przyjdź do Wama Club wOlsztynie..." - słyszymy w zajawce w radiu.
Lokal został przedstawiony jako doskonałe miejsce z widokiem na niecodzienną atrakcję. - Ten spot jest wyrazem naszej bezsilności. Teraz mamy przed wejściem do lokalu wielki krater. Dlatego chcieliśmy wyśmiać to, co tutaj się dzieje, i zachęcić do odwiedzenia nas - tłumaczy Filip Onichimowski, szef klubu.
Początkowo rozpoczęty w połowie marca remont ulicy miał potrwać do końca maja. Już wiadomo, że to nierealne. Od tego tygodnia przebudową zajmuje się olsztyńskie przedsiębiorstwo WMPD. Ma nadgonić zaległości po poprzednim wykonawcy.
Nie tylko Wama Club traci na remoncie. Na początku maja z odezwą wystąpił Janusz Kijowski, dyrektor Teatru im. Jaracza. Prosił dziennikarzy, by poinformowali mieszkańców, że mimo remontu teatr nie jest zamknięty. - Wstępnie oceniamy, że frekwencja spadła nam o 20-30 proc. - mówi Andrzej Fabisiak, wicedyrektor teatru. - Poprzedni wykonawca nie zadbał o kładki i oznakowanie. Nic dziwnego, że widzowie odkładają wizytę w teatrze na później. Na dodatek władze teatru nie mają żadnej informacji o terminie zakończenia prac. - Miasto powinno natychmiast zlecić uporządkowanie terenu i powiadomić nas o dacie ukończenia robót - mówi Fabisiak.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz