Jesienią ubiegłego roku mieszkańcy domów przy ul. Gdyńskiej skierowali do sądu sprawę Orlika. Chcą by jego właściciel – miasto Olsztyn – ograniczył dostępność obiektu. Mieszkańcy żądają, by boisko zamykane było po godzinie 16.00. Obecnie z boiska korzystają piłkarze szkółek piłkarskich, ale i dorośli, którzy chcą spędzać wolny czas aktywnie.
Wiele wskazuje jednak na to, że jeśli sąd przyzna rację mieszkańcom osiedla, zmęczonym codziennymi turniejami piłkarskimi pod ich oknami, dostęp do obiektu może zostać ograniczony. Dlatego też na orliku przy Gdyńskiej odbył się happening z udziałem w sumie około 400 osób. Byli to głównie młodzi piłkarze olsztyńskich szkółek, którzy wraz ze swoimi trenerami i rodzicami manifestowali swoje przywiązanie do tego boiska.
- Chcemy żeby miasto Olsztyn stanęło na wysokości zadania i należycie dbało o tak dużą grupę młodych ludzi i nie pozwoliło, żeby sąd odważył się zamykać, czy nawet skracać czas funkcjonowania obiektu. Nie jest dobrze kiedy protestują dzieci i młodzież – komentuje Andrzej Nakielski, właściciel szkółki piłkarskiej Naki Olsztyn.
Nakielski nie ukrywa, że nie mieści mu się w głowie fakt, iż Orlik może komukolwiek przeszkadzać, zważywszy na przeszłość tego miejsca.
- Jeszcze 4 lata temu było to jedno z wielu polskich piaskowo - żużlowych niezwykle dymiących i kurzących się obiektów, ogrodzonych nie za wysokim podziurawionym płotem ze sterczącymi drutami potrafiącymi wyrządzić krzywdę każdemu biegającemu na boisku dziecku. Piłki przez „pseudo płot” śmigały niczym „pershingi” do samego wieczora, gdyż tak mocno było eksploatowane. Jednak największym powodzeniem cieszyło się w weekendowe wieczory i noce, kiedy znikali już z horyzontu chętni do ruchu młodzi piłkarze i ich ambitni trenerzy pasjonaci. Wtedy to na nieoświetlonym placu pojawiały się podejrzane postacie „opróżniaczy butelek”, agresywnych palaczy tytoniu i nie tylko. Wejście wtedy na ten teren groziło w najlepszym przypadku otrzymaniem „kokosa”w tzw. „beret”, czyli w praktyce wszyscy omijali ten zakątek z daleka. Po weekendzie pracownicy szkoły wraz z korzystającymi z boiska sportowymi aktywistami uwijali się zbierając potłuczone butelki i niedopalone skręty. W tym czasie pobliscy mieszkańcy byli bardzo zadowoleni i w żadnym wypadku nie przyszło im głowy na cokolwiek narzekać – komentuje Nakielski.
Miasto, jako właściciel obiektu, chce dojść do porozumienia z mieszkańcami osiedla dlatego zaproponowało ograniczenie funkcjonowania boiska w dni powszednie do godziny 18.00. Mieszkańcy wciąż jednak nie odnieśli się do tej propozycji.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz