Data dodania: 2008-05-30 22:17
Niezbyt drogi prezent to jeszcze nie łapówka
Wieczne pióro - tak, palmtop i brylanty - nie. Olsztyński sąd rozstrzygnął, jak wypada podziękować wykładowcy, a kiedy wręczając prezent popełnia się przestępstwo
Rok i trzy miesiące więzienia dla dwójki słuchaczy studiów podyplomowych z higieny weterynaryjnej za wręczenie podarunków wykładowcom, rok i sześć miesięcy dla studenta za podżeganie do przekupienia egzaminatorów oraz rok dla profesora, który dostał w prezencie palmtopa - tak zdecydował w piątek olsztyński sąd rejonowy.
Brzydkie intencje uwłaczają też wykładowcy
Kara została zawieszona, ale dodatkowo wszyscy skazani muszą zapłacić jeszcze po 3 tys. zł grzywny. Sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec profesorki i jej asystentki, które w ramach wdzięczności za zorganizowanie kursu obdarowane zostały kosztowną biżuterią. Wykładowcy, którzy po zdanym egzaminie przyjęli wieczne pióra i kwiaty zostali uniewinnieni.
W uzasadnieniu sędzia Wojciech Krawczyk mówił, że ten przykład powinien wskazać opinii publicznej, jaka jest różnica miedzy piękną tradycją podziękowania za trud nauczycielowi czy lekarzowi, a przestępstwem, jakim jest przyjęcie korzyści majątkowej przez funkcjonariusza publicznego. - Przede wszystkim nie możemy sobie pozwolić na brzydkie intencje. Bo to nie wyrażenie szacunku, a ujma dla profesora, jeśli ktoś myśli, że wręczenie wiecznego pióra wpłynie na wynik egzaminu - mówił sędzia.
Na początku 2006 r. słuchacze studiów podyplomowych z higieny weterynaryjnej w Olsztynie złożyli się po 200 zł na prezenty dla egzaminatorów i organizatorek kursu, a że było ich 40 osób zebrało się 8 tys. zł. Za te pieniądze starostowie roku kupili palmtop (ok. 2 tys. zł), dwa złote łańcuszki z wisiorkami (ok. 1,5 tys. zł) i sześć markowych piór po ok. 225 zł każde, wystarczyło też na uroczystą kolację i kwiaty.
Metodą FBI
Dowiedzieli się o tym policjanci. - Wykorzystaliśmy do tego metodę stosowaną przez FBI - tłumaczył niemal dwa lata temu Grzegorz Kobuszewski, naczelnik wydziału do walki z korupcją komendy wojewódzkiej w Olsztynie. - Udało nam się wejść pomiędzy osobę mającą wręczyć prezenty i ich odbiorcę. Ale żaden z nich aż do samego końca nie miał o tym pojęcia.
Przed egzaminem dwójka studentów pojechała do przewodniczącego komisji, cenionego naukowca Bolesława W., by wypytać, jakich zagadnień mogą się spodziewać na sprawdzianie. Dali profesorowi palmtopa, a ten, choć się wzbraniał w końcu go przyjął. - Myślałem, że to coś tańszego - tłumaczył później. Biżuterią obdarowane zostały organizatorki kursu. Zaś po egzaminie członkowie komisji dostali po markowym piórze.
Wtedy wkroczyli policjanci. Najpierw aresztowali starostów roku za wręczanie prezentów, potem odwiedzili egzaminatorów, bo je przyjęli. - Byłem w domu po udarze mózgu, gdy przyszli do mnie - mówi Bartosz W., były prezes Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej. - Powiedzieli, że mam oddać dowód rzeczowy w sprawie - pióro albo przeszukają moje mieszkanie.
Egzamin rzetelny, ale sprawa jest
Sprawa trafiła na wokandę. Prokurator żądał kar do dwóch lat więzienia, sąd jednak zdecydował się wymierzyć łagodniejsze wyroki. Zmienił też kwalifikację czynu dwójki studentów którzy wręczali podarki z próby przekupstwa na przekupstwo o mniejszej wadze. Początkowo śledztwo zmierzało w stronę próby ustawienia egzaminu w zamian za prezenty. Ten zarzut nie potwierdził się, jednak zdaniem sędziego to, że egzamin przeprowadzony był uczciwie, nie oznacza, że sprawy nie ma. - Postępowanie powinno się toczyć - mówił sędzia Wojciech Krawczyk uzasadniając wyrok. - Musimy dojrzeć wreszcie do tego, że niedopuszczalna będzie taka rozmowa, jaką podsłuchali śledczy w tej sprawie, gdy jeden ze skazanych mówił do drugiego: "No co ty nie wiesz, jak się te sprawy załatwia?" - te słowa dotyczyły zdobycia pytań egzaminacyjnych za prezent.
Wyrok nie jest prawomocny.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz