Ze 170 zł na 1050
W listopadzie lokalne media nagłaśniały temat planowanych podwyżek za skorzystanie z możliwości niedzielnego handlu na biskupieckim targowisku. Według stawek obowiązujących w minionym roku kupcy płacili odpowiednio 170 zł miastu i 40 zł właścicielowi targowiska. Dziś cena może zaskoczyć niejednego.
Wysokość stawek omawiano podczas listopadowej sesji rady miasta w Biskupcu. Dyskusja dotyczyła planowanego od nowego roku podwyższenia opłat do 1050 zł. Większość radnych opowiedziała się za zmianą.
Dlaczego władze miasta zdecydowały się na wskazany krok?
Jak tłumaczył burmistrz Biskupca, Kamil Kozłowski, chodzi o… obronę lokalnych przedsiębiorców. Włodarz podkreślił, iż obecnie na targowisku handlują osoby przyjezdne a nie związane z miastem.
- Tam nie handluje żaden z naszych przedsiębiorców. Wiem, jak gospodarka teraz wygląda i w kraju, i w małych gminach, gdzie jest mnóstwo lokali do wynajęcia. Ten mały przemysł pada, a ja muszę dbać o lokalnych przedsiębiorców. Jeżeli wkoło są miasta, gdzie się płaci dużo mniejsze stawki bądź w ogóle – droga wolna. Mogą tam jechać – tłumaczył w rozmowie z Radiem Olsztyn.
Warto wspomnieć, iż w okolicznych miejscowościach, np. w Reszlu czy Rynie opłata targowa wynosi jedynie 25 zł. Z kolei w Nidzicy odstąpiono od pobierania należności w weekendy.
Targowisko upadnie?
Ci, którzy do tej pory korzystali z możliwości handlu na biskupieckim targowisku, przewidują, że koniec jego funkcjonowania jest oczywisty. Część kupców deklaruje, że nie zamierza kontynuować działalności po nowej stawce.
- To paranoja. Nie ma na innych rynkach takich kwot.
- W największych galeriach nie ma takich opłat, jak tutaj.
- To jest chore. Chodzi chyba o to, żeby zniszczyć handlujących, którzy tutaj pracują.
- Na pewno nie będziemy przyjeżdżać
- wymieniali w rozmowie z rozgłośnią.
Komentarze (12)
Dodaj swój komentarz