Data dodania: 2005-03-20 00:00
Obrona domów i wałów przed powodzią
Z wciąż przybierającą wodą walczą mieszkańcy Glotowa, Nowego Miasta Lubawskiego i Smokowa koło Kętrzyna. Strażacy z całego województwa dostali wczoraj ponad 400 zgłoszeń o podtopieniach.
Smokowo koło Kętrzyna. Mieszkańcy, strażacy, pogranicznicy i gminni urzędnicy walczą
o uratowanie wału, który miał chronić ponadtrzydziestohektarowy staw. Już o godz. 6 rano woda zaczęła się przelewać. - Żona usiłowała dojść po wale do sklepu, ale nie była w stanie przedrzeć się przez wodę. 45 lat tu mieszkam i nigdy tak nie było - opowiada Zbigniew Ulianowicki.
Wypływająca ze stawu, spokojna dotąd, rzeczka Dajna zmieniła się w rwący strumieniem, który zabierał ziemię z wału. Pierwszy zaczął działać rencista Tadeusz Czyż. - Podniosłem tamę, by upuścić do Dajny wzbierającą wodę w stawie - opowiada. - Musiałem uważać, żeby nie zalać znajdujących się w dole rzeczki elektrowni wodnych i mostów.
Około godz. 13 przyjechało 30 strażaków i pograniczników. Przywieźli ok. 500 worków z piaskiem. Nosił je nawet wójt gminy Kętrzyn Sławomir Jarosik. - Gdyby wał nie wytrzymał, pod wodą znalazłyby się dwie elektrownie wodne, przepusty, mosty i ok. 1000 hektarów pól - ocenia wójt.
Wieczorem poziom wody opadł. - Wał także w nocy będzie pilnowany - mówi Szymon Sapieha ze straży pożarnej w Kętrzynie.
Nowe Miasto Lubawskie. Po południu z brzegów wystąpiła Drwęca. O godz. 18 poziom wody o 17 cm przekraczał stan alarmowy. Rzeka zniszczyła jezdnie i rozmyła pobocza. Na jednej z ulic wyrwała asfalt i zalała kolektory burzowe. Podtopionych jest 70 domów.
Władze miasta wystąpiły już z wnioskiem do wojewody warmińsko-mazurskiego o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. Wieczorem dowodzenie akcją przejął sztab kryzysowy, a w drodze były dwie kompanie przeciwpowodziowe (89 osób) z kolejnymi zapasami worków.
Lubawa i okolice. Strażacy budowali wały broniąc przed podtopieniem stację paliw i fabrykę mebli. Wypompowali wodę z piwnic, garaży, gospodarstw i rowów melioracyjnych.
Glotowo. Mimo trwającej od czwartku akcji wciąż przybiera woda w rzeczce Kwiela. O godz. 19 brakowało tylko 2 centymetrów, by nurt przelał się przez jezdnię. Zalanych jest kilka gospodarstw. Cały dzień strażacy wypompowywali wodę z zapchanego koryta rzeki i ochraniali domy workami z piaskiem.
W całym województwie do godz. 19 strażacy interweniowali 400 razy. Komendant straży pożarnej wprowadził podwyższony stan gotowości.
Olsztyn
Tu było dużo spokojniej. - Wypompowywaliśmy wodę z kilku piwnic, m.in. w szkole przy ul. Kętrzyńskiego - informuje Krzysztof Pardo, rzecznik olsztyńskich strażaków.
W czwartek późnym wieczorem osunęła się skarpa na ul. Synów Pułku na Nagórkach. Zagrożony był znajdujący się w pobliżu skarpy osiedlowy parking. Zaalarmowani przez stróża kierowcy, musieli przestawiać auta w bezpieczniejsze miejsca. - Skarpa jest cały czas monitorowana, ale nie jest już niebezpieczna - informował wczoraj Jarosław Bera, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni w Olsztynie.
Wczoraj w godzinach porannych drogowcy oczyścili chodnik. Skarpa będzie naprawiona dopiero wiosną. - Planujemy wbicie drewnianych kołków i nasadzenie krzewów, to powinno zabezpieczyć ziemię przed dalszym osuwaniem - mówi Bera.
Do podobnego zdarzenia doszło trzy lata temu. Po kilku dniach obfitych opadów osunęła się skarpa na ul. Sikorskiego.
Pijani ochotnicy
W Kozłowie wodę z piwnicy przyjechali wypompowywać dwaj strażacy-ochotnicy, którzy byli tak pijani, że chwiali się na nogach. - Kierowca strażackiego "stara" Marek G. miał 1,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a Włodzimierz G., jego pomocnik, ponad 2 promile - mówi Anna Siwek, rzecznik prasowy warmińsko-mazurskiej policji.
Tadeusz Jakubik z Zarządu Okręgowego Ochotniczych Straży Pożarnych w Olsztynie: - Strażak ochotnik to nie zawodowiec: jak nie ma dyżurów, nie musi być zawsze trzeźwy. Ale jak wypije, to na akcję nie powinien jechać, żeby nie stwarzać zagrożenia i wstydu mundurowi nie przynosić.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz