To był z całą pewnością bardzo ciężki tydzień dla piłkarzy, sztabu szkoleniowego oraz wszystkich sympatyków I-ligowego Stomilu. W środę gruchnęła bowiem wiadomość, że olsztyński klub ponownie jest sporo "pod kreską". Zdaniem prezesa "biało-niebieskich" klub zalega swoim pracownikom, jak również kontrahentom i instytucjom prawie... dwa miliony złotych!
Bynajmniej nie był to dobry prognostyk przed ważnym spotkaniem z Chojniczanką Chojnice. Wprawdzie trener Kamil Kiereś miał do dyspozycji niemal wszystkich zawodników (za kartki pauzować musiał jedynie Lukas Kubań) to po ostatniej porażce w Częstochowie z miejscowym Rakowem, szkoleniowiec olsztyńskiego zespołu w podstawowym składzie dokonał kilku roszad. Za wspomnianego Kubania zagrał Janusz Bucholc, na środek obrony powrócił Tomasz Wełnicki, natomiast po raz pierwszy w tym sezonie od początku spotkania na placu gry zobaczyliśmy Łukasza Jeglińskiego. W podstawowej jedenastce zagrał także Wołodymyr Tanczyk, który wrócił do składu po kontuzji.
Już od 14 minuty olsztyński zespół grał w przewadze jednego zawodnika. Pomocnik Chojniczanki, Paweł Zawistowski, brutalnie sfaulował Michała Górala, po czym sędzia z Wrocławia bez dłuższego zastanowienia pokazał piłkarzowi gospodarzy czerwoną kartkę. Niestety, "Duma Warmii" przez kolejne ponad pół godziny nie mogła zdobyć bramki. Można było odnieść wrażenie, że olsztynianie bili głową w mur, nie mieli pomysłu jak sforsować dobrze ustawioną w obronie drużynę gospodarzy. Mało tego, po jednym ze stałych fragmentów gry, podopieczni Przemysława Cecherza wyszli na prowadzenie.
Od pierwszych minut drugiej odsłony spotkania na placu gry zobaczyliśmy za Remigiusz Szywacza - Grzegorza Lecha, który miał zapewnić zmianę oblicza gry olsztyńskiej jedenastki. W 76 minucie odżyła nadzieja wśród olsztyńskich kibiców, którzy w kilkadziesiąt osób stawili się na stadionie miejskim w Chojnicach, bowiem wyrównującą bramkę zdobył wypożyczony z warszawskiej Legii, Michał Góral.
Radość nie trwała jednak długo. Można powiedzieć, że kilkadziesiąt... sekund, bowiem chwilę po wznowieniu gry wprowadzony kilka minut wcześniej Emil Drozdowicz ponownie wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. A to nie był koniec kłopotów Stomilu. W 84 minucie za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Wołodymyr Tanczyk.
- Jeżeli miałbym to podsumować emocjonalnie, to powiem, że to była frajerska porażka - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec "Dumy Warmii", Kamil Kiereś. I dodał: - Mamy problem wewnętrzny w drużynie jeżeli chodzi o błędy (...) W ostatnich czterech spotkaniach środkowi obrońcy nagminnie popełniają indywidualne błędy.
Następne spotkanie podopieczni Kamila Kieresia zagrają już w najbliższą środę. Będzie to przełożone spotkanie z 8 września ze względu na powołania do młodzieżowych reprezentacji Polski dwóch zawodników Stomilu - Michała Górala oraz Jakuba Mosakowskiego. Olsztynianie zmierzą się w Jastrzębiu Zdroju z beniaminkiem Fortuna I ligi, GKS-em 1962. Początek meczu o godzinie 19.
Chojniczanka Chojnice - Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)
1:0 - Tomasz Boczek 45'
1:1 - Michał Góral 76'
2:1 - Emil Drozdowicz 76'
Chojniczanka Chojnice: Radosław Janukiewicz - Jacek Podgórski, Tomasz Boczek, Hubert Wołąkiewicz, Przemysław Pietruszka, Karol Gardzielewicz, Paweł Zawistowski, Wojciech Trochim (88' Kamil Sylwestrzak), Tomasz Foszmańczyk (21' Krzysztof Danielewicz), Damian Piotrowski, Piotr Grzelczak (69' Emil Drozdowicz)
Stomil Olsztyn: Michał Leszczyński - Janusz Bucholc, Łukasz Sołowiej, Tomasz Wełnicki, Remigiusz Szywacz (46' Grzegorz Lech), Wołodymyr Tanczyk, Miłosz Trojak, Łukasz Jegliński (61' Marcin Stromecki), Dominik Kun, Piotr Głowacki, Michał Góral
Żółte kartki: Szywacz, Tanczyk, Kun, Góral (Stomil)
Czerwone kartki: Paweł Zawistowski (14', Chojniczanka, za brutalny faul); Wołodymyr Tanczyk (84', Stomil, za drugą żółtą)
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław)
Widzów: 1384
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Przemysław Cecherz, trener Chojniczanki: - Pomysł jaki mieliśmy na ten mecz legł w czternastej minucie po czerwonej kartce. Tutaj wszystko zależało od zawodników, od dyscypliny taktycznej na boisku, w szczególności w defensywie. To chłopcy zrealizowali w stu procentach. Mnie się wydaje, że czerwona słuszna i zawody były dobrze prowadzone. Moi zawodnicy pokazali, że nie tylko za to spotkanie trzeba ich szanować, podziwiać, a nawet kochać. Takie miasto jak Chojnice powinno tych piłkarzy kochać.
Kamil Kiereś, trener Stomilu: - Jeżeli miałbym to podsumować emocjonalnie, to powiem, że to była frajerska porażka. Wewnętrznie to bardzo mnie to boli, moich zawodników także, którzy teraz siedzą w szatni. Tak na chłodno, jako szkoleniowiec, to powiem, że przyjechaliśmy do ciężkiego rywala, który u siebie mocno punktuje, zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Przyjechaliśmy tutaj po trzech porażkach i mieliśmy w sobie wewnętrznej energii i dlatego mogliśmy się tutaj pokusić o trzy punkty. Dobrze weszliśmy w mecz w pierwszej jego fazie. Przejęliśmy inicjatywę, stwarzaliśmy sobie sytuacje, oddawaliśmy strzały. Chojniczanka dostała czerwonką i przeszliśmy do gry w ataku pozycyjnym. Gdy rywal się cofa, to nie jest łatwo konstruować akcje, ale radziliśmy sobie z tym. Chojniczanka ma sporo doświadczonych zawodników, którzy wiedzą co robić jak się gra w dziesiątkę. Mimo tego stwarzaliśmy sytuacje, kilka strzałów na bramkę było. W 45 minucie dostajemy bramkę do szatni po stałym fragmencie gry. Po przerwie rzucamy wszystko na jedną szalę, atakujemy, doprowadzamy do remisu i za chwilę znowu tracimy gola. To jest totalne frajerstwo, powoduje to, że wracamy bez punktów. Przegraliśmy czwarte spotkanie z rzędu. Mamy problem wewnętrzny w drużynie jeżeli chodzi o błędy. W rundzie wiosennej nauczyłem drużynę Stomilu gry w defensywie, traciliśmy bardzo mało bramek. Na początku tego sezonu też mało straciliśmy. W ostatnich czterech spotkaniach środkowi obrońcy nagminnie popełniają indywidualne błędy. W tych czterech meczach tracimy bramki po stałych fragmentach gry. Mamy problem z kryciem i to rzutuje na wyniki, bo z przebiegu spotkania nie jesteśmy drużyną gorszą. Musimy poszukać rozwiązania tego problemu w wewnątrz drużyny, nie szukajmy problemów na zewnątrz. Potrzebujemy siły wewnętrznej, bo gramy ósmy mecz z rzędu na wyjeździe. Są porażki, tak jak ja w poprzednim sezonie wziąłem pełną odpowiedzialność za drużynę, gdy ona była na dnie tabeli i nie uciekałem od odpowiedzialności. Poprzez ciężką pracę i konsekwentną grę utrzymaliśmy zespół w I lidze. Tak samo biorę teraz pełną odpowiedzialność za ostatnie wyniki tego zespołu. Musimy mieć bardzo dużą siłę wewnętrzną, żeby pojechać na dziewiąty wyjazd i poradzić sobie z tym.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz