Ostatnim miejscem pracy Anny Wakar był Urząd Marszałkowski, w którym pracowała wytrwale ponad wiek emerytalny. Jak mówiła – dla chleba. Do stycznia tego roku przez dwie kadencje (od 2004 roku) była prezesem Fundacji Środowisk Twórczych w Olsztynie. To Ona najgoręcej pilotowała sztandarową akcję Fundacji, czyli konkurs Talent Roku. Bardzo Jej zależało na prezentowaniu rodzimego talentu twórczego, a szczególnie w tym na tym, by jak mówiła, znaleźć bursztyny w piasku komercji po to, by nie przepadły i by nie ulegały sezonowej modzie. Chciała też, by tą skromną nagrodą, choć na pewien czas pokazać w świetle osoby twórcze, często niedostrzeżone jeszcze, warte bliższego poznania.
Anna, zwana przez nas, którzy Ją znali blisko, Anitką, sama była jak światło. Zawsze z uśmiechem, zawsze z dużym dystansem do tzw. karier, zawsze pierwsza do tego, by integrować środowiska twórcze. Uważała, że życie samo w sobie jest wartością tak cenną, że nie warto go kaleczyć trucizną animozji, uprzedzeń i politycznych podziałów.
W Jej ciele płynęła krew różnych narodów. Urodziła się na Wołyniu. Mama Anny była krakowianką, ale pochodzenia austriackiego. Jako nauczycielka dostała nakaz pracy na Wołyniu. Tam poznała męża, Polaka. Ojca Anna straciła podczas wojny. Mama przyjechała do dziadka w Gnieźnie i tu wychowywali Annę i Jej siostrę według surowych zasad. Szkoły wybierała więc (jak opowiadała ) daleko od domu. Jako zbuntowana dziewczyna wybrała liceum nauczycielskie w Bartoszycach. Z Gniezna to prawie tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Studiowała w kortowskiej Wyższej Szkole Rolniczej technologię żywności.
Męża poznała na trzecim roku studiów podczas zabawnej historii z jego samochodem. Anna i Andrzej Wakarowie przeżyli razem 32 lata. Ona dla Niego była aniołem, on dla niej mężczyzną Jej życia. Wczoraj Anna przeszła do świata, w którym Jej drogi mąż już tam jest. Nie doczekała ławeczki na placu im. Andrzeja Makara w Olsztynie, a tak bardzo marzyła, że stanie tam wreszcie popiersie Andrzeja ...
Kiedy trzy dniu temu Ją odwiedziłam, siedziała w fotelu, popijała kawę i paliła „swojego lajtowego” papieroska. Pytam: A nie szkodzi zdrowiu? Odpowiedziała: Do końca życia nie należy odmawiać sobie drobnej przyjemności!
Anitko, bardzo nam Ciebie będzie brak.
Elżbieta Mierzyńska
Fundacja Środowisk Twórczych
Komentarze (3)
Dodaj swój komentarz