Data dodania: 2005-12-18 00:00
Oko na wandali
Od dziś po naszym mieście kursują autobusy w których są kamery - mają poprawić bezpieczeństwo olsztyniaków i zapobiec niszczeniu pojazdów.
- Rocznie z powodu dewastacji tracimy ok. 800 tys. zł - mówi Krzysztof Zienkiewicz, rzecznik MPK. - Można by za to kupić jeden nowy autobus.
Najczęściej niszczone są siedzenia, szyby, złodzieje odkręcają nawet kasowniki - co ciekawe robią to w godzinach szczytu, gdy autobusy są pełne pasażerów. - Do chuligańskich wybryków dochodzi też w linii nocnej.
Monitoring został zainstalowany w kilkunastu autobusach, ale MPK nie podaje na jakich liniach.
Pasażerowie MPK wierzą, że kamery poprawią bezpieczeństwo. - Często wracam wieczorem z zajęć na uczelni - opowiada Katarzyna Brodowska, którą spotkaliśmy w autobusie linii nr 15 - widuję wtedy hałaśliwe grupy podpitych młodych ludzi, którym każdy boi się zwrócić uwagę. Może teraz będę ich widywała rzadziej, albo wcale.
- Moja żona została okradziona w autobusie - mówi Tomasz Pawlikowski, który wsiadł wczoraj do "piętnastki" przy Urzędzie Skarbowym. - Może gdyby były kamery, udałoby się zatrzymać złodzieja. A tak wysiadł niepostrzeżenie z autobusu wraz z portfelem żony i jej dokumentami.
- Najbardziej niebezpieczne są ostatnie wieczorne kursy z dala od zabudowań, np. na ul. Cementową czy Gutkowo - dodaje kierowca linii nr 15. - Wtedy podróżują nietrzeźwi ludzie, którym zdarza się zniszczyć wyposażenie autobusu. Czasem strach podejść i przez radio wzywamy policję. Ale bywa, że wysiadają, nim zdąży dojechać radiowóz.
Monitoring w autobusach działa już w kilku miastach w kraju. Z ich doświadczeń wynika, że to opłacalna inwestycja. Tak jest na przykład w Krakowie, gdzie od lutego 2005 r. kamery są w sześciu autobusach. - W żadnym nie odnotowaliśmy najmniejszej szkody - mówi Bożena Pękala, rzecznik MPK w Krakowie. - Sama świadomość tego, że mogą być obserwowani, a ich wyczyny gdzieś zarejestrowane - odstrasza. Przedtem mieliśmy bardzo często niszczone autobusy, cięte siedzenia oraz niszczone kasowniki. Teraz do tego już nie dochodzi, więc planujemy kupno kolejnych kamer.
Jak to działa?
Obraz z czterech kamer zamontowanych pod sufitem autobusu wyświetlany jest na niewielkim monitorze w kabinie kierowcy i automatycznie zapisywany na dysku magnetycznym. Nagranie może być dowodem w sprawie przeciw wandalowi. Zestaw złożony z 4 kamer, monitora i dysku twardego kosztuje około 5 tys. zł.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz