Data dodania: 2008-03-09 23:35
Ostatnia aktualizacja 2014-07-15 13:24
Olsztyn nie potrzebuje wysokiej zabudowy
Większe miasta marzą o stumetrowych budynkach. Także w Olsztynie drapacze chmur rozpalają wyobraźnię mieszkańców. Ale po co je budować w naszym mieście? Przecież jeden czy dwa wieżowce nie podniosą prestiżu Olsztyna.
Kolejne miasta myślą o budowie kilkudziesięciopiętrowych budynków. Już nie tylko Warszawa, ale i Wrocław, Poznań czy Gdynia. Moda nie ominęła i Olsztyna. Wystarczyło, że w ostatnim czasie urzędnicy wspomnieli, że wysokie budynki mogłyby powstać przy ul. Śliwy i Piłsudskiego (pisaliśmy o tym tydzień temu), a mieszkańcy podzielili się za zwolenników i przeciwników takiej zabudowy i zaczęli ożywioną dyskusję na ten temat.
Dlaczego chcą wieżowców?
Wysokościowce - zdaniem niektórych - miałyby wprowadzić Olsztyn w XXI w., pokazać, że jesteśmy stolicą regionu, przyciągnąć inwestorów. Nawet radni włączyli się w lobbing na rzecz wieżowców. Jan Tandyrak z PO już kilka miesięcy temu wystąpił na sesji rady miasta z apelem o zmianę w studium kierunków zagospodarowania miasta tak, żeby w Olsztynie można było stawiać wysokie budynki.
Jakie argumenty za wieżowcami mają ich zwolennicy? Przede wszystkim ekonomiczne. Na stosunkowo niedużej działce może powstać więcej mieszkań i powierzchni biurowych - a to może przyciągnąć nowych inwestorów.
Czy potrzebujemy wysokich budynków?
Tymczasem żeby budować w Olsztynie wysokościowce, trzeba mieć odpowiednie do tego miejsce, dobrą komunikację, bogatych inwestorów i sprawnych architektów świetnie czujących ducha miasta. Trzeba też wiedzieć, czy w ogóle musimy budować w górę. Gdyby się okazało, że miasto pęka w szwach i nie może pomieścić żyjących tu ludzi, biznes się wynosi, bo brakuje miejsc na siedziby firm, a gospodarka zamiera, wówczas można by uznać, że jesteśmy skazani na to, by w panoramie miasta pojawiły się wysokie gmachy. Na razie jednak nikt stosownych analiz nie zrobił, a z danych, które już posiada ratusz, wynika, że w ciągu następnych 20 lat mieszkańców będzie wręcz ubywało. Poza tym budowa wieżowca to nie tylko zadanie dla architekta, ale przede wszystkim dla planistów, drogowców i urbanistów. To oni muszą wcześniej wiedzieć, co zrobić z setkami pojazdów codziennie podjeżdżających pod tak wysoki budynek, muszą ocenić, czy nasze drogi pomieściłyby wzmożony ruch wokół niego.
Zamiast odpowiedzi na te pytania częściej słyszymy inne argumenty: ** skoro wszyscy budują wieżowce, dlaczego my mamy być gorsi? (ci, którzy tak myślą, jako przykład pokazują na budowany właśnie apartamentowiec Sea Towers w Gdyni, wysoki na 138 m) i drugi, że ** wysoka zabudowa podniesie prestiż miasta.
Libeskind u nas nie zbuduje
Tymczasem nawet wielkie europejskie miasta jak Rzym czy Paryż (tam wysoka zabudowa jest skupiona praktycznie w jednej dzielnicy odległej o kilka kilometrów od centrum), mimo braku wysokiej zabudowy, nie są nazywane prowincją.
Przeciw wysokim inwestycjom świadczy też argument natury estetycznej. Brzydki dwupiętrowy budynek psuje wygląd fragmentu ulicy, szpetny wieżowiec - panoramę całego miasta. A ja nie wierzę, że w Olsztynie powstaną piękne wieżowce. O ile w Warszawie projektowaniem wysokich budynków mogą się zająć wybitni architekci, z Danielem Libeskindem na czele, u nas będą to mniej lub bardziej przypadkowe "projekty z odrzutu". A dość już mam koszmarnej zabudowy z stylu Viktora przy al. Piłsudskiego. Jak mam uwierzyć, że w przypadku wysokościowców będzie lepiej? Kilkadziesiąt lat temu miasto zafundowało sobie dwa wieżowce w Śródmieściu - przy ul. Dąbrowszczaków i 1 Maja. Dziś są doskonałym przykładem, jak wyższa zabudowa, niedostosowana do skali otoczenia, może zepsuć miejski krajobraz. Skoro nie umiemy poradzić sobie z wieżowcami ośmiokondygnacyjnymi, co będzie, gdy powstaną cztery razy wyższe? Wystarczy budować nowoczesne biurowce o ciekawej bryle, liczące kilka bądź kilkanaście kondygnacji, i umiejętnie wkomponować je w krajobraz miasta. I na takich stosunkowo niskich, ale nowoczesnych architektonicznie obiektach powinno nam zależeć najbardziej.
Na razie myślenie o nowych wysokościowcach w Olsztynie to niepotrzebne ambicje. Owszem, budowa jednego lub dwóch kilkunastopiętrowych wieżowców kompleksy wyleczy, ale czy sprawi, że Olsztyn będzie dzięki temu postrzegany inaczej? Już niech lepiej zostanie miastem jezior i zieleni. I ich rozwojowi poświęćmy swoje siły.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz