Za prezydentury Czesława Jerzego Małkowskiego, jednym z wiceprezydentów był Piotr Grzymowicz, który w tamtych czasach odpowiadał za inwestycje. Nic dziwnego, wszakże jest doktorem nauk technicznych. Od 2009 roku nieprzerwanie pełni urząd prezydenta. Ponad 10 latach prezydentury to wystarczająco dużo czasu, aby można było ocenić pracę Piotra Grzymowicza.
O ile jego poprzednik nie stawiał na inwestycje, tak ostatnie 10 lat śmiało można uznać za skok do przodu w tej dziedzinie.
Na plus z pewnością można zaliczyć przebudowę plaży miejskiej i powstanie CRS Ukiel, gdzie tysiące olsztynian wypoczywa praktycznie przez cały rok. Powstała także Aquasfera, czyli basen z prawdziwego zdarzenia, szkoda tylko, że bez większych wodnych atrakcji, jak chociażby ma to miejsce w Pluskach. W zeszłym roku powstała także Łynostrada. Tutaj jednak można się przyczepić do tego, że prezydent nie był pomysłodawcą tego projektu, a wykorzystał go, aby wypromować własną osobę.
Za prezydentury Grzymowicza wiele ulic zostało przebudowanych i wyremontowanych. Na niektórych jak np. na al. Warszawskiej czy ul. Partyzantów stworzono buspasy. Odnowiono też niektóre place, jak np. Solidarności. Mieszkańcy jednak mają ambiwalentny stosunek do tych zmian. Ich argumentem jest to, że może ulice i place rzeczywiście pięknieją, ale nie zmienia to faktu, że w trakcie prac wycięto wiele drzew, usunięto zieleń a przestrzeń w jej miejscu zalano betonem.
Wybudowano centrum przesiadkowe przy dworcu Olsztyn Główny. Pojawiły się też tramwaje, czyli oczko w głowie obecnego prezydenta. Złośliwi twierdzą, że w pewnym momencie połowa ulic w mieście była w remoncie. A w korkach stało się nierzadko godzinę lub dłużej.
Tramwaje rzeczywiście zmieniły obraz komunikacji w mieście. Przede wszystkim skróciły czas przejazdu z Jarot do centrum. Wiele osób z tego powodu przesiadło się z samochodów właśnie do tramwaju. Oprócz tego przemodelowano wiele tras autobusowych, jak np. dawnej 25 – obecnie 205. Zniknęła też kultowa "15-stka".
Wielu kierowców negatywnie jednak oceniło inwestycję tramwajową, która miała być kręgosłupem transportowym miasta, a stała się jego zmorą. Zarzucają prezydentowi to, że tramwaje mają pierwszeństwo przed samochodami, dlatego też na niektórych skrzyżowaniach czeka się zdecydowanie dłużej, niż przed wykonaniem tej inwestycji. W dodatku zwężone zostały część al. Piłsudskiego i ul. Kościuszki. Zwłaszcza na tej drugiej tworzą się każdego dnia spore korki.
Tradycją stały się również pękające szyny, które co roku trzeba przynajmniej kilkukrotnie naprawiać. W tym miejscu warto też dodać, że naprawy musiały być dokonane także w niedawno oddanym do użytku parku Centralnym. Biorąc pod uwagę powyższe problemy przy, bądź co bądź, nowych inwestycjach, możemy stwierdzić, że nie były one dość dokładnie zaprojektowane czy też nadzorowane.
Jeżeli już jesteśmy w tym temacie, to wytykamy, że kilka dużych inwestycji było opóźnionych, jak chociażby przebudowa ul. Partyzantów. To nie jedyne problemy z wykonawcami. Od blisko czterech lat miasto sądzi się z hiszpańską firmą FCC, pierwotnym wykonawcą linii tramwajowej. Hiszpanie domagają się 322 mln zł za wyrzucenie z placu budowy (gdyby sąd przyznał im te pieniądze, miasto by zbankrutowało). Gmina z kolei chce otrzymać przynajmniej 37 mln zł za opóźnienia inwestycji. Czy i w tym przypadku zawiódł nadzór?
Dość już o inwestycjach, chociaż mamy świadomość, że temat nie został wyczerpany. Jaki jest Piotr Grzymowicz? Na pewno jest dobrym mówcą. Zawsze przygotowany do rozmowy, pewny siebie. Wszelkimi danymi sypie jak z rękawa, co niejednokrotnie pokazywał chociażby na sesjach rady miasta. Jednakże w przeciwieństwie do Czesława Małkowskiego, obecny prezydent nie umie lub nie chce wychodzić do ludzi, zwłaszcza gdy jakaś sprawa wymyka mu się spod kontroli.
Tak było w grudniu, gdy mamy, a także dyrektorzy i pracownicy żłobków niepublicznych protestowali w ratuszu o pozostawienie dotacji na te placówki. Kobiety chciały się spotkać z prezydentem, ale ten schronił się w gabinecie, którego pilnowali strażnicy miejscy. O tym zdarzeniu pisaliśmy w artykule pt. ''Wyjdź do nas, prezydencie'' – wołały pod ratuszem kobiety protestujące przeciw obcięciu dotacji na żłobki.
Podobne odczucia mają zapewne społecznicy, z którymi obecny prezydent żyje jak przysłowiowy pies z kotem. W tym gronie jest znany z tego, że nie słucha głosu mieszkańców, jak miało to miejsce wielokrotnie podczas konsultacji.
Przejdźmy do budżetu miasta na rok obecny, czyli jednego z głównych zarzutów, jaki wobec prezydenta Grzymowicza, mają zwolennicy referendum. Tak, zgadza się, budżet jest słaby, najgorszy od lat. Nie ma pieniędzy na inicjatywy w stylu "Olsztyn.Aktywnie", na żłobki, na zajęcia pływania w szkołach czy na rady osiedli. Obcięto dotacje także m.in. organizacjom pozarządowym. A w ratuszu już rozpoczęła się redukcja etatów. Należy tutaj jednak jasno podkreślić, że nie jest to do końca wina urzędników. Za cięcia budżetowe odpowiadają reformy rządu, w tym obniżenie PIT-u czy podwyższenie najniższej krajowej.
Najbardziej przyczepić się można do tego chaosu w cięciach, jakby budżet był kompletnie nieprzemyślany, pisany na kolanie. Bo dlaczego to najmłodsi i ich rodzice mają tracić najbardziej? Dlaczego wstrzymuje się gro inwestycji (chociaż paradoksalnie ratusz planuje kontynuować budowę nowych linii tramwajowych)? A co ze sportem? W budżecie nie przewidziano pieniędzy na modernizację hali Uranii, mimo że już w październiku pojawiła się informacja, że mogą pojawić się unijne pieniądze na jej finansowanie. Za to Stomil, według umowy z nowym właścicielem, uzyska kilka milionów złotych.
No i pozostaje sprawa zarzutów, jakie Piotr Grzymowicz usłyszał w związku z tzw. aferą Helpera. Przypomnijmy, że prokuratura zarzuciła mu niedopełnienie obowiązków i działanie na szkodę interesu publicznego. Prezydent nie przyznaje się do winy, o czym pisaliśmy w artykule pt. ''Proszę nie zasłaniać mi oczu, jestem niewinny'' – apeluje prezydent. Na początku stycznia dowiedzieliśmy się, że Sąd Rejonowy w Białymstoku zmniejszył wysokość poręczenia majątkowego z 80 do 60 tys. zł, które Piotr Grzymowicz musi zapłacić.
Reasumując, obecny prezydent Olsztyna ma zarówno wiele sukcesów, jak i sporo porażek, głównie wizerunkowych. Widać, że za jego czasów w mieście powstało naprawdę wiele inwestycji, chociaż część z nich była niedopilnowana. Niewątpliwymi ofiarami placu budowy są kultura i sport, które zostały zepchnięte na boczny tor. Przypomnijmy tu tylko o problemach Teatru Lalek, rezygnacji z Memoriału Wagnera czy Warmia Mazury Grand Slam. W dodatku prezydent nie słucha głosu mieszkańców i sam podejmuje decyzje, ewentualnie z przychylnymi mu radnymi. Nie mamy wątpliwości, że chodzi o dobro miasta, jednak zastanawiać się można, czy miasto, pod dowództwem Piotra Grzymowicza, nie uszczęśliwia swoich mieszkańców niemal na siłę?
Komentarze (30)
Dodaj swój komentarz