Data dodania: 2007-05-23 22:50
Olsztyn potrzebuje więcej pieniędzy
Nawet o 30 proc. mogą wzrosnąć ceny inwestycji zaplanowanych na ten rok przez ratusz. Miastu może zabraknąć pieniędzy na ich realizację.
Kilka dni temu ratusz rozstrzygnął przetarg na remont ul. Cichej na Zatorzu. Najtańsza oferta była aż o 300 tys. zł droższa od kosztorysu technicznego wykonanego na zlecenie miasta, który zakładał, że prace będą kosztować 1,5 mln zł. Dokument został przygotowany zaledwie kilka miesięcy temu. - Mimo że był aktualny, to okazało się, że ceny prac wzrosły - mówił na piątkowym kolegium rady miasta Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna.
Drożeją też inwestycje, które właśnie trwają. Do 2010 roku ratusz musi zakończyć budowę suszarni w oczyszczalni ścieków i remont kanalizacji w mieście. Ale już dziś wiadomo, że koszt wszystkich tych prac będzie większy o 50 proc. By je dokończyć, potrzeba aż 60 mln zł. - 40 mln zł ma pochodzić z naszego budżetu, 20 mln zł dołoży Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, które ma zaciągnąć na to kredyt - mówi Grzymowicz.
Miasto, nawet gdyby chciało, nie może zrezygnować z części tych prac. Na ich realizację dołożyła się Unia Europejska, rezygnacja oznaczałaby niewywiązanie się z umowy na dofinansowanie, a wtedy Olsztyn nie mógłby się ubiegać o środki unijne z Regionalnego Programu Operacyjnego i Polski Wschodniej.
To nie koniec. Urzędnicy ratusza już dziś szacują, że koszt innych inwestycji do końca tego roku jeszcze wzrośnie. Na ostatnim kolegium Rady Miasta Piotr Grzymowicz mówił, że może to być nawet 30 proc. - To wyliczenia dotyczące ceny materiałów. A trzeba wziąć pod uwagę, że wzrośnie też koszt robocizny - mówi Zbigniew Dąbkowski (PO), przewodniczący rady miasta.
Tymczasem radni dostali przygotowany przez urzędników Czesława Małkowskiego, prezydenta Olsztyna projekt wydania 11 mln zł na nieplanowane w tym roku inwestycje. Pieniądze ratusz zaoszczędził w ubiegłym roku. Małkowski chciałby by powstały za nie m.in. boiska na Dajtkach, sala sportowa przy SP 1 , planuje też je wydać na remont budynków w których mieszczą się prywatne przychodnie.
Jest też drugi projekt uchwały w którym Małkowski chce by radni zabezpieczyli tylko 800 tys. zł na wypadek wzrostu cen wykonywanych inwestycji. - W cale nie takie duże inwestycje drożeją nam teraz już od 100 do 200 tys. zł. Dlatego mam uzasadnione wątpliwości czy proponowana przez prezydenta kwota nie jest zbyt mała - mówi Dąbkowski.
Leszek Araszkiewicz, wiceprzewodniczący, rady: - Chciałbym wiedzieć, czy nie czeka nas taka sytuacja, jaka ma miejsce w Warszawie, gdzie firma budująca jeden z odcinków metra jest gotowa zerwać kontrakt, jeśli nie dostanie więcej pieniędzy za jego wykonanie.
Piotr Grzymowicz wiceprezydent odpowiedzialny za inwestycje zapewnia, że nie.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz