Rondelę odkryła grupa archeologów w roku 2012. Ten element fortyfikacji pochodzi najprawdopodobniej z czasów po drugiej lokacji miasta, czyli XIV wieku. Kiedyś służył do obrony grodu przed najeźdźcą. Dziś, wedle wielu olsztynian, szpeci miasto. Wykop ogrodzony płotem, pomimo wielu projektów i zapowiedzi, wciąż czeka na odpowiednie zagospodarowanie.
Światełkiem w tunelu, jeśli chodzi o uatrakcyjnienie rondeli stała się dynia. Roślinę pośród kamieni widziano już miesiąc temu. Później wedle relacji olsztynian miała zniknąć. Pojawiła się hipoteza, że ktoś postanowił wykorzystać roślinę na zupę. Dynia zanotowała jednak wielki comeback. We wtorek (5 września) była widziana przez naszego Czytelnika.
Kto stoi za roślinnym ożywieniem terenu „dziurelli” (jak nie bez uszczypliwości nazywają rondelę olsztynianie)? Sprawcą dyniowego zamieszania okazuje się jeden z liderów Miejskiej Partyzantki Ogrodniczej, Witold Szwedkowski. Aktywista jest pomysłodawcą Światowego Dnia Siania Dyni w Miejscach Publicznych, który od 2018 roku przypada na 16 maja.
- Ludzie są zniecierpliwieni tym, że ta dziura wciąż tam jest. Receptą być może jest zieleń spontanicznie wprowadzona tam przez mieszkańców. Niech włodarze miasta odbiorą to jako sygnał, że coś z tym trzeba zrobić. Taka jest idea – aby zwracać uwagę na miejsca, o których władze miasta trochę zapomniały albo odroczyły przynależne im z racji urzędu działania – wyjaśnił swoje działania Szwedkowski, cytowany przez Radio Olsztyn.
Komentarze (15)
Dodaj swój komentarz