To dla mnie szansa... Mam jeszcze nadzieję... - przyznaje smutno Stanisław Dreszler. Mężczyzna o chorobie dowiedział się rok temu. Okazało się, że rak zaatakował jamę ustną. Od tamtej pory nowotwór zdążył przerzucić się na płuca i węzły chłonne. Nie ustępuje. Mężczyzna pochodzi z okolic Lubawy. Jest byłym pracownikiem PGR. Utrzymuje się z zasiłku przedemerytalnego. - Pacjent przeszedł już radioterapię i chemioterapię. Bez skutku - tłumaczy sytuację mężczyzny Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, ordynator oddziału chemioterapii Centrum Onkologii Polikliniki MSWiA. - A operacyjnie tego typu nowotworu niestety nie można usunąć. Śmiertelnie chorzy ludzie stawiają wszystko na jedną kartę. Decydują się na testowanie leków. Tak jest również w poliklinice. Tak zwane badania kliniczne trwają tu już od czterech lat. W tym czasie przebadano ok. 400 chorych. Obecnie na oddziale onkologicznym leki testuje ok. 30 osób. Na podstawie badań przeprowadzonych w Olsztynie, zarejestrowano już lekarstwa przeciwko nowotworowi nerki i piersi. I jak zapewnia Agnieszka Jagiełło-Gruszfeld, do końca tego roku najprawdopodobniej zostanie zarejestrowany kolejny lek na raka piersi. Badania sponsorują niezależne organizacje badawcze z USA i Europy. Z ich przebiegu szpitale muszą zdawać na bieżąco relacje. Na oddziale onkologicznym segregatory z dokumentacją zajmują już kilka szaf! W jednej stoją opasłe tomiska z udokumentowanymi skutkami ubocznymi leczonych pacjentów. W innej - wiele 15-kartkowych zgód na leczenie. Obok - badania, nagrane na płytach cd i kasetach wideo, które lekarze wysyłają do sprawdzenia przez niezależnych specjalistów. A zanim badania kliniczne się zaczną kontrolują je, oprócz lekarzy, psychologowie, filozofowie, duchowni. Po zarejestrowaniu badania w Centralnej Ewidencji Badań Klinicznych, chory podejmuje decyzję o poddaniu się leczeniu lub nie. Zdanie w każdej chwili można zmienić.