Statystyczny żebrzący nie jest osobą bezdomną, nie jest również mieszkańcem Olsztyna. Są to mieszkańcy innych miejscowości, często odległych, w tym cudzoziemcy. Jak się okazuje, żebractwo to świetny biznes. - Podczas kontroli okazuje się, że osoby te mają środki na utrzymanie - mówią w Straży Miejskiej.
Tylko wczoraj ukarano dwie osoby, które mając środki na egzystencję, żebrały w miejscu publicznym.
- Nie wolno pozostawać obojętnym na ludzkie tragedie, ale pamiętajmy, że ofiarowana jałmużna niekoniecznie spożytkowana będzie na zaspokojenie podstawowych potrzeb niezbędnych do życia. Jak przyznają niektórzy żebrzący, zasiłki nie wystarczają na zakup alkoholu i papierosów. Wielu żebraków tak naprawdę nie chce zerwać z tym zajęciem, ponieważ jest ono dochodowe i nie wymaga wysiłku. Stąd wsparcie finansowe niczego nie zmieni - dodają stróże prawa.
Na wczorajsze pytanie strażnika, dlaczego młody żebrzący mężczyzna nie podejmie pracy, ten odpowiedział mu: "od roboty to są konie i traktory”.
Zgodnie z art. 58 kodeksu wykroczeń kto, mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. złotych albo karze nagany, a kto żebrze w miejscu publicznym w sposób natarczywy lub oszukańczy, podlega karze aresztu albo ograniczenia wolności.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz