Data dodania: 2005-02-09 00:00
Olsztyńskie chodniki skute lodem
Olsztyńskie chodniki zamieniły się w groźne ślizgawki. Upadają na nich i młodzi i starzy. Codziennie co najmniej 30 osób z urazami nóg, rąk, głów zgłasza się do ambulatorium chirurgicznego przy ul. Mariańskiej.
Nasze chodniki stały się niebezpieczne: w nocy mróz ścina to, co słońce w dzień roztopi. Oblodzone są nie tylko chodniki na osiedlach, ale i w centrum - m.in. przy al. Piłsudskiego, ul. Dworcowej czy ul. Warszawskiej. O wywrotkę bardzo łatwo na placu przed Dworcem Głównym i na Targu Rybnym.
A w ambulatoriach i przychodniach tłoczno. - Znacząco wzrosła liczba pacjentów z urazami kończyn górnych i dolnych, zdarzają się też rany głowy - mówi dr Jacek Kowalczyk, kierownik NZOZ Specjalistycznej Poradni Ortopedycznej i Ambulatorium Chirurgicznego przy ul. Mariańskiej. - W sobotę i niedzielę trafiło do nas około 100 pacjentów, a w dni powszednie przychodzi około 30. To wynik ślizgawicy.
Paweł Jaszczuk, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg Mostów i Zieleni w Olsztynie, zapewnia, że robi, co może, by po miejskich chodnikach, można było poruszać się bezpiecznie. - Nie możemy posypywać chodników solą, bo niszczy beton i szkodzi butom przechodniów - mówi Jaszczuk. - Sypiemy więc piaskiem. Tylko dziś zużyliśmy 40 ton.
Dodaje, że drogowcy reagują na wszystkie sygnały dotyczące niebezpiecznych miejsc na chodnikach, a nocą dyżurny objeżdża miasto i sprawdza, gdzie jeszcze przydałoby się sypnąć piaskiem.
Straż miejska informuje, że codziennie około pięciu mieszkańców miasta zgłasza chodniki, po których nie da się przejść pewną nogą. - W przypadku tych należących do prywatnych właścicieli interweniujemy sami. Jeśli droga należy do Zarządu Dróg i Mostów, nakazujemy im
uprzątnięcie, w lutym zdarzyło się to 17 razy - mówi Jarosław Lipiński, zastępca komendanta straży miejskiej.
Od początku lutego troje właścicieli zostało ukaranych stuzłotowymi mandatami, dziewięciu dostało upomnienia.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz