W czwartek pod ratuszem odbył się więc poparcia dla uczestników Marszu Równości w Białymstoku (taka sama manifestacja przeszła ulicami Olsztyna w czerwcu). Przypomnę tylko, że inicjatywa wzięła się stąd, że kontrmanifestanci, czyli przeciwnicy ruchu LGBT, przestali używać siły argumentu, a zaczęli argumentu siły.
W Białymstoku polała się krew. W medialny szał wpadły nie tylko środowiska lewicowe i prawicowe, ale także portale i telewizje, które do tej pory emocjonalnie podsycają nastroje. Zaczęły na światło dzienne wychodzić inne historie, np. pobicia dziennikarza we Wrocławiu. Obie strony medalu oskarżają się wzajemnie o manipulacje. Wygląda na to, że ruchem LGBT interesuje się cały kraj. Wojenka skrajnej prawicy z lewicą przemieniła się w ogólnopolskie rozważania kto z kim trzyma, kogo popiera. Niestety, zamiast rozmawiać o problemach gospodarczych czy społecznych, to przez cały tydzień wałkuje się incydenty, do jakich doszło na białostockim marszu. Stworzono podział na tych, którzy są za ruchem i przeciwników.
Jest to już kolejna polaryzacja. Bardzo ciekawym jest to, że ludzi tak nie polaryzują kwestie gospodarcze czy społeczne jak właśnie te światopoglądowe. Jakby od tego czy ktoś jest gejem czy hetero, miała zależeć przyszłość kraju. Czy naprawdę interesuje nas, kto z kim sypia? Czy to rzeczywiście jest antykatolickie? Wielu katolików też grzeszy i to ciężko np. sypiając z kobietą/mężczyzną przed ślubem. Czy oni także są wrogami? A gdyby wziąć dosłownie słowa: kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamień, to mogłoby się okazać, że nikt tego nie zrobi. Ale belki we własnym oku z reguły się nie widzi.
Różnica poglądów owszem emocjonuje, ale czy koniecznie powinniśmy kierować się nimi? Żyjemy w demokracji, gdzie każdy ma prawo do własnego zdania i chwała ludziom za to. Przez to mamy taką różnorodność. O tym wiedzieli już chociażby Ateńczycy, którzy notabene dopuszczali także homoseksualizm (podobnie jak Rzymianie), chociaż nie był on powszechny.
W demokracji każdy ma prawo manifestować/kontrmanifestować. O ile zachowuje się właściwie. W życiu publicznym i społecznym nie powinno być żadnego przyzwolenia na agresję. Absolutnie żadnego. Jeżeli nie zgadzamy się z oponentem, to nie wjeżdżamy mu na chatę, tylko prowadzimy dialog. Dialog to słowo klucz w tym wypadku. Koniec kropka.
W Białymstoku to wymknęło się spod kontroli. Jeden z drugim są dumni z siebie, że komuś spuścili łomot. A co widzą inni? Po prostu durni i tak też ich będą traktować. Jako zdziecinniałych i upośledzonych. Bo jak ktoś kieruje się emocjami, jak nie myśli trzeźwo, jak myli siłę argumentu z argumentem siły, to jak go traktować? No jak rozpieszczonego bachora, który płacze, a później kopie i gryzie matkę, bo ta mu na to pozwala. Siłą szacunku się nie wzbudzi, a mądrości nie zdobędzie.
Na szczęście w Olsztynie podczas czerwcowego Marszu Równości obyło się bez podobnych incydentów. Słychać było zarówno jednych jak i drugich. Ale było bezpiecznie, bo nikt nie dał się sprowokować. I za to olsztynianom serdecznie gratuluję.
Cezary Kapłon
Komentarze (24)
Dodaj swój komentarz