Data dodania: 2008-04-10 18:14
Pałacyk przy Dąbrowszczaków znów cieszy oko
Czasu cofnąć się nie da, ale patrząc na secesyjną kamienicę przy ul. Dąbrowszczaków 3, trudno oprzeć się wrażeniu, że znowu wygląda tak pięknie jak przed 100 laty
Właśnie skończyły się prace remontowe w budynku i wkrótce wprowadzi się do niego Miejski Ośrodek Kultury. Renowacja trwała ponad rok. Bywało, że jednocześnie przy jego odnawianiu pracowało nawet 100 osób. - W tym tygodniu zgłaszam budynek do odbioru - mówi Jerzy Skorłutowski, szef firmy, która zajmuje się jego remontem. - To bardzo prestiżowe miejsce i piękna kamienica. Robiliśmy wszystko, by była także naszą wizytówką.
Zdarza się, że wnętrza niektórych starych kamienic zmieniają się w nowoczesne pomieszczenia biurowe, które nijak się mają do dawnego wyglądu. Tu jest inaczej. Mimo że budynek przeszedł gruntowny remont, nie wygląda wcale jak nowy. Wykonawcy nie zależało, by ściany były gładkie jak w bloku i choć wzmocnił stropy żelbetowymi belkami, pozostawił trzcinę pod tynkiem, która nadaje mu specyficzną nierówną fakturę.
Na parterze koncerty...
Secesyjne wnętrza po liftingu wyglądają imponująco. Przez klatkę schodową, bogato zdobioną sztukateriami i złoceniami, wchodzimy na korytarz na parterze. - Podobno był tu kiedyś ekskluzywny dom publiczny - zdradza Skorłutowski, który oprowadza nas po budynku. Teraz będzie tu sala widowiskowa na 120 miejsc. Żeby stworzyć wystarczającą przestrzeń, trzeba było połączyć trzy pokoje. Salę można zmniejszyć, zamykając składane drzwi z witrażami dzielące pomieszczenie na dwie części - drzwi zachowały się z oryginalnego wyposażenia mieszkania. Sufity zdobią sztukateria i złocenia. Podobne ornamenty są też na wyższych kondygnacjach. Malowane wzory trzeba było zrekonstruować, bo po dawnych zostały tylko ślady.
W wielu miejscach przy renowacji wnętrza udało się ocalić oryginalne klamki, zawiasy czy inne metalowe detale. A jeśli gdzieś nie było to możliwe, wykonawca zamawiał kopie. - Gdzie się tylko dało, szukaliśmy firmy, która nam odleje duplikaty tych elementów, aż w końcu znaleźliśmy... w Tomaszkowie koło Olsztyna - śmieje się Skorłutowski.
Teraz trudno odróżnić, które elementy są stare, a które nowe.
...a wyżej wystawy
W budynku jest winda, dzięki której zabytkowa budowla jest dostępna dla osób mających problemy z poruszaniem się. Tej zalety nie miał Spichlerz przy ul. Piastowskiej, gdzie jest główna siedziba MOK-u. Pokonanie tamtych schodów było sporym problemem dla niepełnosprawnych.
Na pierwszym piętrze w amfiladzie błękitnych pokoi będzie klimatyzowana galeria, a obok niej pracownie, w których odbywać się będą zajęcia plastyczne z młodzieżą. Wszystko jest już prawie gotowe, budowlańcy czekają tylko na włoskie lampy do podświetlania obrazów.
Jeszcze wyżej, na drugim piętrze, będą pomieszczenia biurowe i sala konferencyjna. Tu natknęliśmy się na niespodziankę - odrestaurowaną kuchnię z oryginalnymi kafelkami na ścianach i piecem sprzed 100 lat. Brakujące płytki ścienne zostały odtworzone w manufakturze ceramicznej w pałacu w Nakomiadach.
Wszystkie pokoje pomalowane są na żywe kolory - od ciemnego różu, przez lawendowy, po odcienie błękitu i żółci. Malarze używali do tego farbę używaną w zabytkowych budynkach.
Zagospodarowane zostały także poddasze i wieża. Będą tam pokoje gościnne, galeria i miejsce do projekcji multimedialnych. Aż trudno uwierzyć, że białe obecnie wnętrze wieży jeszcze niedawno oglądały tylko gołębie. - Na posadzce w niektórych miejscach było tu kilkadziesiąt centymetrów ptasiego guana. Wywiozłem to na swoją działkę, bo to podobno świetny nawóz - mówi Jerzy Skorłutowski. Ptaki już się tu nie dostaną.
Za dwa miesiące otwarcie
Remont kamienicy kosztował prawie 10 mln zł; środki w większości pochodziły z Unii Europejskiej. - Wywiozłem stąd setki ton śmieci i gruzu. Skarbów żadnych nie znaleźliśmy, tylko stare gazety z czasów Hitlera - mówi Jerzy Skorłutowski.
Za kilka dni jego ekipa opuści budynek, a ich miejsce zajmą pracownicy Miejskiego Ośrodka Kultury. Będą mieli dwa miesiące na wprowadzenie się i umeblowanie zabytkowych wnętrz. 15 czerwca wielka inauguracja nowego domu kultury. Co zobaczymy na początek? Marek Marcinkowski, dyrektor MOK-u, na razie nie zdradza. - Chcemy, żeby to było wielkie wydarzenie - mówi. - Na pewno jedną z pierwszych wystaw poświęcimy problematyce ratowania stuletnich olsztyńskich kamienic. Nasza "starsza dama" odzyskała blask, ale w pobliżu jest wiele innych budynków, chociażby przy ulicach Mickiewicza, Warmińskiej czy Mazurskiej, które wciąż niszczeją.
MOK dalej będzie zajmował Spichlerz na Starym Mieście.
Historia kamienicy
Budynek w 1907 roku wzniósł Otto Naujack, jeden z najbardziej rzutkich inwestorów w mieście. Wynajmował mieszkania zamożnym lokatorom, urzędował tu notariusz, były gabinety lekarskie, a w piwnicach przez okres międzywojenny działała hala targowa prowadzona przez Koło Gospodyń Wiejskich. W 1938 roku kamienicę zajęło SS, a po wojnie mieścił się tu żłobek i dom pomocy społecznej.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz