Za nami wybór selekcjonera reprezentacji Polski. Dotąd unikałem tematów wykraczających poza nasz futbolowo zabiedzony region Warmii i Mazur, ale uznałem, że warto w kilku zdaniach odnieść się do konferencji prasowej poświęconej wyborowi trenera kadry narodowej. PZPN po wyborczej zmianie prezesa Zbigniewa Bońka na prezesa Cezarego Kuleszę, ze związku dość skutecznie kamuflującego swoją futbolową bezpłodność, staje się związkiem, który nawet nie udaje, że w tym wszystkim chodzi o futbol.
Ponieważ gdyby o futbol chodziło, to i prezes Zbigniew Boniek, i prezes Cezary Kulesza nie zapraszaliby trenera Czesława Michniewicza do pracy w PZPN.
Bardzo precyzyjnie opisał ten problem Mirosław Tłokiński. Tak, ten sam Mirosław Tłokiński, co grał w wielkim Widzewie Łódź, który dotarł w 1983 roku do półfinału obecnej Ligi Mistrzów, co dzisiaj może wydawać się futbolowym science fiction. Byłem jednym z milionów szczęściarzy, którzy ten sukces Widzewa Łódź przeżywali przed TV i to był czas, kiedy każdy polski kibic był przekonany, że w bezpośrednim starciu meczowym Widzew pokona Liverpool! No jak Widzew nie da rady?! Taki był stan polskiego futbolu i ukształtowany wynikami sposób myślenia polskiego kibica. Zawodnicy Widzewa Łódź wychodzili na boisko i po prostu lali wszystkich po kolei, mając w swoich szeregach zawodników, o tak różnorodnej futbolowej charakterystyce, że wymieniając kolejne nazwiska musiałbym pisać, pisać i pisać, ale polecam przyjrzeć się bliżej tym wybitnym zawodnikom, ponieważ, po analizie ich futbolowych profilów uważam, że ówczesny Widzew nie tylko dawał radę, ale wyprzedził epokę. To nie był, nomen omen, przypadek!
Stąd nie mogę zrozumieć, dlaczego ludzie pokroju Mirosława Tłokińskiego nie są przez PZPN „zagospodarowani”, po prostu wykorzystani do pracy na rzecz i dobro polskiego futbolu.
A może PZPN wygląda, jak wygląda, właśnie dlatego, że nie potrafi od dekad korzystać z tego, co dobre w polskiej piłce?
Legenda Widzewa Łódź napisała analizę wyboru selekcjonera reprezentacji Polski, pod którą podpisuję się!
Oto link do Facebooka - "Tłoczek, do pióra - Mirosław Tłokiński" i właśnie rzeczona analiza wyboru selekcjonera.
Podzielam pogląd Mirosława Tłokińskiego, że trener Czesław Michniewicz po 711 kroć nie powinien zostać trenerem reprezentacji Polski. Niestety do tego wyboru i tej nieszczęsnej konferencji prasowej z dnia 31/01/2022 r. polski futbol dochodził mozolnie, długimi latami. Nie były to lata rozwoju polskiego futbolu, lecz dekady korupcji, po których nastąpiły dekady jej skutków.
A nasycona korupcja w polskim futbolu sięga lat dziewięćdziesiątych! Warto pamiętać, że dopiero nowelizacja kk z 2003 roku pozwoliła organom państwa skutecznie korupcję w futbolu zwalczyć. To ważne, ponieważ warto pamiętać, że wielu lanserów z TV tylko dlatego może opowiadać w mediach o braku wyroku w ich sprawach.
Czy Fryzjer był szefem gangu, czy tylko podwykonawcą, to w kontekście wyboru selekcjonera kadry Polski nie ma znaczenia.
Moim zdaniem jeszcze większym skandalem była nominacja trenera Czesława Michniewicza na stanowisko trenera reprezentacji Polski U-21.
Skandalem był także sposób, w jakim szkoleniowiec U-21 pożegnał się z tą kadrą, przyjmując podczas trwających eliminacji ME ofertę Legii Warszawa. Porażka z Serbią i remis z Bułgarią, podczas tego mezaliansu, tylko potwierdzają moje słowa. Na rzeczonej konferencji selekcjoner zapytany, przez redaktor Izę Koprowiak, o tę sytuację, oczywiście nie widział problemu. Dostrzegła problem Pani redaktor i na konferencji prasowej, zamiast święta polskiego futbolu, mieliśmy zarzynanie futbolu, co nie jest winą kilkorga redaktorów, którzy stanęli na wysokości zadania.
Człowiek, który miał tyle czasu na rozmowy z Fryzjerem, nie powinien firmować swoim wizerunkiem reprezentacyjnego futbolu i dzisiaj powinien z tym samym Fryzjerem rozmawiać do woli, jak chce - na Skype, WhatsApp'ie. W tym sensie jest wolnym człowiekiem! Dzisiaj zamiast zastanawiać się nad tym, jak prezesi Boniek i Kulesza mogli na taki pomysł wpaść, warto zadać pytanie- jak to się stało, że na taki pomysł jednak wpadli i go skutecznie wdrożyli w życie?
Niestety, PZPN nie wyrobił przez dekady mechanizmów potwierdzających, że PZPN faktycznie i skutecznie realizuje zapisy ustawy o sporcie, gdzie ten sportowy związek ma monopol na zarządzanie futbolem w Polsce. We własnym statucie PZPN nałożył na siebie obowiązki, z których, moim zdaniem, nie wywiązuje się na poziomie, który możemy nazwać profesjonalnym, zadowalającym odbiorców ich, nazwijmy to, usługi. Dzięki tym zaniechaniom mamy pozory szkolenia, gwiazdki dla akademii w Polsce- od koloru do wyboru, mamy korupcjogenny i niszczący istotę sportu system PJS, mamy 711 i więcej spraw do załatwienia, które widzi Mirosław Tłokiński, ale nie widzą tego prezesi PZPN realizujący „akcję Rosja” i inne misje, które oddalają nas od poważnego futbolu ilorazem futbolowej inteligencji ich twórców, którzy sądzą, że my czekamy na ich futbolowe mądrości.
Prezesi PZPN wybierani przez wąskie grono działaczy, z dnia na dzień stają się jedynowładcami, realizującymi na poziomie literalnym i zwyczajowym zapisane i niezapisane w statucie PZPN prawa i obowiązki.
Jednym z takich zwyczajowych praw jest wybór selekcjonera reprezentacji Polski, przez prezesa PZPN.
Z tego prawa korzystali wszyscy poprzednicy prezesa Cezarego Kuleszy i on, a jakże, również skorzystał, oczywiście nie zapominając o formalnej stronie wyboru selekcjonera, czyli klepnięciu tej decyzji przez zarząd PZPN.
Niestety do dnia dzisiejszego PZPN nie dopracował się pionu sportowego, który przez lata realizowałby linię rozwoju polskiego futbolu, ale i miałby decydujący głos merytoryczny w kwestii kolejnych selekcjonerów.
Ciągle są do dyspozycji ludzie futbolu jak: trener Henryk Kasperczak, trener Jacek Gmoch, trener Antoni Piechniczek, trener Adam Nawałka i rzeczony już Mirosław Tłokiński, czy… Jerzy Dudek. Dlaczego PZPN z ich wiedzy nie korzysta, a wręcz wykorzystuje ich do swoich małych gierek, jak np. próbowano wykorzystać Łukasza Piszczka? Tu jest clou problemu. Dobra wola! Można się mylić, ale niech prezesi Boniek, czy Kulesza nie robią tego w sposób, który stawia ich intencje pod dużym znakiem zapytania. Do tego potrzeba wizji i jej realizacji, poprzez faktycznie ciężką pracę. Chodzenie po studiach TV i do youtuberów nie jest tym, na co czekają polscy kibice, ale i środowisko piłkarskie, do którego należę.
Niestety, to wszystko jest skutkiem głębokiego kryzysu polskiego futbolu. Ten kryzys widzą wszyscy, oprócz zainteresowanych beneficjentów tego dramatu.
Takie jedynowładztwo prezesów PZPN, przy jednoczesnych zaniechaniach, w innych kwestiach specjalnych, każe na cały proces wyborów selekcjonera spojrzeć krytycznie. To zaprowadziło nas wszystkich do futbolowego transhumanizmu, który sprowadza się do nieskrępowanych niczym mądrości prezesów PZPN.
Jeżeli zamiast lat pracy, zamiast korzystania z wiedzy najlepszych ludzi polskiego futbolu- synergii tej wiedzy, i rywalizacji, na tym polu, z najlepszymi na świecie, zaufamy instynktowi prezesa PZPN, to możemy już dzisiaj poddać się i zakończyć nie tylko „misję Rosja” ale i wszystkie inne misje futbolowe i powiedzmy sobie szczerze, że za dziesięć lat, ale i za dwadzieścia lat, będziemy tylko pogłębiać pozycję futbolowego zaścianka Europy, a żaden polski klub nawet nie zbliży się o rundę do wielkiego Widzewa Łódź.
Będziemy mieć piłkarzy rozsianych po ligach Europy, ale nie będziemy mieć żadnego zespołu, ponieważ futbol, to sport zespołowy, którego nie potrafimy nauczać, a to jest właśnie obowiązek PZPN.
No właśnie - potrzebna jest jakaś filozofia polskiej piłki nożnej, a ana nawet, jak były wielkie sukcesy nie została dostatecznie zdefiniowana i rozwinięta, a to ma znakomite znaczenie w futbolowym świecie konkurencji!
A kibiców w Polsce filozofia Pana Bońka, czy pana Kuleszy nie interesuje! Potrzebna jest filozofia futbolu rozpisana na lokalne związki, samorządy, kluby, szkoły i wielkich sponsorów, jak np. polski Orlen! I tym powinien zajmować się prezes PZPN. Takim wielkimi, strategicznymi tematami, powinien zajmować się prezes PZPN, a nie pogaduszkami, z lubiącym pogadać selekcjonerem.
Zamiast ludzi pokroju trenera Henryka Kasperczaka, czy Mirosława Tłokińskiego, mamy w PZPN masę przypadkowych ludzi zasiedziałych w strukturach PZPN, którzy w wyniku przypadkowego zbiegu okoliczności ich zastępują. Czy PZPN jest w stanie zrzucić z siebie tę szarańczę minimalizmu?
I jeżeli dzisiaj trener Adam Nawałka był faworytem wielu reprezentantów Polski, do powrotu na stanowisko selekcjonera, to nie jest przypadek. Czytany przeze mnie w młodości Witold Gombrowicz mawiał- Swój do swego po swoje. Trener Adam Nawałka ma przynajmniej dwie wybitne cechy- Pracowitość i umiejętność utrzymywania profesjonalnych relacji na bardzo wysokim poziomie. Swoją i swojego sztabu pracą, podźwignął reprezentację Polski z dna, do pierwszej dziesiątki w rankingu FIFA. Niestety sukces na EURO 2016 we Francji nie został przez PZPN wykorzystany do rozwoju głębszej myśli i sensu funkcjonowania tej organizacji i polskiego futbolu, w tym sztabu trenera Adama Nawałki. I jedyną kwestią, z którą nie zgadzam się, w logicznym wywodzie Mirosława Tłokińskiego, to ocena trenera Adama Nawałki. Dzięki trenerowi Adamowi Nawałce wiemy, że nawet pracując, ze sztabem, na granicy wytrzymałości ludzkiej, ale bez pogłębionego potencjału polskiego futbolu, każdy wygrany mecz, jak to określił sam Mirosław Tłokiński, zbliża nas do kompromitacji… Tu nie ma logicznej sprzeczności… Trener Nawałka stał się ofiarą systemy wszystkowiedzących o futbolu prezesów.
I na koniec- zastanawiam się, co stanie się, jak dojdzie do mentalnej konfrontacji człowieka, który na początku swojej kariery trenerskiej wydzwaniał 711 razy do Fryzjera z zawodnikiem, który w tym samym czasie wylewał każdego dnia „pot, krew i łzy”, żeby być tam, gdzie jest? Co powie takiemu zawodnikowi nasz selekcjoner i co taki zawodnik mu odpowie?
Czy ktoś w PZPN zadał sobie to pytanie?
I jeżeli ktoś nazywa to polityką, najważniejszą decyzją prezesa, to ja uważam, że prezesi Boniek i Kulesza powinni zrozumieć, że nikt już nie wierzy w te bajery. Mirosław Tłokiński nazwał, dla potrzeb publicystycznych, prezesa Zbigniewa Bońka- zawodowym bajerantem, a prezes Cezary Kulesza dopiero pracuje na swoją figurę. Swoją decyzją z dnia 31/01/2022 roku pokazał nam wszystkim, że on tu wcale nie przyszedł udawać. I chciałbym się mylić, ponieważ sam uważałem, że gorzej być nie może.
Zapraszam do dyskusji!
Menedżer piłkarski,
https://www.facebook.com/Football Idea
Kontakt:
poczta elektroniczna: [email protected]
tel. 609 184 000
Zapraszam do współpracy!
Komentarze (79)
Dodaj swój komentarz