Data dodania: 2008-01-31 20:20
Place w centrum Olsztyna będą straszyć
Jeśli miasto porównać do mieszkania, to ulice byłyby jego korytarzami, a place salonami. Na tych ostatnich mieszkańcy spotykają się, świętują, wypoczywają. W Olsztynie oprócz staromiejskiego rynku nie znajdziemy placu, który bez wstydu można pokazać przyjezdnym.
Tymczasem miasto niechętnie przekazuje pieniądze na modernizację reprezentacyjnych miejsc Olsztyna. Ofiarą cięć w budżecie stała się m.in. przebudowa placu Solidarności. Na ostatniej sesji Danuta Gazdowska, dyrektor wydziału inwestycji miejskich, wymieniła jego przebudowę jako jeden z projektów, na który w przyszłym roku nie będzie pieniędzy. Kilka miesięcy wcześniej prezydent Czesław Małkowski zrezygnował z remontu placu im. Jana Pawła II przed ratuszem. Uzasadnił to skargami mieszkańców, że władza chce sobie urządzić plac zamiast łatać chodniki.
Puste i zaniedbane place...
Plac Solidarności to chyba najdobitniejszy przykład niemocy miasta. Ożywa kilka razy w roku przy okazji świąt państwowych. Na co dzień wybetonowana płaszczyzna staje się jednak mało funkcjonalnym parkingiem. Upchnięty w rogu, przy ruchliwej alei Piłsudskiego, pomnik Wolności Ojczyzny także nie robi na widzu dobrego wrażenia. Pokruszony beton i zielsko dopełniają obrazu nędzy i rozpaczy.
Na takie właśnie place i ich zagospodarowanie daje pieniądze Unia Europejska w programach rewitalizacyjnych. U nas zamiast tego słyszy się o tym, że zaniedbane przestrzenie najlepiej zagospodarować, budując jakiś wieżowiec. Zniknie plac, a z nim problem.
Podobny los świadczący o braku pomysłu spotkał plac przy tzw. Szubienicach, czyli Pomniku Wdzięczności. Także tutaj cała przestrzeń jest zastawiona samochodami. Niechciany pomnik straszy, brakuje nawet chętnego, by opatrzyć go jakimkolwiek napisem wyjaśniającym, co to za dzieło i z jakimi historycznymi wydarzeniami jest związane. W ten sposób mamy tu przestrzeń obcą i nieprzyjazną. Tylko miłośnicy graffiti mają z niego jakiś pożytek. Także w tym przypadku kończy się na dyskusjach przy okazji rocznic zajęcia Olsztyna bądź projekcie ustawy o dekomunizacji ulic i pomników. Nie zapowiada się, by gmina chciała go urządzić, sięgając choćby po fundusze rewitalizacyjne.
Wygląda na to, że na dobre pogodziliśmy się z tym, że to miejsce stało się dodatkowym parkingiem dla klientów Alfy i urzędników marszałka. Brakuje wizji i rozmachu.
Smutny los spotkał leżący tuż obok plac, a właściwie skwer im. Andrzeja Wakara, został on bezceremonialnie przecięty ogrodzeniem przez urzędników Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. W ten sposób straciliśmy kolejną przestrzeń publiczną w centrum miasta.
Bylejakość króluje także na placu Konsulatu Polskiego. W ubiegłym roku czytelnicy prosili nas o interwencję. Chcieli, aby miasto postawiło tam kilka ławeczek. Mimo ładnego otoczenia (przecież w pobliżu jest ulica Mickiewicza i Warmińska z pięknymi kamieniczkami) plac zamiast wypoczynkowi służy głównie do okazyjnych uroczystości patriotycznych.
Olsztyńskie place pozostają nimi głównie z nazwy: plac Roosevelta, plac Konstytucji, plac Jedności Słowiańskiej, plac Konstytucji 3 maja, plac Trzech Krzyży, plac Inwalidów Wojennych.
...będę musiały zaczekać
Co z olsztyńskimi placami, zapytałem wiceprezydenta Tomasza Głażewskiego. - Najpierw musimy stworzyć nowe studium kierunków zagospodarowania miasta. Potrwa to kilka miesięcy. Potem chcę ogłosić konkurs na projekt zagospodarowania placu Solidarności - mówi zastępca prezydenta. - Urbaniści będą mogli przedstawić swoje wizje: czy wiedzieliby tu plac, czy jakąś zabudowę?
Inne place na razie będą musiały poczekać. - Najpierw trzeba zdecydować, co dalej z placem przy al. Piłsudskiego - wyjaśnia Głażewski.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz