Ostatni etap Rajdu Dakar z powodu fatalnych warunków pogodowych został skrócony dla samochodów do zaledwie 34 km. Na śliskiej nawierzchni najszybszy był Robby Gordon, który jak zawsze w takich sytuacjach pojechał bezpardonowo i uzyskał czas 13 minut 29 sekund. To nie Amerykanin był jednak bohaterem dnia, a czołowa trójka w składzie: Nasser Al-Attiyah, Giniel de Villiers i Krzysztof Hołowczyc.
Olsztynianin zapracował na swoje miejsce doświadczeniem, cierpliwością, odwagą i konsekwencją. Zaskoczył nas brawurą i szaloną wręcz jazdą 200 km/h z wydmy nad Iquique, na której wyprzedził Naniego Romę. Właśnie tam, na mecie odcinka maratońskiego „Hołek” pokazał wszystkim, że walczy jak lew i do mety jedzie po konkretny wynik.
- Trudno nawet znaleźć mi odpowiednie słowa, żeby wyrazić swoją ogromną radość. Zrealizowałem swoje wielkie sportowe marzenie stając na podium rajdu Dakar. Kosztowało mnie to dziesięć lat ciężkiej pracy, wielu wyrzeczeń i zupełnego poświęcenia się swojej pasji - napisał na fanpage'u Hołek.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz