Zaczęło się od zwolnienia - latem 2003 roku - Andrzeja Kozłowskiego, dyrektora spółki. Jako powód władze Olsztyna [miasto jest właścicielem spółki - red.] podały niegospodarność. Kozłowski odwołał się do sądu pracy, który oczyścił go z zarzutu. ZGOK musiał wypłacić mu 22 tys. zł należnej odprawy. Dowody winy? Miejsce Kozłowskiego zajął wybrany w konkursie Jerzy Zalas z Płocka. Jego zastępcą została Marzena Wiśniewska z olsztyńskiego SLD (do przyjścia Zalasa p.o. dyrektora). Ruszyły zwolnienia... Pierwszy wyleciał kierownik sortowni (członek "S", ojciec przewodniczącego związku w zakładzie) - zwolniony dyscyplinarnie. Tak samo straciła pracę główna księgowa (działaczka "S"). Wyrzucono też wicedyrektora spółki (z "S"). Do końca 2004 roku musiało odejść 22 z 52 pracowników - w tym 9 z "S". Jak prezes ZGOK tłumaczy zwolnienia? - Przeprowadziłem restrukturyzację spółki i zrezygnowałem z ludzi, do których pracy miałem najwięcej zastrzeżeń - mówi Jerzy Zalas. Zgłosił do prokuratury sprawy dwóch zwolnionych pracowników. Ta umorzyła je z braku dowodów winy. Zwolnieni w sądzie Do zakładu zaczęto przyjmować nowych. W 2004 roku pracę w spółce znalazł Zbigniew Świdowicz, działacz SLD (patrz ramka), stanowisko mistrza wysypiska śmieci w Łęgajnach powierzono innemu członkowi SLD. A zwolnieni walczą w sądzie - siedem osób złożyło pozwy, dziesięć kolejnych zamierza to zrobić. W czterech przypadkach sąd przyznał rację byłym pracownikom: trójce trzeba było wypłacić odprawy, była główna księgowa musi być zwolniona w normalnym trybie, nie dyscyplinarnym. Na rozpatrzenie czeka jej drugi pozew: domaga się od ZGOK 80 tys. zł za niezapłacone premie i nadgodziny. Sprawę zwolnień wyjaśnia komisja rewizyjna Rady Miasta. Zajmie się też nimi komisja dialogu społecznego, działająca przy wojewodzie.