Jak to się stało, że w ogóle mieszka pan w Rosji.
- Przyjechałem tu przed dwudziestu laty. Początkowo mieszkałem na Syberii. Urodziłem się jednak w Polsce pod Zielona Górą – mówi T. Omański. W Lubuskim spędziłem dzieciństwo, potem uczyłem się w technikum chemicznym w Poznaniu. Aż wyjechałem na Syberię. To był impuls, a właściwie dziewczyna.... Tam się ożeniłem i mieszkałem osiem lat. W 2000 roku, już po rozwodzie, przeprowadziłem się do Kaliningradu, by być bliżej Polski. Prowadziłem tu różne biznesy – głownie drobny handel z Polską. Nie miałem jednak do tego serca. Zacząłem uczęszczać na imprezy organizowane przez polski konsulat. Dwa lata temu zacząłem coraz poważniej myśleć, czy by nie zacząć promować Polskę i polską kulturę. No i zorganizowałem swoje Centrum.
Jesteśmy ośrodkiem zbierania i rozpowszechniania informacji o Polsce w Rosji oraz jednocześnie centrum nauki języka polskiego w Kaliningradzie. Jest to podstawa utrzymania ośrodka, bo kursy są odpłatne. Polonijne Centrum Kultury to także organizacja, dająca możliwość bliższego zapoznania się z życiem Polski i Polaków. Ponadto organizujemy wymianę młodzieży szkolnej. Niedługo pojedziemy na cały tydzień do Bartoszyc - mamy tam zaprzyjaźnione liceum. Pierwszy taki wyjazd organizowaliśmy już w marcu ubiegłego roku. Dzieciaki uczyły się w Polsce cały tydzień, od poniedziałku do piątku. Chodziły na lekcje do polskiej szkoły, przy czym w każdej klasie umieściliśmy po jednym Rosjaninie, by ułatwić integrację młodych ludzi. Bardzo dobrze to zadziałało. Dzieci się polubiły i do tej pory utrzymują kontakt na facebook’u czy Skype. I z niecierpliwością czekają na kolejną wycieczkę. Wszystko to bardzo pomaga przy nauce języka polskiego.
Oprócz kursów językowych organizujemy wycieczki po Polsce. Na początku lipca jedziemy na cztery dni do Oświęcimia i Poznania. Pojedzie z nami też grupa weteranów II Wojny Światowej. Wcześniej jeździliśmy już do Malborka, Kętrzyna. Pomagaliśmy też miasteczku Borne Sulinowo w znalezieniu partnerskiego samorządu w obwodzie. Myślimy też o specjalnej wyszukiwarce pomagającej odnajdywać groby sowieckich żołnierzy w Polsce. Bardzo ważną częścią naszej działalności jest publikacja na łamach naszej strony internetowej bieżących informacji o Polsce. Już dawno w tej dziedzinie wyszliśmy poza granice obwodu. Współpracujemy z największymi gigantami informacyjnymi w Rosji: z ITAR TASS, RiaNovosti, Interfaksem, Yandeksem. Te agencje publikują nasze materiały.
Macie też serwis rosyjski dla polskich czytelników…
- To jakby uzupełnienie oferty. Podstawową są jednak materiały o Polsce. Nasze informacje w języku polskim o Rosji są dość ograniczone bo brakuje nam sił na rozwój tego serwisu. Nad całym portalem pracują zaledwie 3 osoby. Portal w wersji rosyjskiej, działający od jesieni 2012, ma statystyki na poziomie 500 ekskluzywnych wejść dziennie. Co drugą, trzecią informację, którą my umieszczamy na naszym portalu, przedrukowują momentalnie inne portale, jak choćby najpopularniejszy w obwodzie www.newkaliningrad.ru. Materiały nasze znajdują się także w materiałach agencji z oznacznikiem linku do naszej strony. Nie sposób więc dokładnie obliczyć liczbę czytelników newsów przez nas publikowanych. Jak na razie nie zarabiamy na tej działalności. To bardziej poczucie misji i chęć promocji Polski. Nawet reklam na portalu nie zamieszczamy.
A dlaczego nie?
- Nie jesteśmy bowiem atrakcyjnym portalem dla biznesu, gdzie liczą się tysiące wejść, a nie jakieś pośrednie oddziaływanie. Zakładamy jednak, że możemy być łakomym kąskiem dla działań „PR”. Prowadzimy więc rozmowy z władzami Gdańska o takiej współpracy. To jednak melodia przyszłości. Na razie zarabiamy pieniądze przede wszystkim na nauczaniu języka polskiego. Obecnie uczy się u nas sto pięćdziesięcioro Rosjan. Prawie wszyscy płacą za te kursy. Bo osoby, które wykazują się polskim pochodzeniem przyjmujemy na zajęcia bez żadnych opłat.
Początki jednak były trudne. Przyszedłem ze swoim pomysłem do konsulatu. Oni mnie jednak skierowali do tutejszych polonusów. Tam jednak nie za bardzo rozumieli moje idee. Postanowiłem więc postawić na działalność na zasadzie biznesowej. Miałem około 2000 dolarów USA oszczędności. Te pieniądze postanowiłem zainwestować w swoją ideę. Wynająłem pierwsze pomieszczenie, które miało w sumie 28 metrów kwadratowych. Toaleta, korytarz… I tam zaczynaliśmy. W październiku zeszłego roku przeprowadziliśmy się to obecnie zajmowanych pomieszczeń, w eleganckim biurowcu. Tu (na 85 metrach kwadratowych) działamy do tej pory. Dzięki pomocy finansowej z konsulatu założyliśmy swój kanał na Youtube. Tam pokazujemy lekcje języka u nas montowane. Ta inicjatywa wzbudziła zainteresowanie w całej Rosji. Mamy już 50 tysięcy wejść na te lekcje. Wedle oficjalnych raportów mamy kursantów z całego byłego ZSRR. Oczywiście tu jest wszystko bezpłatnie. W większości regionów Rosji to jedyna możliwość kontaktu z językiem polskim. Wysłaliśmy informacje o tym projekcie do ponad stu organizacji polonijnych w całej Rosji, Ukrainie, na Białorusi. I widziałem, że na niektórych stronach organizacji polonijnych np. Mineralnych Wód na Kaukazie, w Irkucku, w Czelabińsku, w Briańsku, ta informacja jest zamieszczona wraz z linkami. Ponadto chcemy rozpocząć kursy za pomocą SKYPE. Mamy już dziesięcioosobową grupę chętnych do tego rodzaju zajęć. Z Moskwy, z Rostowa n. Donem, z Rygi.
Wróćmy do Kaliningradu…
- Mamy coraz więcej uczniów. Obecnie to sporo ponad 50 osób. Jest nawet specjalna grupa młodzieży, która uczy się języka polskiego, bo zamierzają studiować w Polsce. Tu, w Kaliningradzie, zainteresowanie studiami w naszym kraju jest bowiem bardzo wielkie. A my jako ośrodek możemy się już pochwalić trójką studentów – naszych wychowanków. Mamy dziewczynę, która studiuje na Uniwersytecie Warszawskim. Inna dwójka (dziewczyna i chłopak) studiują w Gdańsku na uniwersytecie oraz politechnice. Wielkie jest zainteresowanie Olsztynem i jego ofertą edukacyjną. Wszak to najbliższy polski ośrodek akademicki. Pewnie więc w tym roku wyślemy do stolicy Warmii i Mazur co najmniej kilkoro nowych studentów.
Dlaczego oni chcą studiować w Polsce. Czyżby było to tańsze.
- Ceny są raczej wyrównane. Młodzi w Kaliningradzie bardzo jednak chcą mieć przepustkę do Europy, w postaci uznawanego tam dyplomu.
Wasza działalność mogłaby być wsparta z Polski poprzez różnorodne granty…
- Liczymy na to. Dlatego też zarejestrowaliśmy w Polsce organizację pozarządową. Zaczynamy się uczyć trudnej sztuki pisania programów dla otrzymania grantu. Jak na razie jednak jedynym dofinansowaniem naszej działalności było 1300 złotych jakie otrzymaliśmy z konsulatu w Kaliningradzie. Za te pieniądze kupiliśmy sobie ksero-kopiarkę.
Kto jeszcze prócz Tomasza Omańskiego pracuje ku chwale centrum polskiej kultury w Kaliningradzie?
- Prócz mnie pracuje tu jeszcze dwójka Rosjan – Paweł i Maria. On zajmuje się portalem od strony technicznej. Maria, oprócz tego, że jest nauczycielem polskiego, to jeszcze zajmuje się wszystkimi sprawami organizacyjnymi. Ponadto mamy wolontariuszy z Polski. Chętnie tu przejeżdżają. To studenci bądź doktoranci chcący napisać swoją dysertacje na podstawie badań przeprowadzonych w Kaliningradzie.
A czy wśród Rosjan, nie tylko tych co przychodzą na zajęcia, jest zainteresowanie Polską?
- Miejscowi Rosjanie Polskę postrzegają jako najbliższego sąsiada, jako miejsce, gdzie można pojechać na weekend i odpocząć, gdzie można zrobić zakupy, gdzie jest trochę inaczej, ale po swojemu, bo to słowiański kraj. Nie ma nigdzie w Rosji, tak przychylnie nastawionych ludzi, wobec Polski, jak w obwodzie kaliningradzkim. Oczywiście mieszkańcy obwodu kojarzą głównie Polskę jako miejsce tanich zakupów. Jednak wielu ludzi, którzy tam jeżdżą, po przyjeździe do Kaliningradu, przychodzą do nas i mówią: „Jeździmy i jeździmy, a chcielibyśmy wyjść poza „Biedronkę” i zobaczyć więcej”. I my im w tym pomagamy choćby pomagając zorganizować program indywidualnego wyjazdu turystycznego do Polski. Osią takiego wyjazdu zawsze jest, albo Olsztyn z Warmią i Mazurami, lub też Gdańsk.
W Kaliningradzie jest niewielkie środowisko polonijne. Wydają nawet swój organ, „Głos znad Pregoły”….
- „Głos” ma problem bo wydają gazetę tylko …. w języku polskim. Pismo jest wydawane od 20 lat więc ma jakieś tradycje. Miejscowa Polonia jednak często lepiej zna język rosyjski niźli polski. Stąd czytelnictwo gazety nie jest zbyt wielkie. A szkoda… Bo to całkiem ciekawe wydawnictwo. W obwodzie działa jednak kilka organizacji polskich. W samym Kaliningradzie są dwa. Po jednym odpowiednio w Czerniachowsku, Oziersku, Bałtijsku. Mamy z nimi kontakt. Staramy się być aktywnym w promowaniu, wśród tych Polaków, (prócz nauki języka polskiego) także dzisiejszego polskiego kina, muzyki. Latem chcemy organizować w mieście seanse filmowe pod otwartym niebem. Dla nas jest najważniejsze to, żeby pokazać, że Polska to nie tylko tańce narodowe i bigos.
Jak do waszej działalności podchodzą lokalne władze.
- Czasami współpracujemy z administracją. Na przykład wspólnie z Agencją ds. Młodzieży rządu OK jeździliśmy na spotkanie z rektorem Uniwersytetu Gdańskiego w sprawie wymiany studenckiej. Teraz liczymy na pomoc w organizacji plenerowych pokazów filmów polskich.
Dziękuję za rozmowę. Życzę wielu jeszcze sukcesów w promowaniu Polski i Polskości w tak przecież bliskim nam mieście.
Rozmawiał: Krzysztof Szczepanik
Komentarze (1)
Dodaj swój komentarz