Data dodania: 2009-02-02 07:48
Porażka AZS UWM
- Zagraliśmy nasz najlepszy mecz w sezonie - stwierdził dumnie po zwycięstwie 3:0 nad Olsztynem trener jastrzębian Roberto Santilli. Siatkarze AZS UWM po słabym występie spadli na piąte miejsce w tabeli.
W słowach włoskiego szkoleniowca nie było ani krzty przesady. Tak uważnych, pewnych i bezbłędnie grających siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, fani w Szerokiej dawno nie oglądali. Obserwując sobotnie wydarzenia w jastrzębskiej hali, trudno było uwierzyć, że po przeciwnej stronie siatki stali brązowi medaliści z zeszłego sezonu, a wśród nich kilku reprezentantów Polski.
Rozgrywający AZS-u Paweł Zagumny, który od lat nie ma w kraju konkurencji na swojej pozycji, był bezradny jak niemowlę.
Prawie każdy zawodnik JW, który wchodził w pole zagrywki odpalał taką rakietę, że "Guma" zmuszony był wystawiać z 3-4 metra, co z góry skazywało atak gości na niepowodzenie.
- Nasze serwy były wprost masakryczne. Kompletnie zniszczyły przyjęcie olsztynian - potwierdzał barwnie jastrzębski libero Paweł Rusek. Zanim Grzegorz Szymański i spółka ocknęli się w pierwszym secie, na tablicy widniał już wynik 16:6. Krótki zryw atakującego AZS-u w końcówce tej partii pozwolił jedynie na nieznaczne zniwelowanie różnicy punktowej. Wynik tej jednostronnej partii zamknął efektowną akcją duet siatkarzy pozyskanych z belgijskiego Knancka Randstad Roeselare: Nico Freriks-Benjamin Hardy (25:17).
Podrażnieni takim obrotem spraw goście po zmianie stron poukładali nieco swoją grę w odbiorze, ale z kolei nie mieli żadnego pomysłu na powstrzymanie naładowanego jak akumulator Brazylijczyka Rafaela de Souzy Linsa. - Przypomniał mi się ten Rafa z meczu wyjazdowego z Bełchatowem. Podobnie jak wtedy, czego się nie dotknął, wszystko perfekcyjnie kończył. Po prostu istny żywioł - komplementował kolegę z drużyny Rusek.
Brazylijczyk, który rzeczywiście był dobrym duchem zespołu, nie dostrzegał w swojej postawie niczego nadzwyczajnego. - Byłem trochę nabuzowany, ale o to chyba chodzi w grach zespołowych. Ktoś musi nakręcać kolegów, podrywać do walki, bo to daje pozytywne rezultaty - uznał Rafa.
Siłą jastrzębian w sobotnim meczu był właśnie zespół. Chociaż siatkarscy eksperci nieraz podnosili argument o braku chemii w wielonarodowym teamie Santillego, w meczu przeciwko Olsztynowi stanowił on monolit nie do skruszenia. Żaden z siatkarzy nie odstawał od reszty.
Igor Yudin, który wchodząc na zmianę za Freriksa zrobił dokładnie to, co do niego należało, czyli zablokował Szymańskiego. Olsztynianie ratowali się mocnymi atakami Fina Olliego Kunnariego, lecz mimo to druga partia także padła łupem gospodarzy (25:22).
Wyczyn Yudina był niczym w porównaniu z siatkarskim fajerwerkiem, jaki zafundował publiczności w III secie, rezerwowy w tym meczu, Guillaume Samica.
Francuz wszedł na boisko za gasnącego w oczach Australijczyka Hardy'ego przy stanie 0:4. W następnej akcji środkowy AZS-u Wojciech Grzyb trafił w siatkę. Potem Kunnari uderzył w antenkę, a następnie Wojciech Jurkiewicz zatrzymał blokiem Szymańskiego. Kiedy Samica posłał jeszcze trzy asy serwisowe pod rząd publiczność aż jęknęła z zachwytu. Gdy Francuz opuszczał pole zagrywki, Jastrzębie prowadziło 8:5. Trener olsztynian nie wytrzymał i zdjął z boiska Zagumnego. Wpuszczony za niego na plac gry Jakub Oczko - wobec wciąż miernego odbioru - także nie znalazł skutecznej recepty na rozrzucenie jastrzębskiego bloku. Ostatnia akcja meczu należała do Brazylijczyka, który delikatnie oparł piłkę o ręce blokujących Tomasza Kowalczyka oraz Pawła Siezieniewskiego. - Zagraliśmy poniżej oczekiwań. Spodziewaliśmy się walki do ostatniej piłki, a tymczasem rzeczywistość brutalnie zweryfikowała nasze oczekiwania - wydusił z siebie środkowy AZS-u Grzyb.
- To był naprawdę imponujący mecz w naszym wykonaniu. O sukcesie zdecydowała nasza agresywność w grze - mówił rozpromieniony Rafa, uznany za najlepszego gracza meczu. Trener Santilli podkreślił, że komentowanie takich spotkań to czysta przyjemność. - Odnaleźliśmy pewność w grze, zwłaszcza w obronie i zagrywce. Kontratak również był na najwyższym poziomie. Jesteśmy w dobrej kondycji, którą zamierzamy utrzymać do końca sezonu - przekonywał trener.
Następnym rywalem AZS UWM będzie Resovia Rzeszów (sobota, Urania).
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz