Przypomnijmy, przygotowując projekt zmian w kodeksie drogowym, który miałyby skutecznie wpłynąć na poprawę stanu bezpieczeństwa wszystkich uczestników ruchu, posłanka Bublewicz najwyraźniej się zagalopowała. Zaproponowała między innymi, by wprowadzić obowiązek zatrzymywania się rowerzystów przed przejazdem – nawet wtedy, kiedy cykliści będą mieć zielone światło. To wzburzyło środowiska rowerowe i media w Polsce. Po tym spotkaniu ze stowarzyszeniem ''Miasto dla rowerów'' i gromach, które spadły na posłankę – postanowiła ona wycofać się ze swoich postulatów. Więcej tu->
Po tym zdarzeniu, na fan page'u posłanki zaczęły pojawiać się komentarze nawołujące do jej rezygnacji z zajmowanego stanowiska w parlamentarnym zespole do spraw bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Posłanka, tydzień, po tym jak wycofała się ze swojej ''rewolucji rowerowej'' – na swoim profilu na Facebooku opublikowała odpowiedź na wszelkie zarzuty do niej kierowane, również te – jak zaznaczyła – tworzone przez olsztyńskie środowiska rowerowe i lokalne media.
''Jazda na rowerze nie jest trudna, ale to nie znaczy, że każdy, kto ma rower od razu może ścigać się w Tour de France. A, niestety, takie odnoszę wrażenie, kiedy czytam niektóre artykuły w olsztyńskich gazetach. Mam takie nieodparte wrażenie, obym się myliła, że niektórym nie chodzi o to, żeby złapać króliczka, żeby było bezpieczniej na naszych ulicach, a jedynie, żeby włożyć kij w szprychy koła posłanki. Bo blondynka, bo Tybet. Są jeszcze statystki i nim zacznie się obrzucać błotem, gardłować, warto czasami spojrzeć szerzej na problem, a nie przez pryzmat jednego skrzyżowania. Dwa lata temu na naszych drogach zginęło 280 rowerzystów. W ubiegłym roku już 314. Pytam więc - czo to oznacza, że jest tak dobrze? Powiedzcie to rodzinom, bliskim tych zabitych. Wytłumaczcie, dlaczego, co jest z nami nie tak, że nie chcemy dać tarczy pieszym, rowerzystom. Co to za pancerz miałby być, nie wiem. Próbuje, szukam. I ręczę, że kupię każdy dobry pomysł, spotkam się z każdym komu te sprawy są równie bliskie, co mi. Nie ma dla mnie bowiem sprawy ważniejszej niż bezpieczeństwo na drodze. Tym żyję i chyba nic tego nie zmieni. No chyba że walnie we mnie samochód, kiedy będę jechała rowerem po olsztyńskich ulicach. Ale to przecież niemożliwe, bo przecież jest dobrze, niczego nie trzeba zmieniać. A na ten 12-procentowy wzrost ofiar śmiertelnych wśród rowerzystów, spuśćmy zasłonę milczenia. Cieszmy się, że my żyjemy. Może to radość, ale nie dla mnie. Choć blondynka, choć Tybet.
Pozdrawiam ciepło wszystkich rowerzystów''
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz