Kwadrans przed północą z 12 na 13 września 2016 roku, niebo nad Warmią i Mazurami rozświetlił meteor o jasności porównywalnej z Księżycem w kwadrze. Bolid - tak właśnie astronomowie nazywają jasne meteory - był bardzo wolny i przemieszczał się z południa na północ. Uzyskał nazwę PF120916 Piecki, bo właśnie nad tą miejscowością osiągnął maksimum swojego blasku.
Zjawisko zarejestrowały kamery aż sześciu stacji Polskiej Sieci Bolidowej (ang. Polish Fireball Network - PFN). Obliczenia pokazały, że do powierzchni gruntu miało szanse dotrzeć nawet 10-15 kilogramów kosmicznej materii z około 50 kg, które wtargnęło w naszą atmosferę. To największy spadek zarejestrowany w już 13-letniej historii PFN.
- Obszar spadku meteorytu wyznaczono dość dokładnie. Ma on długość czterech kilometrów i szerokość około 200 metrów i znajduje się niespełna 4 km na południe od miejscowości Reszel - poinformował dr Arkadiusz Olech w przesłanym PAP komunikacie.
Od drugiej połowy września do początku listopada w obszarze potencjalnego spadku intensywne poszukiwania prowadzili członkowie Sekcji Meteorytowej Pracowni Komet i Meteorów. Prawie 20 osób przeszło tam ponad 1200 kilometrów, niestety meteorytu nie udało się znaleźć.
Najbardziej prawdopodobne miejsce spadku fragmentów o masie około 5 kilogramów - a więc takich, jakie miały największe szanse dotarcia do gruntu - wypadło niestety w jeziorze Kławój lub w otaczającym je podmokłym i trudno dostępnym terenie. Mimo tego, kolejne wyprawy poszukiwawcze są planowane na wiosnę, gdy pogoda poprawi się na tyle, żeby umożliwić dłuższe poszukiwania przy pomocy specjalnych wykrywaczy meteorytów. Znalezienie meteorytu to ogromna szansa na zbadanie materii, która może pamiętać początki Układu Słonecznego.
Z obserwacji Polskiej Sieci Bolidowej wynika, że bolid wszedł w atmosferę na wysokości prawie 82 km z prędkością niespełna 17 km/s, a zakończył swój widoczny ślad na wysokości 26 km, przy prędkości wynoszącej tylko 5 km/s. Owa wartość jest wartością graniczną, poniżej której przestają zachodzić procesy odpowiedzialne za świecenie i niszczenie meteoroidu. Tak więc, gdy prędkość spada do wspomnianych 5 km/s, obiekt ma szanse przebić się przez atmosferę i dać spadek meteorytu. Tak było dokładnie w przypadku meteoru Piecki.
Meteor - opisuje dr hab. Olech - przestał być widoczny na wysokości 26 km. Dalszy przebieg lotu można było przewidzieć tylko na podstawie modelowania, które silnie zależy od stanu atmosfery, a w szczególności od wiatrów wiejących na różnych wysokościach. Na szczęście tej nocy wiatr wiał głównie w osi północ-południe, a więc w dokładnie takiej w jakiej poruszał się meteor.
Polish Fireball Network to projekt realizowany przez Pracownię Komet i Meteorów (PKiM) i Centrum Astronomiczne im. M. Kopernika PAN w Warszawie, a jego głównym zadaniem jest rejestracja jasnych meteorów nad terytorium naszego kraju, określanie ich trajektorii w atmosferze, orbit w przestrzeni kosmicznej oraz miejsc potencjalnych spadków meteorytów.
Wyniki obserwacji opisano w pracy pt. "PF120916Piecki fireball and Reszel meteorite fall", którą zaakceptowano do druku w recenzowanym czasopiśmie naukowym "Contributions of the Astronomical Observatory Skalnaté Pleso". Autorami publikacji są: A. Olech. P. Żołądek, Z. Tymiński, M. Stolarz, M. Wiśniewski, M. Bęben, T. Lewandowski, K. Polak, A. Raj i P. Zaręba.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz