Przypomnijmy, Unia Europejska w grudniu 2016 roku zatwierdziła program dla terenów przygranicznych (program współpracy transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020). Jego wartość to ponad 62 mln euro z czego 42 mln euro to dotacja z UE. Ponad 90 procent tej dotacji miało być przeznaczone na budowę dróg, poprawę bezpieczeństwa granic, promocję lokalnej kultury i projekty turystyczne.
Polski rząd nie przyjął nowego programu, mimo że ma na to czas do końca grudnia.
- Zwykło się mawiać, że „pieniądze leżą na ulicy”. Tym razem leżą one jednak na granicy, i to polskiej granicy. A rząd jakoś nie kwapi się, żeby je podnieść. Myślę tu o pieniądzach do zdobycia i wykorzystania w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska – Rosja. O co w tym wszystkim chodzi? Chcemy dobrego sąsiedztwa, Unia Europejska daje pieniądze, zaś samorządy i inne podmioty mają konkretne projekty, wpisujące się w Program – więc dlaczego nasz rząd nie chce się nad nim pochylić. Czy dlatego, że unijne pieniądze trafią także do Rosji i boi się, że obwód kaliningradzki stanie się zbyt potężny gospodarczo? To jednak za małe pieniądze, żeby osiągać aż takie rezultaty. Może też chodzi o to, że Polacy z Warmii i Mazur zanadto zbliżą się do Rosjan? A może jest w tym jakiś zamysł budowania nowych relacji z Unią Europejską i pokazywania Brukseli, że nie chcemy „ich pieniędzy”…? Ale to przecież także nasze pieniądze, a na pieniądze nie ma się co obrażać. Jest jeszcze chwila czasu – chociaż to ostatnia chwila – żeby ruszyć z Programem. Koledzy samorządowcy, zwłaszcza ci z gmin nadgranicznych, piszą do mnie z prośbą o wsparcie ich zabiegów autorytetem włodarza miasta – stolicy regionu. Zatem tą drogą jeszcze raz zapewniam ich – i wszystkich, że staram się i że nic nas nie dzieli. Nasz region potrzebuje pieniędzy z Programu Współpracy Transgranicznej Polska – Rosja, i to jest bezdyskusyjne – komentuje prezydent Olsztyna, Piotr Grzymowicz.
Komentarze (5)
Dodaj swój komentarz