Data dodania: 2006-05-16 00:00
Prokuratorzy protestują - zbyt dużo polityki przy linczu we Włodowie
Wypuszczenie z aresztu mężczyzn podejrzanych o lincz we Włodowie jest rażącym przykładem tego, że świat polityki steruje działaniami prokuratury - twierdzi Stowarzyszenie Prokuratorów Rzeczpospolitej Polskiej, które domaga się rozdzielenia funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Stowarzyszenie Prokuratorów Rzeczpospolitej Polskiej zrzesza 716 prokuratorów z całego kraju. W ubiegłym tygodniu w Poznaniu odbył się III Walny Krajowy Zjazd Stowarzyszenia. Podczas dyskusji prokuratorzy podjęli uchwałę o tym, żeby rozdzielić łączone teraz stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Dziś sprawuje je Zbigniew Ziobro. - Łączenie tych stanowisk pozwala na polityczne sterowanie działaniami prokuratorów w terenie - mówi Krzysztof Parulski, prezes Stowarzyszenia (na zdjęciu). - Najbardziej dobitnym przykładem takiego działania był nakaz zwolnienia z aresztu mężczyzn podejrzanych o dokonanie linczu we Włodowie. Choć nikt o tym głośno pod nazwiskiem nie mówił, ta decyzja wprawiła prokuratorów w całym kraju w osłupienie! Długo na ten temat milczeliśmy, ale ponieważ Stowarzyszenie stawia sobie za cel poprawę pracy prokuratury, na zjeździe głośno o tym powiedzieliśmy - mówi prokurator Parulski.
Do linczu we Włodowie doszło 1 lipca ubiegłego roku. Najpierw podejrzanych w tej sprawie było siedmiu mieszkańców wsi, po kilku miesiącach śledztwa dwóch wypuszczono z aresztu - jeden był niewinny, drugiemu zarzucono tylko pobicie. Pozostała piątka, wobec której prokurator zgromadził mocne dowody, miała siedzieć do Bożego Narodzenia. Ale w listopadzie nowo mianowany wtedy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro na konferencji prasowej oświadczył, że polecił wszystkich wypuścić na wolność (na zdjęciu: moment, gdy wychodzą z więzienia w Barczewie). - To jest sygnał dla prokuratorów, jaki jest oczekiwany kierunek polityki karnej: działać stanowczo wobec bandytów, sprawców przestępstw mafijnych, mieć empatię dla ludzi, którzy znaleźli się w dramatycznej sytuacji, jak rodziny terroryzowane przez multirecydywistę [we Włodowie - red.] - mówił minister dziennikarzom.
Olsztyńscy prokuratorzy ani wtedy, ani dziś nie chcą komentować słów i decyzji ministra Ziobry. - My polecenie zwolnienia podejrzanych z aresztu dostaliśmy nie od ministra, tylko z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku, której podlegamy - mówi Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej.
Sławomir Luks, prokurator apelacyjny w Białymstoku: - Wydałem polecenie zwolnienia podejrzanych z aresztu. Minister nie kazał mi tego robić, a jedynie zalecił rozważyć, czy trzymanie ludzi z Włodowa w areszcie jest słuszne. Decyzja o ich zwolnieniu nie była polityczna, ale merytoryczna - przekonuje teraz.
Decyzji o wypuszczeniu z aresztu mężczyzn z Włodowa broni także Józef Lubieniecki, jeden z adwokatów sprawców linczu. - Zwolnienie tych ludzi z aresztu było słuszne. A prokuratorzy ze Stowarzyszenia, głosząc takie teorie, są nie w porządku. Nie znają akt sprawy, nie znają okoliczności, w jakich doszło do wypuszczenia podejrzanych z aresztu, a krzyczą. Moim zdaniem jeśli ktoś jest porządnym prokuratorem, to będzie takim niezależnie od tego, jakiego będzie miał ministra - mówi Lubieniecki.
Sprawa linczu we Włodowie czeka w sądzie na wyznaczenie terminu rozprawy. Trzech mężczyzn będzie odpowiadać za zabójstwo, dwóch za znieważenie zwłok, a jeden za pobicie. - Teraz nie powinniśmy o tym zdarzeniu dyskutować, sąd powinien ją sądzić w spokoju - mówi mecenas Lubieniecki.
Prokurator Parulski zapowiedział, że uchwałę o konieczności rozdzielenia stanowisk ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Stowarzyszenie wyśle także do prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz