Nieumundurowany policjant wsiadł do autobusu jednej z prywatnych firm przewozowych jadącego z Lidzbarka Warmińskiego do Olsztyna. Funkcjonariusz poprosił o bilet do stolicy regionu, zapłacił za niego, jednak kierowca nie wydał mu paragonu za przejazd. Kolejnym osobom, które wsiadały do autobusu również nie wydano wydruków z kasy fiskalnej.
Kiedy autobus dojechał do stacji końcowej w Olsztynie, do autobusu wsiadła pracownica Warmińsko-Mazurskiego Urzędu Marszałkowskiego. Kobieta w asyście policjanta poprosiła o wydruk z kasy fiskalnej, aby sprawdzić ile i jakich biletów sprzedano, szczególnie tych ze zniżką.
Urząd dofinansowuje przejazdy prywatnych przewoźników. Polega to na tym, że np. przewodnik osoby niewidomej ma 95% zniżki na przejazd środkiem transportu
Jak się okazało, kierowca na kasie nabił sprzedaż 10. biletów, z których 9 to bilety ze zniżką. Z wydruku wynikało także, że wszyscy pasażerowie jechali z Lidzbarka Warmińskiego do Olsztyna, a wnioski z podróży policjanta były zupełnie inne. Biletów zostało wydanych więcej niż faktycznie było pasażerów.
Pracownica urzędu zapytała, gdzie znajdują się pasażerowie, którym przysługują ulgi. Kierujący przyznał jedynie, że wie o tym, że będzie miał kłopoty. W autobusie oprócz policjanta zostały jedynie 2 podróżnych, którzy stwierdzili, że nie przysługują im żadne zniżki, a w dodatku wsiedli w połowie trasy z Lidzbarka Warm. do Olsztyna.
Kontrola ujawniła oszustwo. Kierujący busem sprzedając bilety normalne, a nabijając na kasę sprzedaż ulgowych, dotację państwową brał do „kieszeni”. Mężczyzna został już przesłuchany. Policjanci sprawdzają, czy mógł być to incydent, czy stała praktyka.
Kodeks karny za przestępstwo oszustwa przewiduje karę nawet do 8 lat pozbawienia wolności.
Komentarze (4)
Dodaj swój komentarz