Jeszcze do niedawna nasza wiedza na temat pielęgnacji włosów kończyła się na wyborze odpowiedniego szamponu. Tylko wtajemniczeni wiedzieli, że sekret pięknych i zdrowych pasm leży zupełnie gdzie indziej. Dzięki rozwoju trychologii (dziedziny nauki zajmującej się diagnozowaniem schorzeń włosów i skóry głowy) dowiedzieliśmy się, że tak naprawdę za stan naszych pasemek odpowiada… kondycja skalpu.
Szampon do skóry głowy? Tak!
Podstawowym błędem, jaki popełniamy, jest dobieranie rodzaju szamponu do potrzeb włosów. Okazuje się, że ten kosmetyk powinien w pierwszej kolejności być dopasowany do stanu skóry głowy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której do przetłuszczającego się skalpu, ale jednocześnie suchych i łamliwych pasemek używamy szamponu intensywnie nawilżającego np. z silikonami. Co się dzieje? Skóra głowy dostaje jeszcze więcej składników natłuszczających powodujących wzmożenie problemu łojotoku i w konsekwencji – nadmiernego łuszczenia, swędzenia oraz nieprzyjemnego zapachu. Nie tędy droga. W pierwszej kolejności obserwujemy to, jak zachowuje się skóra na głowie i to do jej potrzeb kierujemy właściwości kosmetyku myjącego. Dopiero potem – na poziomie odżywki i maseczki – dobieramy je do aktualnego wyglądu kosmyków. To zdaniem specjalistów recepta na bujną czuprynę.
Skóra na głowie lubi, gdy jest dostatecznie nawilżona i natłuszczona, czyli w jej warstwie hydrolipidowej zostaje zachowana równowaga. Nie lubi za to restrykcyjnych diet pozbawiających jej minerałów i witamin, chronicznego stresu, używek oraz agresywnej stylizacji. Doprowadza to bowiem do naruszenia wspomnianej równowagi, objawiającej się najczęściej w postaci łamliwości kosmyków i ich nadmiernego wypadania.
Wszystko, co powinnaś wiedzieć o pilingu głowy
Trycholodzy zgodnie twierdzą, że w utrzymaniu zdrowej skóry głowy pomaga systematyczny piling (raz w miesiącu). Dla wielu kojarzony z zabiegiem na twarz czy stopy, tutaj pomaga zachować równowagę hydrolipidową oraz oczyszcza z nadmiaru łoju, brudu i zrogowaciałego naskórka. Jest to o tyle ważne, że szampon z takim zadaniem sobie nie poradzi, a z kolei bez czystej skóry składniki pielęgnujące pochodzące z szamponu nie mają szans przedostać się do mieszków włosowych.
Piling jest ważny także z tego powodu, że pomagając usunąć zalegającą warstwę nadmiernych zanieczyszczeń, nie dopuszcza do zaczopowania ujścia mieszków włosowych. A to z kolei jest kluczowe, jeśli chodzi o wzrost nowych kosmyków.
Nowoczesne pilingi nie tylko oczyszczają, lecz także nawilżają i pobudzają do krążenia. Jest to możliwe dzięki składnikom, takim jak: kofeina, mięta pieprzowa, kwas mlekowy czy mocznik. Dobry kosmetyk zawiera naturalne substancje pochodzenia roślinnego, m.in. oleje i ekstrakty (do kupienia tutaj: https://makeup.pl/brand/1261885/).
Wcierka – ratunek dla wypadających włosów
Po ten rodzaj pielęgnacji sięga coraz większa liczba osób cierpiąca na nadmierne wypadanie włosów. Zadaniem składników aktywnych pochodzących z wcierki jest poprawa środowiska wzrostu nowych kosmyków, a także tych, które już są. Bardzo często producenci umieszczają w składach także te substancje, które usprawniają przepływ tlenu, wspierają fazę wzrostu i pobudzają krążenie, m.in. ekstrakty z nagietka, dziurawca, skrzypu polnego, kozieradki.
Przed rozpoczęciem kuracji wcierką należy udać się do trychologa w celu ustalenia przyczyny łysienia. O ile w przypadku wypadania włosów na tle tzw. telogenowym (telogen, czyli faza uśpienia w cyklu życia włosa), gdzie wpływ ma np. ciąża, przyjmowanie leków, zaburzenia hormonalne czy przewlekły stres, można postarać się jak najlepsze środowisko dla nowych pasemek – dzięki m.in. wcierkom. O tyle przy łysieniu androgenowym, gdzie dochodzi do zamiany testosteronu na dihydrotestosteron, a w grę wchodzą geny – potrzebne jest już specjalistyczne leczenie, a nawet przeszczep.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz