Dziś jest: 22.11.2024
Imieniny: Cecylii, Stefana
Data dodania: 2008-05-11 21:41

redakcja_515168

Przepychanki pod żaglami, czyli spór o kasę

Co roku przed sezonem przeżywamy to samo. Woprowcy żądają więcej pieniędzy i straszą, że nie będą pilnować odpoczywających nad jeziorami. Ratusz odgraża się, że dodatkowych funduszy nie ma. Tym razem spór może się skończyć międzynarodowym skandalem

reklama
Za trzy tygodnie, 31 maja i 1 czerwca, na Jeziorze Krzywym po raz czwarty odbędą się promocyjne regaty branży turystycznej. Do zawodów mogą się zgłaszać biura i organizacje turystyczne, działające na rynku polskim i za granicą. Władze miasta, decydując się na organizowanie regat w Olsztynie, liczą, że przekonają właścicieli biur do promocji naszego miasta wśród swoich klientów. Jak chwali się ratusz, jeden z organizatorów imprezy, są one coraz bardziej prestiżowe, a obecna edycja po raz pierwszy będzie miała charakter międzynarodowy. - Dotychczas zgłosiły się ekipy z Niemiec, Ukrainy, Rosji, Włoch i Polski - wylicza Aneta Szpaderska, rzecznik prasowy urzędu miasta. Dodatkowo zawody podniesiono do rangi Mistrzostw Polski. Główną nagrodą będzie Muszla św. Jakuba. Oprócz regat organizatorzy przygotowali liczne imprezy towarzyszące. Muzyczną gwiazdą ma być w tym roku zespół Boney M. Ale żeby zawody się odbyły, konieczne jest zapewnienie bezpieczeństwa pływających. Zawsze dbali o to ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy na działalność na olsztyńskich jeziorach dostają pieniądze z ratusza. W tym roku udział woprowców stoi pod znakiem zapytania. Powodem są wygórowane warunki finansowe stawiane przez wodniaków. Tak twierdzą władze miasta. - WOPR przysłał do nas pismo, w którym poinformował, że nie zabezpieczy regat, bo nie ma funduszy potrzebnych do uruchomienia swoich łodzi - mówi Tomasz Głażewski, wiceprezydent miasta. - To zaskakujące, że tuż przed rozpoczęciem sezonu turystycznego WOPR nie ma pieniędzy. Wiceprezydent miasta twierdzi, że ratusz nie ma na obsługę przez ratowników imprezy dodatkowych kilku tysięcy złotych, których żąda WOPR. - Stawianie nas w takiej sytuacji jest oburzające. Z roku na rok przekazujemy WOPR-owi coraz więcej pieniędzy. W ubiegłym roku dostali 80 tys. zł, teraz będzie to 100 tys. Dzięki nim wodniacy są wyposażeni w profesjonalny sprzęt. Jeszcze w tym tygodniu postaram się znaleźć wyjście z sytuacji. Ale niewykluczone, że własnymi siłami zabezpieczymy imprezę - denerwuje się wiceprezydent miasta. Sęk w tym, że miasto ma tylko jedną łódź motorową, którą w sezonie po Jeziorze Krzywym pływa dwóch strażników miejskich, pilnujących bezpieczeństwa na największym olsztyńskim jeziorze. To mało, bo zdaniem szefów WOPR do zabezpieczenia takiej imprezy jak regaty turystyczne potrzeba co najmniej pięciu łodzi motorowych. Dlatego wiedzą, że mogą stawiać ratuszowi swoje warunki. Sławomir Gicewicz, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, mówi twardo, że jeżeli ratusz nie da pieniędzy, jego ratownicy nie wypłyną zabezpieczyć regat. - Z własnej kieszeni nie będę wydawał pieniędzy na imprezę organizowaną przez miasto - stawia sprawę jasno. Zdaniem Gicewicza, zamieszania można było uniknąć, gdyby ratusz już wypłacił WOPR-owi pieniądze przeznaczone na tegoroczne utrzymanie bezpieczeństwa na olsztyńskich jeziorach. Jak pisaliśmy, ratownicy chcieli, by urząd miasta wypłacił im te pieniądze jeszcze przed długim weekendem majowym, by mogli przygotować sprzęt do sezonu. Ratusz jednak pieniędzy nie wypłacił, a rozpisał konkurs - miał wyłonić instytucję, która miałaby zadbać o bezpieczeństwo na olsztyńskich jeziorach. WOPR jest praktycznie bezkonkurencyjny na rynku i dlatego już wcześniej zarzucał urzędowi miasta, że to zbędna formalność, która spowoduje, że ratownicy dostaną te pieniądze dopiero pod koniec czerwca. Takie argumenty zaskakują Wiesława Nałęcza, przewodniczącego komisji prawa rady miasta. - Zapewnienie bezpieczeństwa na wodzie to zadanie o charakterze publicznym. Dlatego musieliśmy rozpisać konkurs, a nie rozdawać pieniądze po kątach - mówi. - WOPR sam się prosi, by w następnych latach zrezygnować z jego usług. Zresztą spory WOPR-u z ratuszem mają długą historię. Każdego roku urzędnicy i ratownicy spierają się, ile będzie pieniędzy, by opłacić woprowców, i ile plaż w mieście będzie strzeżonych. Dwa lata temu na przykład ratownicy uzależniali pilnowanie bezpieczeństwa kąpiących również od stworzenia przez ratusz odpowiednich warunków do pracy. - Nie może być tak, że nasi ludzie muszą przebierać się za krzakiem - grzmiał wówczas Sławomir Gicewicz.

Komentarze (0)

Dodaj swój komentarz


www.autoczescionline24.pl