Data dodania: 2004-09-29 00:00
Przystanek Bagdad w Olsztynie
Pasażerom coraz zimniej, wiatr wciska się wszędzie, jesienne deszcze zacinają. A schronić się nie ma gdzie: coraz więcej wiat przystankowych wandale zamieniają w szkielety.
Nowe zniszczenia na przystankach autobusowych pojawiają się każdego dnia. Wandale łamią ławki, odrywają plastikowe szyby chroniące przed zimnem, wyginają metalowe mocowania. Największe zniszczenia są na Jarotach, Pieczewie i w Śródmieściu. Na wielu przystankach nie ma gdzie usiąść. Czekający na autobus siadają na wspornikach, które pozostały z ławek, na barierkach.
- Kiedy patrzę na ten przystanek, to czuję się, jakbym oglądał telewizyjną relację z Bagdadu - komentuje mieszkaniec Jarot wygląd wiaty spalonej na skrzyżowaniu ulic Wilczyńskiego i Burskiego. - Jest w takim stanie od kilku miesięcy. Nie rozumiem, czemu nikt nie zrobi z tym porządku.
Pasażerowie marzną, bo w wiatach brakuje ścian, a nadciągają chłody. - W najgorszej sytuacji są ludzie starsi. Nie mogą schronić się przed wiatrem w zniszczonych wiatach - na przystanku bez szyb skarży się mieszkanka Olsztyna. - Strach pomyśleć, co będzie, kiedy przyjdą śniegi?
Dlaczego przystanki są w tak opłakanym stanie? - Staramy się utrzymywać nasze wiaty w stanie przyzwoitym. Spółka MPK wydała w tym roku już 80 tys. zł na ich remonty - broni się Krzysztof Zienkiewicz, rzecznik prasowy MPK. Za tę sumę wyremontowano 84 przystanki. - A po dwóch dniach kilka z nich, znajdujących się na Jarotach, było już zdewastowanych - dodaje rzecznik.
Przystanki połączone zwykle z kioskami obsługuje olsztyński Ruch. Wiele jest zdemolowancyh, np. u zbiegu Wilczyńskiego i Burskiego, na pętli na Pieczewie, na ul. Szrajbera. Dyrektor olsztyńskiego Ruchu Mariola Jamiołkowska zapewnia, że jej firma zgromadziła potrzebne fundusze i niedługo zacznie remonty swoich przystanków. A od początku roku postawiono już kilka nowych wiat, m.in. przy Dukacie. Jednak wandale wciąż atakują. - Najważniejsze, by olsztyniacy stanowczo reagowali na akty wandalizmu - apeluje dyrektor Jamiołkowska.
Czemu właśnie przystanki Ruchu są tak niszczone? Znajdują się w najbardziej ruchliwych miejscach i to może być przyczyną. Z drugiej strony, są łatwiejsze do zniszczenia: mają plastikowe siedziska. - Omawiamy projekt dotyczący zainstalowania bardziej trwałych, drewnianych ławek zamiast plastikowych. Jednak ilość pieniędzy na remonty jest ograniczona - zastrzega dyrektor Jamiołkowska.
Szyby, tłuczone na wszystkich przystankach, Ruch przestał wprawiać. Zastępowane są blachą, przez wandali z kolei wyginaną w fantazyjne kształty.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz