To zgłoszenie ratownicy medyczni zapamiętają na długo. Starszy mężczyzna spacerujący z psem zadzwonił na numer 112 i poinformował dyspozytora, że w krzakach przy stadionie Warmii przy al. Sybiraków leży nieprzytomny człowiek.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie z numeru alarmowego, co oznacza, że musimy reagować natychmiast. Z rozmowy ze zgłaszającym wynikało, że jest tam nieprzytomny człowiek. Ruszyła więc karetka, a na miejscu okazało się, że są to nogi manekina – opowiada nam Krzysztof Jurołajć, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.
Choć sprawa wydaje się zabawna, Jurołajć zaznacza, że fałszywe zgłoszenia mogą doprowadzić do tragedii.
- Gdy mamy wiele zgłoszeń, to mogłoby się zdarzyć tak, że nie byłoby zespołu, który mógłby wyjechać do poważnej sprawy. Proszę sobie wyobrazić, że ratownicy jadą do takiego zgłoszenia, a w tym czasie ktoś naprawdę potrzebuje pomocy i jej nie otrzyma na czas. Każdy wyjazd karetki musi zostać udokumentowany, a to zajmuje kilkanaście lub kilkadziesiąt minut. Dostajemy mnóstwo fałszywych zgłoszeń, które później są przekazywane policji – tłumaczy rzecznik WSPR.
Jednak sytuacja ta może innych wiele nauczyć nauczyć.
- Być może po nagłośnieniu tej sprawy, ludzie zastanowią się dwa razy, zanim zadzwonią na numer alarmowy – dodaje Krzysztof Jurołajć.
Komentarze (2)
Dodaj swój komentarz