Data dodania: 2008-01-26 22:32
Ratusz łaskawy dla Alfy
Ostatni zadrzewiony skrawek przy al. Piłsudskiego jeszcze się skurczy, bo rozbudowuje się Alfa. Prezydent Olsztyna zgodził się nawet, by inwestor nie płacił za powalone drzewa. A powinien zapłacić pół miliona złotych
Prace przy powiększeniu Centrum Handlowego Alfa już się zaczęły. Pisaliśmy o tym w ubiegłym tygodniu. Nowa część Alfy będzie miała ponad 6 tys. mkw. Ale oznacza to również wycinkę niektórych drzew i krzewów rosnących pomiędzy budynkiem a placem przy pomniku Wdzięczności. Pod topór pójdą 22 krzewy i drzewa, głównie lipy. Andrzej Sak, olsztyński dendrolog: - Zieleń w tym rejonie miasta poniosła stratę już przy budowie pierwszego budynku Alfy. Wtedy drzewa rosnące między al. Piłsudskiego a ul. 22 Stycznia zostały ścięte lub przeniesione. Ta wycinka dokończy jedynie dzieła zniszczenia. Nie zrekompensują tego żadne planowane nasadzenia. Trzeba pamiętać, że wiele z drzew przeznaczonych do usunięcia ma od 40 do 50 lat.
Każdy mieszkaniec chcący wyciąć drzewo ze swojej działki musi dostać na to zgodę, podobnie firmy planujące inwestycje na terenie miasta. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody trzeba za to zapłacić. Cena zależy od grubości drzewa. Przeznaczone do ścięcia przy rozbudowie Alfy, zostały wycenione od 2 tys. zł do nawet 52 tys. zł za sztukę. Urząd miasta wyliczył, że właściciele Alfy musieliby w sumie zapłacić ponad 560 tys. zł.
Pieniądze z opłat za wycinkę drzew idą na gminny fundusz ochrony środowiska. Z tego źródła finansowane są projekty związane z ekologią. Z dotacji z funduszu skorzystali m.in. uczniowie Zespołu Szkół Budowlanych. Za 15 tys. zł zamontowali na dachu swoich warsztatów kolektor słoneczny do podgrzewania wody, z której korzystają w łazienkach. Fundusz pomógł także schronisku dla zwierząt. Za ponad 900 tys. zł placówka wybudowała pomieszczenie do kwarantanny psów.
Jednak inwestor rozbudowujący Alfę - który jest także właścicielem spółki PGM wywożącej śmieci z dużej części miasta - nie wpłaci do funduszu ani złotówki za drzewa. Zdecydował o tym prezydent Czesław Małkowski, który warunkowo odstąpił od pobrania opłaty. Dlaczego urzędnicy zgodzili się na takie rozwiązanie? - Firma zagwarantowała, że posadzi nowe drzewa i krzewy. Na potwierdzenie przygotowała i przedstawił projekt tych nasadzeń - mówi Barbara Olszewska, dyrektor wydziału ochrony środowiska urzędu miasta i dodaje, że to niejedyny przypadek, że ratusz odstąpił od pobrania opłat. Tak samo się dzieje również w przypadku wycinki drzew zniszczonych, chorych i suchych.
- Czy wycinka drzew jest konieczna? - spytałem Andrzeja Radeckiego, szefa firmy, która jest właścicielem Alfy. - Inaczej się nie dało. Sprawę wycinki analizowaliśmy z miastem - mówi i przekonuje, że nowe nasadzenia w pełni zrekompensują wycinkę.
Na taką przychylność miasta nie mogło liczyć na przykład Warmińsko-Mazurskie Przedsiębiorstwo Drogowe. Firma kilka lat temu budowała odcinek ul. Tuwima od skrzyżowania z ul. Wawrzyczka do ul. Sikorskiego. Na trasie budowy rosło kilkanaście lip. Drogowcy liczyli, że je wytną, ale opłaty ich zniechęciły. Dlatego przesadzili drzewa. - Część rośnie w okolicach ulic Berlinga i Sikorskiego - mówi Marek Słowiński, były wiceprezes WMPD.
Z informacji wydziału ochrony środowiska wynika, że w ubiegłym roku wycinający drzewa musieli wpłacić do funduszu ochrony środowiska łącznie ponad 3,6 mln zł.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz