Data dodania: 2008-05-01 18:42
Sąsiad wyciął warszawiakowi drzewa na działce
To było prawie spełnione marzenie mieszkańca Warszawy o domku na wsi. Prawie, bo rolnik, który sprzedał mu działkę, wyciął potem kilkadziesiąt drzew z nie swojej już ziemi i podrzucił sterty gruzu.
Dariusz Liszewski mieszka i pracuje w Warszawie, ale pochodzi z tych terenów. Marzyło mu się, że kiedyś wróci na Warmię i wybuduje tu dom. Dlatego kupił 20 arów ziemi pod Biskupcem. Połowę zajmował lasek porośnięty dwudziestoletnimi dębami, sosnami i brzozami. Miał już plan: z lasku zrobi park.
W czasie jednego z pobytów na swojej posesji bardzo się zdziwił. Ktoś wyciął prawie trzydzieści jego drzew. - Zrobił to rolnik, od którego kupiłem ziemię - opowiada Liszewski. - Przyznał się od razu i nie widział w tym żadnego problemu. Twierdził nawet, że powinniśmy mu podziękować, gdyż oczyścił nam teren i przygotował pod budowę.
Rolnik się tłumaczy: - Umawialiśmy się ustnie, że jak będę robił porządek u siebie, to zajmę się i jego działką.
Mieszkaniec Warszawy zgłosił wycinkę na policję; sprawa poszła do sądu. Wygrał ją, ale usatysfakcjonowany nie jest. Biegły oszacował wartość drewna, które wyciął rolnik, na 190 zł. Liszewski jako zadośćuczynienie dostał 375 zł. Rolnik musiał zapłacić 1000 zł grzywny. - A teraz chodzi po wsi i rozpowiada, że nam resztę lasu wytnie, bo tańszego drewna do kominka nie dostanie - mówi warszawiak. - Do tego po drzewach zostały w ziemi korzenie. Wykarczowanie będzie kosztowało kilka tysięcy złotych. Dlaczego ja mam za to płacić?
Sąd zajął się kradzieżą drewna. Ale to nie cały problem. Zdaniem radcy prawnego Andrzeja Siemieniuka, strata drewna to mała szkoda w porównaniu z obniżeniem wartości działki z powodu wycięcia drzew. - Atrakcyjność działki spadła, a z nią jej rynkowa cena - przekonuje.
Mariusz Domejko z biura nieruchomości Max Dom w Olsztynie dodaje: - Drzewa, jeśli nie jest ich zbyt wiele, podwyższają cenę działki. Jeśli jednak nieruchomość w sporej części jest zalesiona i na wycinkę trzeba mieć pozwolenie, bywa zwykle tańsza.
Mieszkaniec Warszawy nie kryje, że zależy mu na wyższym finansowym zadośćuczynieniu: - Żeby naprawić to, co on zepsuł, potrzebne są pieniądze.
To nie koniec problemów. Rolnik nawiózł na działkę warszawiaka gruz z rozbieranego tartaku. Tłumaczy, że to dlatego, by utwardzić podmokły teren. Liszewski znów poprosił o pomoc policję. Rolnik przy funkcjonariuszach obiecał, że wszystko uprzątnie, ale czas mija, a sterty gruzu nadal leżą. - W ciągu tygodnia zrobię z tym porządek - zapewnił mnie kilka dni temu.
Spór sąsiadów trwa więc nadal. Liszewski ma już dość i zapowiada, że swoich praw będzie dochodził w sądzie cywilnym. - Ja tu mieszkam od czterdziestu lat, a oni z Warszawy przyjeżdżają i wydaje im się, że są panami świata, a z biednego mogą wała robić - komentuje rolnik.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz