Data dodania: 2008-04-14 22:05
Siatkarze nie wiedzą, co będzie z ich klasą
Rodzice uczniów klasy sportowej w Szkole Podstawowej nr 30 od kilku dni martwią się, gdzie będą się uczyć ich dzieci. - Jedni urzędnicy mówią nam, że klasa działa nielegalnie i będzie rozwiązana, inni, że wszystko jest w porządku
Prawie 30-osobowa czwarta klasa siatkarska działa w SP 30 zaledwie od września 2007 r. Stworzył ją nauczyciel wychowania fizycznego Paweł Loret, zachęcony sukcesami polskich i olsztyńskich siatkarzy. Przygotował program, który pozytywnie zaopiniował metodyk. Na utworzenie klasy zgodziła się potem rada pedagogiczna, dyrekcja szkoły, a także miasto. Czwartoklasiści mają tygodniowo po dziesięć godzin lekcji wf. Nauczyciel prowadzi na nich zajęcia ogólnorozwojowe, uczy ich gier i zabaw. Ale dziesięciolatki najwięcej grają w siatkówkę.
Tymczasem od kilku dni ich rodzicom sen z powiek spędzają doniesienia z ratusza. - Na zebraniu dowiedzieliśmy się, że klasa będzie rozwiązana. Nauczyciel powiedział, że dyrekcja szkoły taką informację dostała z urzędu miasta - mówi Andrzej Cyraniak, rodzic jednego z uczniów.
I opowiada, dlaczego tak się stanie. - Powodem jest to, że szkoła nie ogłosiła naboru do nowej klasy sportowej na następny rok szkolny - relacjonuje. - Do takiego wniosku urzędnicy doszli po analizie ministerialnych przepisów. My jednak sprawdziliśmy to w Ministerstwie Edukacji Narodowej. I dowiedzieliśmy się, że brak naboru nie oznacza konieczności likwidacji oddziału, który już istnieje. Mimo to wciąż słyszymy sprzeczne informacje z ratusza.
Tymczasem nauczyciele z SP 30 tłumaczą, że nowego naboru nie ogłaszali specjalnie, bo nie pozwalają na to warunki lokalowe w szkole. - Planowaliśmy, że rekrutacja będzie co trzy lata - tłumaczy Paweł Loret.
- Nie po to oddawałam dziecko do szkoły z klasą sportową na drugi koniec miasta, żeby teraz zostało przeniesione do zwykłej klasy - żali się inny rodzic. - Gdybym wiedziała, że tak się stanie, wysłałabym dziecko do szkoły blisko domu.
Zdezorientowani rodzice złożyli wczoraj w ratuszu pismo z prośbą o nierozwiązywanie klasy sportowej. - W podobnej sytuacji są także uczniowie z klasy sportowej w sąsiedniej SP 34 - dodaje Andrzej Cyraniak.
Dyrekcja SP 30 nie chciała komentować zamieszania. - Zastanawiamy się jak rozwiązać ten problem. Ale myślę, że wszystko ułoży się dobrze - powiedziała krótko Henryka Żółtowska, zastępca dyrektora szkoły.
Gdy jednak zadzwoniłem do Anny Wasilewskiej, wiceprezydent Olsztyna odpowiedzialnej za sprawy edukacji w mieście, powiedziała, że nie wie skąd wyszła informacja, że ratusz chce zlikwidować już istniejące klasy sportowe. Choć przyznaje, że urzędnicy zinterpretowali ministerialne rozporządzenie w taki sposób, że nabór do klas powinien się odbywać co roku. - Dlatego w przyszłości nie będziemy tworzyć oddziałów sportowych w ten sposób - mówi wiceprezydent. - Wystąpimy jednak do ministerstwa o dokładną analizę przepisów. Dopiero wtedy będziemy mieć pewność, czy właściwie postępujemy.
Wątpliwości rodziców i urzędników rozwiewa Jolanta Gregorczuk, warmińsko-mazurska kurator oświaty. - Z rozporządzenia MEN z 2002 r. nie wynika, że nabór do klas sportowych musi się odbywać co roku - mówi. - Ważne, by obecni czwartoklasiści w następnych latach mogli kontynuować naukę w piątej i szóstej klasie.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz