Mecz nie odbył się w pierwotnym terminie z powodu złego stanu murawy po wielogodzinnych opadach deszczu.
Olsztynianie przystępowali do spotkania z MKS-em Kluczbork w identycznym zestawieniu jak w ostatnim, wygranym meczu z Bytovią Bytów.
Jedyna bramka padła w 41 minucie meczu. Najpierw Grzegorz Lech uderzył z dystansu, piłka trafiła w słupek, a następnie w bramkarza gości. Najprzytomniej w polu karnym zachował się jednak olsztyński obrońca, Arkadiusz Czarnecki, który z kilku metrów skierował piłkę do siatki.
Stomilowcy mogli podwyższyć wynik spotkania w 52 minucie, ale Lech nie wykorzystał rzutu karnego po faulu na Marcelu Ziemannie.
Kolejny mecz "biało-niebiescy" rozegrają w najbliższą sobotę. Przeciwnikiem na wyjeździe będą Wigry Suwałki. Początek o godz. 17.
* * *
Stomil Olsztyn - MKS Kluczbork 1:0 (1:0)
1:0 - Arkadiusz Czarnecki 41'
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba - Marcel Ziemann, Piotr Klepczarek, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełnicki, Jarosław Ratajczak, Tsubasa Nishi (77' Rafał Kujawa), Łukasz Jegliński, Grzegorz Lech, Patryk Kun (83' Łukasz Suchocki), Krzysztof Szewczyk (87' Wiktor Biedrzycki)
MKS Kluczbork: Grzegorz Wnuk - Paweł Gierak, Łukasz Ganowicz, Radosław Kursa, Piotr Kwaśniewski, Sebastian Deja, Rafał Niziołek, Adam Setla (73' Tomasz Swędrowski), Michał Kojder (79' Bartłomiej Olszewski), Krystian Sanocki (63' Paweł Kubiak), Maciej Kowalczyk
Żółte kartki: Deja, Kojder, Niziołek (MKS)
Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 800
* * *
Wypowiedzi pomeczowe:
Adam Łopatko, trener Stomilu: Mamy trzy plusy z tego meczu. Po pierwsze, że ten mecz się odbył. Po drugie, że zdobyliśmy trzy punkty. Po trzecie, że nie dostaliśmy żółtych kartek i zawodnicy, którzy byli zagrożeni grają dalej i nie ma kontuzji. My również mieliśmy jakiś swój plan, ale dzisiejsza pogoda też go zweryfikowała. Zawodnicy w przodzie, ci niewysocy, przy górnych piłkach mieli drobne problemy przy tym, aby się przy tej piłce utrzymać. Dla nas teraz najważniejsza jest regeneracja i przygotowanie się do następnego spotkania. Trzeba zrobić wszystko, aby za trzy dni zagrać dobre spotkanie w Suwałkach.
Tomasz Asensky, trener MKS-u: Gratuluję zwycięstwa zespołowi Adama Łopatko. Coś ciągnie nas w dół. Myślałem, że moje przyjście spowoduje, że złe duchy zostaną zażegnane i zespół zacznie punktować. Niestety, pod moją wodzą druga porażka 0:1. To jest niepokojące, ponieważ nawet w momencie, kiedy stwarzamy sytuacje - nie potrafimy piłki umieścić w siatce. To jest główna przyczyna, że nie punktujemy. Nie zdobywamy bramek "z akcji". To jest ogromny problem, nad tym musimy pracować. W niedzielę zmierzymy się z Podbeskidziem. Na pewno będzie to ciężkie spotkanie. Mieliśmy jakieś przemeczowe założenia, ale na godzinę przed spotkaniem stan boiska to zweryfikował i preferował tylko jeden z możliwych sposobów gry: długą piłkę i szukanie trochę przypadku, a trochę sprytu.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz