Historia ta rozpoczęła się w lutym, gdy radny Arczak zainteresował się wnioskiem jednego z mieszkańców, który wskazał, że przy stadionie rugby na kilku gruntach miejskich zalegają śmieci.
– Skierowałem interpelację do pana prezydenta. Pisałem z pytaniami o tym, w jakim trybie i z jaką regularnością i czy w ogóle ten teren jest sprzątany – powiedział w rozmowie z nami Mirosław Arczak.
Dodał, że ten teren, składający się z pięciu działek, od 2009 roku wchodzi w skład chronionego krajobrazu środkowej Łyny, a więc nie jest to taki przypadkowy fragment lasu miejskiego, tylko jest to obszar, o który władze powinny szczególnie dbać.
Społecznicy posprzątali teren przy Łynie znajdujący się blisko boiska do rugby
W odpowiedzi na interpelację otrzymał zapewnienie, że tereny te albo były, albo będą posprzątane, najpóźniej do końca marca.
– Przypomnijmy, że interpelację wysłałem w lutym. Te 6 tygodni przeznaczyłem na to, żeby obserwować. Z czasem oczywiście pojawił się problem ograniczeń związany z epidemią. Ale koniec marca nie przyniósł zmian. Odczekaliśmy kolejne 3 tygodnie i w drugiej połowie kwietnia postanowiliśmy zobaczyć, jakie to trudne tereny i jakie śmieci powodują wstrzymanie zapowiedzianych prac. Wraz z żoną zebraliśmy kilka worków śmieci, które zalegają tam od kilku lat. Nie przesadzę, jeżeli powiem, że od 5-6 lat tamten teren nie był gruntownie posprzątany – wyjaśnił radny.
20 kwietnia Mirosław Arczak na jednym z portali społecznościowych wstawił post, w którym zapowiedział, że jeżeli nic się nie zmieni, to ponowi akcję sprzątania wraz z wolontariuszami.
Urząd w Miasto Olsztyn NIE DZIAŁA, więc ja działam. Już w lutym 2020 interpelowałem do Prezydent Olsztyna Piotr...
Opublikowany przez Mirosława Arczaka Radnego Olsztynę Poniedziałek, 20 kwietnia 2020
– Tu już było oficjalne oczekiwanie na reakcję pana prezydenta. W tym samym czasie do ZDZiT-u wysłałem oficjalne zgłoszenie wykonanej pracy, śmieci zabezpieczyłem, żeby wiatr czy zwierzęta ich nie rozrzuciły. Odpowiedzi nie otrzymałem. Za to od mieszkańców dostałem zdjęcia z informacjami, że teren jest sprzątany – wyjaśnił Arczak.
24 kwietnia radny pojechał na miejsce i upewnił się, co zostało zrobione.
– Rzeczywiście, jedna z działek, gdzie teren był płaski, została wysprzątana, jednakże na skarpie wciąż widziałem zalegające śmieci, więc nie odwołałem akcji z wolontariuszami. Sprzątaliśmy w sobotę w 10 osób. Oczywiście akcję prowadziliśmy z zachowaniem obowiązujących obostrzeń, tzn. do lasu weszliśmy w maseczkach, przez cały czas zachowaliśmy też bezpieczne odległości – dodał Mirosław Arczak.
Wczoraj w 🔟 osób zajęliśmy się terenem w Miasto Olsztyn, w którym nawet koronawirus najpierw przełknąłby ślinę i się...
Opublikowany przez Mirka Arczaka Niedziela, 26 kwietnia 2020
Pod postem radnego rozgorzała dyskusja. Internauci wskazywali na inne zaśmiecone miejsca i na opieszałość służb miejskich. Informowali także, jak bardzo śmieci mogą być niebezpieczne dla ludzi i zwierząt.
– Brawo! Ta działka to było apokaliptyczne miejsce. Sprzątaliście, to wiecie ile „niespodzianek” niebezpiecznych dla dzikich zwierząt (i nie tylko dzikich) kryje się w ściółce pod drzewami. Cały przekrój stłuczki szklanej (zwierzęta się kaleczą), kable, cienkie druty i sznurki (oplątują się przechodzącym zwierzętom wokół kończyn, a ptaki czasem używają do budowy gniazd, gdzie mogą zaplątać się w nie pisklęta), mikrodrobiny plastiku, styropianu, itp. (część tego balastu dostaję się do Łyny). Niestety, na całym olsztyńskim odcinku Łynostrady zalegają odpady. Część z nich jest przysypana liśćmi, gałęziami i obumarłymi częściami roślin, ale to nie oznacza, że ich tam nie ma... – napisał jeden z internautów i dodał: – Najbardziej mnie smuci, że sprawcami zanieczyszczeń są mieszkańcy Olsztyna. Podejrzewam, że nie tylko bezdomni. Pozostaje sprzątać nadal społecznie oraz domagać się od odpowiedzialnych za utrzymanie czystości w mieście poważnego podejścia do sprawy.
Okazuje się, że w Łynie także zalegają śmieci.
– Problemem na tym odcinku są nie tylko śmieci widoczne na brzegu. Na wysokości szkoły samochodowej całe dno rzeki usłane jest oponami (przypadek?). Niestety „czyszczenie” rzeki przez służby miejskie najczęściej ogranicza się do przecięcia drzew zalegających w korycie rzeki – dodał inny internauta.
– Przykro się człowiekowi robi, jak na to wszystko patrzy. Niestety takich miejsc jest całe mnóstwo, wystarczy przejść się nad mostek na Łynie na wysokości ulicy Kasprowicza – miejsce popularne wśród amatorów napojów wyskokowych, którzy robią tam SYF TOTALNY. Skarpa za Technikum Samochodowym też jest pokryta warstwą śmieci, których ciągle przybywa – wyjaśnił trzeci.
Mirosław Arczak sam przyznał, że takich miejsc jest rzeczywiście dużo więcej.
Dodał, że znaczna większość zaśmieconych terenów jest własnością gminy Olsztyn. Na nich mieszkańcy cały czas zmagają się z pojawiającymi się lub zalegającymi od lat śmieciami.
– Najgorsze to zostawić odpady na rok czy dwa, bo one później są bardzo trudne do usunięcia. Wymaga to większej pracy. Ale to pokazuje brak reakcji służb. Zbieram informacje o problemach ze śmieciami z całego miasta. Planuję zrobić zbiorczą interpelację. Mnie interesuje porównanie oficjalnych danych dotyczących sprzątania z tym, co się dzieje w terenie – podsumował Mirosław Arczak.
Poprosiliśmy w tej sprawie o komentarz Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie, który prowadzi prace porządkowe na gruntach miejskich. Czekamy na odpowiedź.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz