Data dodania: 2006-05-30 00:00
Starówka bliżej turysty
Koniec wstydu dla turystycznego miasta - przyjezdni przestaną błądzić po Olsztynie. Jeszcze przed sezonem staną tablice wskazujące, jak dojść do Starówki i Informacji Turystycznej. Tylko czy to wystarczy?
To obiecał nam Piotr Grzymowicz, wiceprezydent Olsztyna. A dziś z Pawłem Jaszczukiem, dyrektorem Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni ustalą lokalizację znaków i w które miejsca mają prowadzić.
"Gazeta" wielokrotnie pisała o paradoksie: wszyscy bolejemy nad tym, że turyści bawią w Olsztynie raptem dwa-trzy dni, a jednocześnie miasto nie jest dla nich przyjazne. Stolica Krainy Tysiąca Jezior jest dla nich jak labirynt - brakuje choćby elementarnych tablic informacyjnych.
Dlatego jeszcze raz apelujemy. Znaki są niezbędne, bo jest źle. Jak bardzo?
Wcielamy się w rolę turystów, którzy przyjechali pierwszy raz do Olsztyna. Zaczynam od dworca głównego - bo stąd zaczynają zwiedzanie. Szukamy wskazówek, jak dotrzeć do centrum czy Informacji Turystycznej. W budynku dworca i w okolicy ich nie ma. W informacji PKP pytamy o informację turystyczną. Słyszymy, że "jest przy Wysokiej Bramie". - Najlepiej dojechać tam autobusem linii nr jeden - dodaje pani z okienka. - Albo pójdziecie od dworca w prawo i zapytacie, ludzie pokierują.
Vis-a-vis dworca jest mapa Olsztyna. Może na niej będzie wskazana droga do informacji. Jest, ale pokazuje, że informacja jest przy ul. 1 Maja. A mapka szczegółowa lokalizuje ją jeszcze gdzie indziej. My olsztyniacy wiemy, że IT od dawna jest w innych miejscach, ale turysta?
Próbujemy więc dotrzeć do Informacji Turystycznej według wskazówek z PKP. Nie uszliśmy nawet kilkunastu metrów, gdy zauważamy naprzeciw poczty znak, że tu właśnie jest. Ale oprócz znaku nic nie ma. - Informacja jest w hotelu Gromada - podpowiada nam kierowca parkującego obok busa.
Recepcja hotelu: - Takiego punktu tu nie ma.
- Nie wiem, skąd tam się wziął ten znak ani dlaczego. Podejrzewam, że pochodzi z czasów, kiedy recepcjoniści hoteli musieli mieć przeszkolenie z informacji turystycznej, ale tego przepisu już dawno nie ma - wytłumaczy nam później Elżbieta Zawadzka, dyrektor Informacji Turystycznej w Olsztynie.
Idziemy dalej. Na rondzie Bema pytamy przechodniów o drogę. Nie wiedzą. Dalej za skrzyżowaniem ul. Partyzantów i 1 Maja - też nie ma znaku, który mówiłby, gdzie ma iść turysta, by trafić do Informacji Turystycznej.
I tak właśnie może błąkać się turysta po naszym mieście. Kłopoty mogą mieć też przyjezdni jadący samochodem od strony Warszawy, Ostródy czy Szczytna. Na rogatkach miasta dowiedzą się, że jest u nas monitoring oraz kemping w położonych 10 km od Olsztyna Dywitach. Tyle, że w mieście są jeszcze dwa kempingi - na Słonecznej Polanie nad Jeziorem Krzywym i w Gutkowie. Tylko skąd wiedzieć, jak tam dojechać, skoro znaków brak? Problem będą mieli też turyści szukając drogowskazów na plażę miejską - ich też w Olsztynie nie ma.
Wiceprezydent Piotr Grzymowicz: - Znaki mówiące o tym, jak dojść do Informacji Turystyczne czy Starego Miasta staną w mieście do końca czerwca. Według naszych wyliczeń ich ustawienie nie będzie nas kosztowało więcej niż 20 tys. zł.
Rady na znaki
Jak powinno być oznakowane miasto - pytamy w Informacji Turystycznej. - Znaki, jak do nas trafić, powinny być przy wszystkich drogach wjazdowych do Olsztyna i prowadzić turystę aż na miejsce. A już na ulicach prowadzących od dworców głównego i zachodniego są koniecznie. Ja wiem o trzech drogowskazach w Olsztynie: na Piłsudskiego, Pieniężnego i 1 Maja. Jest też znak przy moście na Wadągu, gdzie kończy się gmina Dywity, a zaczyna Olsztyn. Postawił go prywatny przedsiębiorca, dodał nawet nasz numer telefonu - mówi Zawadzka. - Znaki powinny kierować nie tylko do informacji, ale i do wszystkich turystycznych atrakcji: na plażę, do planetarium, do ratusza i urzędu wojewódzkiego. Powinny stanąć zaraz przy dworcu, następnie na każdym rozwidleniu: przy placu Bema i skrzyżowaniu ul. Partyzantów z ul. 1 Maja. Tego nie ma, ale za to jest drogowskaz wskazujący kierunek miast partnerskich. Dobrze choć, że jest drogowskaz dla turystów przy ratuszu.
W Poznaniu podane jak na tacy
Tydzień temu byłam w Poznaniu. Zamiast wypytywać przechodniów, jaką drogą mam iść, kierowałam się drogowskazami, które są tam na każdym rogu. Oprócz wskazówek, w którą stronę iść, podają też odległość do celu. Dzięki temu stojąc np. na Starym Rynku, wiedziałam, że po drodze lepiej nic nie kupować, bo mam ciężki bagaż, a do dworca półtora kilometra. Poznańskie tablice są na medal. Mam nadzieję, że wkrótce to samo o Olsztynie będą mogli powiedzieć nasi goście.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz