W tym spotkaniu nie mógł zagrać Filip Wójcik, który na treningu w tygodniu zgłosił problem z mięśniem przywodzicielem. W jego miejsce Szymon Grabowski wystawił Michała Karlikowskiego, reszta piłkarzy podstawowego składu to ci, którzy uczestniczyli w zwycięskim (1:0) meczu ze Śląskiem II Wrocław.
Do przerwy olsztyńska drużyna prowadziła 1:0. W 38 minucie spotkania na prowadzenie nasz zespół wyprowadził młodzieżowiec Bartosz Florek. Z rzutu rożnego dobrze dośrodkował Shun Shibata, a najwyżej w polu karnym wyskoczył napastnik Stomilu i głową trafił do bramki i tym samym zaliczył premierowe trafienie w drużynie seniorów. Pierwsze 20 minut należało jednak do gospodarzy, ale nie potrafili wyjść na prowadzenie. Po naszym błędzie w środku pola najlepszą okazję zmarnował Shuma Nagamatsu. Potem z minuty na minutę olsztyński zespół grał lepiej, najwięcej akcji szło lewą stroną, gdzie bardzo aktywnie poruszał się Mateusz Maćkowiak. Żadna akcja z gry nie zakończyła się golem, ale bramki ze stałych fragmentów mają przecież taką samą wartość.
* * *
Czytaj również: Pseudokibice m.in. Legii zatrzymali ruch na S7. Chcieli konfrontacji z fanami Stomilu [UNIKATOWE ZDJĘCIA, WIDEO]
* * *
Gospodarze od pierwszych minut drugiej połowie rzucili się do odrabiania strat. Jednak nasza obrona nie popełniła żadnego błędu. Kolejnego gola w tym spotkaniu ponownie strzelił olsztyński zespół. W 66 minucie do bramki z bliskiej odległości trafił Karol Żwir, który wykorzystał dobre podanie wzdłuż pola karnego Piotra Kurbiela.
Stomil wygrał to spotkanie zasłużenie. Optyczną przewagę na boisku mieli co prawda gospodarze, ale olsztyński zespół był bardziej konkretny w polu karnym przeciwnika. Znicz do tej kolejki wygrał wszystkie spotkania na własnym stadionie, aż przyjechał Stomil, który ostatni raz w Pruszkowie przegrał 12 lat temu. Podopieczni Szymona Grabowskiego są niepokonani od czterech spotkań w II lidze.
Kolejne spotkanie Stomil Olsztyn zagra na własnym stadionie z Lechem II Poznań. Spotkanie zaplanowano na sobotę (1 października) o godzinie 15.
Emil Marecki
Znicz Pruszków - Stomil Olsztyn 0:2 (0:1)
0:1 - Bartosz Florek 38'
0:2 - Karol Żwir 66'
Znicz: Piotr Misztal - Dawid Barnowski, Łukasz Bogusławski (72' Patryk Skórecki), Dmytro Juchymowycz, Mateusz Grudziński, Paweł Moskwik (79' Kacper Flisiuk), Tymon Proczek (46' Wiktor Nowak), Krystian Pomorski, Mateusz Cegiełka (66' Kamil Niewiadomski), Maciej Firlej, Shuma Nagamatsu
Stomil: Jakub Mądrzyk - Michał Karlikowski (89' Dawid Kalisz), Filip Szabaciuk, Jakub Tecław, Lukáš Kubáň, Mateusz Maćkowiak, Bartosz Florek (60' Piotr Kurbiel), Maciej Spychała (76' Hubert Krawczun), Shun Shibata, Karol Żwir (89' Sebastian Szypulski), Werick Caetano
Żółte kartki: Skórecki, Cegiełka - Florek, Spychała, Szabaciuk.
Sędziował: Sebastian Tarnowski (Wrocław)
Widzów: 207
* * *
Zapis konferencji prasowej:
Szymon Grabowski, trener Stomilu: - Pierwszy raz dorównaliśmy poziomem do naszych kibiców, bo dotychczas nas wyprzedzali, jeśli chodzi o organizację rozgrywek. Przygotowując się na spotkanie ze Zniczem, uczulaliśmy zawodników, jak groźny jest ten zespół w fazach przejściowych i szczególnie jeśli chodzi o przód. Bardzo dobrzy napastnicy z Firlejem na czele. Ta drużyna wygląda bardzo dobrze, jeśli chodzi o chęć, werwę i zaangażowanie, z czym mieliśmy na samym początku problem. Jeśli chodzi o początek (meczu - red.), mam pretensje, a poza tym nasza organizacja całościowa i do przodu, i do tyłu była na tyle dobra, że dzisiaj Znicz nie mógł sobie z nią poradzić. Idziemy cały czas w dobrym kierunku, będziemy mieli bardzo dobry materiał do analizy, co się tutaj wydarzyło.
Mariusz Misiura, trener Znicza: - W tym tygodniu od początku mikrocyklu zaznaczyliśmy jak ważne będzie strzelenie pierwszej bramki w tym meczu. Drużyna Stomilu jest niesamowicie dobrze zorganizowana w obronie niskiej, średniej i moment, w którym nie strzelamy sytuacji Shumy (Nagamatsu - red.) niesamowicie nas dzisiaj kosztuje, bo później, po bramce straconej ze stałego fragmentu gry, bardzo mądrze i bardzo konsekwentnie zespół Stomilu wybijał nas z rytmu różnymi sposobami i koniec końców zagrał i wygrał zasłużenie. Mam tylko prośbę do trenera (Grabowskiego - red.), bo bardzo szanuję trenera pracę i nie mam nic przeciwko trenerowi, tylko mam pretensje do trenera sztabu, który się wypowiadał w różnych słowach, jak do siebie, to mnie nie interesuje, ale nie chciałbym by żaden trener z ławki mówił źle do moich zawodników, bo to nie ich rola i mam prośbę do trenera, by zwrócił uwagę. Teraz jest dla nas bardzo ważne, by być razem, bo przegraliśmy pierwszy mecz u siebie i nie możemy tego potraktować jako jakiejś tragedii, tylko jako takiej solidnej lekcji na przyszłość. Żeby wygrać z pozycji wicelidera, z pozycji zespołu, gdzie oczekiwania są bardzo duże, to trzeba do tego dojrzeć, a my dzisiaj nie byliśmy na tyle dojrzali żeby tak zagrać, ale jest to etap, dopiero 12. kolejka, więc tych kolejek jest jeszcze bardzo dużo. Ja wierzę, że do takiego poziomu dojdziemy, że nawet będąc w roli faworyta, walcząc o wyższe miejsce w tabeli, będziemy z tych gier wychodzili zwycięzcy.
Komentarze (6)
Dodaj swój komentarz