Stomil w ostatnich dwóch spotkaniach zgarnął komplet punktów. Podopieczni Adriana Stawskiego najpierw pokonali u siebie Zagłębie Sosnowiec (3:1), aby tydzień później rozprawić się na wyjeździe z Puszczą Niepołomice (0:2). Dzięki temu znaleźli się nad strefą spadkową. W olsztyńskiej ekipie przed meczem z Chrobrym głośno mówiono o podtrzymaniu dobrej passy.
W ekipie ze stolicy Warmii i Mazur doszło do jednej zmiany w wyjściowym składzie względem ostatniego meczu. Za kontuzjowanego (uraz stawu skokowego) Jonatana Strausa zagrał Maciej Dampc.
Gdyby olsztynianie po pierwszej połowie prowadzili trzema bramkami, nikt z gospodarzy nie mógłby mieć pretensji. Stare piłkarskie porzekadło brzmi jednak, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I tak właśnie było w niedzielny wieczór w Głogowie... Ale po kolei.
W 22 minucie "biało-niebiescy" powinni wyjść na prowadzenie. W polu karnym znalazł się Karol Żwir, jednak jego strzał zablokowany został przez Rafała Leszczyńskiego. Piłka spadła jednak pod nogi Rafała Remisza, olsztyński obrońca nie zdołał nawet uderzyć w światło bramki.
Kilka chwil później ponownie w dobrej okazji znalazł się Remisz, jednak na posterunku był Leszczyński.
W 25 minucie Jakub Tecław zdecydował się na strzał z 30 metrów. Piłka jednak zatrzymała się na... poprzeczce.
Po dwóch kwadransach gry olsztynianie mieli rzut karny. W polu karnym nieprzepisowo zatrzymany został Merveille Fundambu. Do "jedenastki" podszedł Łukasz Moneta. Nie zdołał jednak pokonać bramkarza gospodarzy. Olsztyński zespół w tym sezonie miał już cztery rzuty karne z których... żadnego nie wykorzystał!
Pięć minut później Chrobry objął prowadzenie. Przed polem karnym zahawał się Beniamin Czajka, przepuścił piłkę, a w sytuacji sam na sam znalazł się Hubert Turski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Olsztynianie mogli wyrównać dwadzieścia minut po wznowiu gry w drugiej odsłonie spotkania, jednak strzał Patryka Mikity w dobrym stylu obronił Leszczyński.
Cztery minuty później kibice na stadionie miejskim w Głogowie mogli zobaczyć bramkę, którą śmiało można nazwać "stadiony świata". 20-letni Dominik Piła zdecydował się na uderzenie z dalszej odległości i trafił... prosto w okienko bramki strzeżonej przez Krzysztofa Bąkowskiego.
Radość Dominika Piły po zdobyciu bramki
fot. materiał prasowy Chroby Głogów S.A.
Następne spotkanie podopieczni Adriana Stawskiego rozegrają w najbliższą sobotę. Przeciwnikiem na własnym obiekcie będzie GKS 1962 Jastrzębie. Będzie to ostatnie spotkanie ligowe w tym roku.
Skrót meczu Chrobry Głogów - Stomil Olsztyn
Chrobry Głogów - Stomil Olsztyn 2:0 (1:0)
1:0 - Hubert Turski 34'
2:0 - Dominik Piła 69'
Chrobry: Rafał Leszczyński - Marcel Ziemann, Maksym Iwanowicz, Mavroudís Bougaḯdis, Dominik Piła (86' Eryk Pieczarka), Mateusz Bochnak (74' Tomasz Cywka), Jaka Kolenc, Michał Rzuchowski (64' Robert Mandrysz), Mikołaj Lebedyński, Dominik Dziąbek (46' Michał Ilków-Gołąb), Hubert Turski (86' Mateusz Machaj)
Stomil: Krzysztof Bąkowski - Rafał Remisz, Jonathan Simba Bwanga, Beniamin Czajka, Maciej Dampc, Karol Żwir (75' Hubert Szramka), Jakub Tecław (67' Maciej Spychała), Wojciech Reiman (84' Patryk Zych), Merveille Fundambu, Łukasz Moneta, Patryk Mikita
Żółta kartka: Dampc (Stomil)
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)
* * *
Zapis konferencji pomeczowej:
Adrian Stawski (trener Stomiliu): - Po takim meczu można być złym albo bardzo złym. Uważam, że do 30 minuty powinniśmy prowadzić i to zdecydowanie. Mieliśmy swoje sytuacje, o rzucie karnym już nawet nie wspominając... "Jedenastki" to nasza zmora. W sobotę trenowało rzuty karne czterech zawodników uderzając po pięć razy. Najlepiej strzelał Łukasz Moneta. Podczas meczu wziął piłkę, a ostatecznie Rafał Leszczyński obronił uderzenie. Nie był to może źle wykonany strzał, lecz bramkarz Chrobrego dobrze go wyczuł. Nic nam nie pozostało, jak tylko trenować rzuty karne. Można powiedzieć, że od samego początku sezonu czterech, pięciu zawodników uderza, a po raz kolejny nie trafiamy. W tej lidze bramki zmieniają oblicze meczu. Dzięki prowadzeniu Chrobry zaczął kontrolować mecz. Mieliśmy jeszcze sytuacje w drugiej połowie, ale nie udało się nawet zremisować. Nie powiedziałbym, że byliśmy zespołem gorszym. Zabrakło nam zdecydowania przy bramkach oraz konsekwencji przy założeniach taktycznych.
Ivan Djurdjevic (trener Chrobrego): - Wiedzieliśmy, że jest to jeden z ważniejszych meczów. Przystąpiliśmy do spotkania po przerwie na reprezentację, która przeważnie nam nie służyła, bo potem przegrywaliśmy. Za Praznovskiego, który wypadł nam ze składu przed meczem, wstawiliśmy młodzieżowca. Chcieliśmy zagrać z trzema młodzieżowcami, a wystąpiliśmy czterema. Przy rzucie karnym dopisało nam szczęście, które wcześniej rzadko nam sprzyjało. Wszystko później wyrównało się, a następnie ułożyło pod nas. Stomil miał swoje okazje. Pierwszą połowę mieliśmy nerwową. Udało nam się jednak strzelić gola. Druga połowa również, szczególnie na początku, była nerwowa, ale później z upływem czasu zespół grał dobrze taktycznie. Stomil nie był zespołem, który zazwyczaj gra bardzo nisko i z kontrataku. Podczas meczu był zmuszony zmienić swój styl gry. Czekaliśmy na swoją okazję. Cierpliwość opłaciła się nam. Zawodnicy debiutujący w naszym zespole, pochodzący z akademii, zagrali bez kompleksów.
Komentarze (14)
Dodaj swój komentarz