W związku z montażem oświetlenia na stadionie w Olsztynie, piłkarze Stomilu wszystkie mecze "u siebie" będą rozgrywać na obiekcie w pobliskiej Ostródzie. Debiut w tym sezonie na nowym stadionie nie wypadał jednak tak, jak spodziewaliby się tego olsztyńscy fani.
Tak słabo grającego zespołu Stomilu kibice dawno nie widzieli. Niemal przez całe spotkanie to goście dyktowali warunki gry praktycznie nie schodząc z połowy podopiecznych Mirosława Jabłońskiego. - W pierwszej połowie celowo oddaliśmy pole gry, ale pomimo takich założeń byliśmy za głęboko, co nie pozwoliło nam na kontry - komentował po spotkaniu szkoleniowiec olsztynian. Z mnogości podań między sobą piłkarzy Widzewa jednak niewiele wynikało, bowiem znakomicie w bramce gospodarzy spisywał się Piotr Skiba. Najlepszą okazję do zdobycia bramki Widzew miał w 38 minucie, kiedy to Konrad Wrzesiński wyszedł sam na sam z olsztyńskim golkiperem. Strzał trafił jednak w głowę bramkarza. Uderzenie było na tyle silne, iż - jak się później okazało - Skiba doznał wstrząśnienia mózgu i w przerwie został odwieziony do szpitala.
Od początku drugiej części gry między słupkami w olsztyńskiej bramce stanął Dawid Mieczkowski. Po wznowieniu gry Widzew nadal grał swoje, natomiast Stomil ograniczał się do chaotycznego wybijania piłki spod własnego pola karnego. Taka gra zemściła się w 61 minucie, kiedy Liridon Osmanaj z ostrego kąta, technicznym strzałem, pokonał bramkarza olsztynian. Jednobramkowe prowadzenie nie zniechęciło łodzian do dalszych ataków. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bowiem w 78 minucie po znakomitym zagraniu Veljko Batrovicia, Piotr Wrzesiński skierował piłkę do pustej bramki. Trzy minuty później olsztynian dobił Mariusz Rybicki.
Honorowe trafienie, już w doliczonym czasie gry, zaliczył Łukasz Jamróz.
Zwycięstwo Widzewa było o tyle zaskakujące, iż łodzianie do tej pory wygrali zaledwie... jeden raz, jeszcze w poprzednim roku na wyjeździe z Arką Gdynia (2:1).
Następne spotkanie olsztynianie rozegrają w najbliższą sobotę, również w Ostródzie. Tym razem przeciwnikiem będzie czołowy zespół I ligi - Zagłębie Lubin. Początek spotkania o godz. 14:30.
* * *
Stomil Olsztyn - Widzew Łódź 1:3 (0:0)
0:1 - Liridon Osmanaj 61'
0:2 - Konrad Wrzesiński 78'
0:3 - Mariusz Rybicki 81'
1:3 - Łukasz Jamróz 90
Stomil Olsztyn: Piotr Skiba (46' Dawid Mieczkowski) - Janusz Bucholc, Witalij Berezowśkyj, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełna, Roman Maczułenko (77' Ihor Skoba), Paweł Głowacki, Dawid Szymonowicz, Łukasz Jegliński, Piotr Głowacki, Wołodymyr Kowal (67' Łukasz Jamróz)
Widzew Łódź: Maciej Krakowiak - Kōsuke Kimura, Arkadiusz Kasperkiewicz, Krystian Nowak, Konrad Wrzesiński, Liridon Osmanaj (69' Veljko Batrović), Tsubasa Nishi (90' Mateusz Janiec), Piotr Mroziński, Rok Štraus (79' Mariusz Rybicki), Edgar Bernhardt, David Kwiek
Żółte kartki: Kowal, Paweł Głowacki, Maczułenko, Czarnecki, Skoba (Stomil); Mroziński, Nowak (Widzew)
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków)
Widzów: 2000
* * *
Wypowiedzi pomeczowe:
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu: W pierwszej połowie celowo oddaliśmy pole gry, ale pomimo takich założeń byliśmy za głęboko, co nie pozwoliło nam na kontry. O drugiej połowie wynik mówi sam za siebie. Graliśmy bez lewej strony w defensywie. Jeżeli jest taka luka, a przeciwnik gra dobrze, to musi to wykorzystać. Muszę wyciągnąć wnioski z gry i z błędów, jakie popełniliśmy, bo stać nas na zdecydowanie lepszą grę. Kontuzje uniemożliwiły mi zmiany, jakie chciałem przeprowadzić. Bramkarz, problemy Kowala z mięśniem oraz Maczułenki, też zaważyły na naszej grze i wyniku. Udowodniliśmy wcześniej, żepotrafimy punkty zdobywać i będziemy chcieli to potwierdzić w kolejnych meczach. Gratuluję trenerowi zwycięstwa, był to zupełnie inny Widzew, niż jesienią.
Jest zmęczenie psychiczne ciężką sutuacją klubu, ale jak wychodzimy na mecz, to o niej nie myślimy. Myślimy tylko o tym, żeby wygrać. Jesienią też nie było łatwo, ale potrafiliśmy z tego wybrnąć. Nasza sytuacja personalna też nie jest do końca różowa. Problemów nam nie brakuje jeśli chodzi o skład, liczbę piłkarzy i zdrowie. Nie mamy dużego pola manewru.
Wojciech Stawowy, trener Widzewa: Gratuluję drużynie, zagrali bardzo dobrze. Taki mecz był nam bardzo potrzebny na przełamanie, chociaż o spotkaniu z Arką też można było jako o takim mówić. Dzisiaj udokumentowaliśmy, że nasza praca procentuje. Cały czas prowadziliśmy grę, z tego padały bramki. Szkoda nerwowej końcówki. Nad tym musimy popracować. Nie można pozwalać na oddanie pola przeciwnikowi nawet wtedy, kiedy wysoko się prowadzi. Warto było czekać tak długo, żeby zobaczyć, jak dzisiaj się cieszyli w szatni.
Komentarze (0)
Dodaj swój komentarz